Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak esbecja z ks. Wołoszyna zrobiła agenta .

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Lustracja - eSBecki gang
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:11, 05 Lip 2006    Temat postu: Jak esbecja z ks. Wołoszyna zrobiła agenta .

Jak esbecja z ks. Wołoszyna zrobiła agenta .

Rozmawiał Dominik Wójcicki

05-07-2006, ostatnia aktualizacja 05-07-2006 11:23

- Nie boję się oskarżeń, bo prawda jest po mojej stronie - mówi ks. Władysław Wołoszyn, któremu komunistyczna bezpieka w 1983 r. nadała pseudonim i założyła teczkę agenta.Analiza dokumentów w gdańskim IPN, dokonana przez prof. Wojciecha Polaka z UMK, wskazuje, że o. Wołoszyn, legendarny toruński duszpasterz akademicki i Honorowy Obywatel Torunia, został zarejestrowany jako tajny współpracownik "Myśliciel". Służba Bezpieczeństwa zrobiła to tylko dla podniesienia statystyki. Duchowny nigdy nie przekazał jej żadnych cennych informacji.Dominik Wójcicki: Jak ksiądz zareagował na to, że bezpieka zarejestrowała księdza jako tajnego współpracownika? Ks. Władysław Wołoszyn: - Od początku swoich spotkań z ppor. bezpieki Markiem Kuczkowskim spodziewałem się, że zostawi on jakiś ślad po naszych kontaktach i prędzej czy później wyjdzie to na jaw. Informację przyjąłem z wielkim spokojem, bez żadnego stresu.Jak doszło do kontaktów księdza z SB? - Bezpieka przyjechała do mnie po 13 grudnia 1981. Zabrano mnie na przesłuchanie. W komendzie był ppor. Kuczkowski. Pokazał mi legitymację i oznajmił, że to zaproszenie urzędowe.Czego dotyczyła ta rozmowa? - Kuczkowski stawiał jakiś problem i był ciekaw, co mam na ten temat do powiedzenia. Zaczął od stanu wojennego. Uzasadniał, dlaczego go wprowadzono. Mówił, że groziła nam inwazja sowiecka, rozlew krwi itd. Przyznałem, że nie życzyłbym sobie takiego scenariusza. Przekonywał mnie, że Solidarność szykuje rewoltę, za którą społeczeństwo zapłaci ogromną cenę.Ile było takich spotkań? - Pięć albo sześć. Kolejne dotyczyły m.in. studentów represjonowanych po mszy 3 maja 1982. W Toruniu doszło wtedy do wielkich manifestacji. SB interesowała też dalsza działalność duszpasterstwa akademickiego. Regularnie prowadziliśmy w nim dyskusje o tym, co się dzieje w Polsce. Przyjeżdżali znakomici goście z całego kraju. Odpowiedziałem, że w tej sprawie nic się nie zmieni. Spotkania będą się odbywały i nie będzie żadnych zmian co do ich charakteru.Bezpiekę interesowały poglądy polityczne księdza? - Podczas jednej z rozmów Kuczkowski zapytał mnie, jak oceniam bieżącą sytuację polityczną. Był 1982 albo 1983 r. Odesłałem go do biskupa mówiąc, że hierarchia ma lepszą orientację w tym, co się akurat dzieje. Przy okazji jednak zadałem kilka pytań. Jak władza chce wyjść z sytuacji, w jaki sposób odzyskać zaufanie społeczeństwa?Jaki był klimat tych spotkań? - Nigdy nie dochodziło do kłótni. Kuczkowski, bo z nim zawsze rozmawiałem, starał się mnie zjednać. Przekonać, żebym zrezygnował ze swojej aktywności. Chciał na mnie jakoś wpłynąć. Wiedziałem, o co idzie gra. Odpowiadałem na pytania i stawiałem swoje. Na niektóre nie umieli odpowiedzieć. Żadnych tajnych informacji nie udzielałem.Zdawał ksiądz relację z tych spotkań biskupowi? - On był w Pelplinie, więc nie było okazji. Za każdym razem informowałem jednak swojego zakonnego przełożonego. Dokładnie referowałem mu treść rozmów. Opowiadałem o nich również ludziom związanym z ,Solidarnością i studentom. Doszło do tego, że rozpoznawali oni już Kuczkowskiego.Jaki to był człowiek? - Miły, dobrze wychowany, inteligentny, po toruńskiej polonistyce. Rozmawialiśmy nie tylko o polityce. Nieraz pytałem go, czy czytał daną książkę albo oglądał film. Chciałem go poznać, dowiedzieć się, jak myśli. Miał analityczny umysł.Rozmowy z nim to był jedyny księdza kontakt z bezpieką? - W latach 60. spotykałem się z funkcjonariuszami urzędu ds. wyznań. O swoich ,,grzechach politycznych" wskazywanych przez SB, dowiadywałem się też od przełożonych. Władza skarżyła się na mnie właśnie do nich. W 1980 r. złożyłem podanie o paszport. Zamierzałem jechać na pielgrzymkę do Watykanu. Przyszła negatywna odpowiedź. Chciałem się odwołać, ale Bohdan Cywiński, opozycjonista, powiedział ,,Zaczekaj, sami się odezwą". Faktycznie po kilku dniach przyjechał ktoś z Warszawy i dostałem paszport.Ale do Rzymu ksiądz nie pojechał. - Chciałem sprawdzić intencję władzy, dlaczego dostałem ten paszport. W niedzielę odniosłem się z ambony do jednego tekstu przeczytanego w pewnym czasopiśmie. Autor dowodził, że w Polsce wszystkiego brakuje i jest to wina chrześcijaństwa. Bo nakazuje ono myśleć o tym co duchowe, a nie ziemskie. Skomentowałem to, że dominuje przecież filozofia marksistowska, a nie chrześcijańska.I zabrali księdzu paszport? - Sam im go oddałem. Wezwali mnie do urzędu. Tam czekali już funkcjonariusze SB. Zaczęli mi mówić, że w kraju panuje postęp, statystyki o tym świadczą. Znałem je, pisała o nich m.in. ,,Polityka", więc odniosłem się do nich krytycznie. Powiedziałem, ,,panowie, nie czarujmy się, bądźcie krytyczni wobec publikacji w kontrolowanej przez siebie prasie".Prof. Polak w książce ,,Anatomia agenta" pisze o TW Karolu, studencie, który działał w duszpasterstwie tylko po to, by na księdza donosić. Wiedział ksiądz, że bezpieka stale ma go na oku? - Nie zwracałem na to uwagi. Wiedziałem, że w otoczeniu są ludzie, którzy mnie obserwują. Zakładam, że chodzili ze mną, choćby na obozy wędrowne. Nie przeszkadzało mi to. To, co mówiłem, było jawne. Również w duszpasterstwie przez cały czas, a więc w okresie, kiedy jakobym się sprzedał, pojawiali się prelegenci krytycznie nastawieni do władzy. Jak zatem miałem współpracować z SB?Ma ksiądz zatem czyste sumienie. - Gdybym w każdej sprawie miał tak czyste sumienie jak w tej, to byłbym szczęśliwy. Nie boję się oskarżeń, bo prawda jest po mojej stronie. Cenię sobie jednak honorowe obywatelstwo Torunia. Gdyby komuś przeszkadzało to, co SB pisała o mnie, to jestem gotów zabrać swój portret z magistratu i oddać medal. Byle tylko tak uroczyście, jak go dostałem. Wiem jednak, że nie ma do tego żadnych podstaw.O. Władysław Wołoszyn działał w toruńskim duszpasterstwie akademickim w latach 1963-1988 i uczynił je znaczącym ośrodkiem intelektualnym w kraju. W listopadzie 2003 r. został Honorowym Obywatelem Torunia. W uzasadnieniu wniosku o nadanie tego tytułu ówczesny rektor UMK prof. Jan Kopcewicz napisał, że olbrzymi autorytet o. Wołoszyna spowodował, iż stał się on niekwestionowanym przywódcą duchowym kilku generacji torunian. Jego obecność w Toruniu pomogła społeczności miasta i UMK przejść z godnością tak trudne momenty jak: marzec 1968 czy grudzień 1981 roku. W stanie wojennym ściśle współpracował z władzami uniwersytetu, by chronić pracowników i studentów oskarżanych niesłusznie o działalność antypaństwową.

Rozmawiał Dominik Wójcicki

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA




.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Lustracja - eSBecki gang Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin