Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 13:23, 03 Mar 2007 Temat postu: Opolski biskup pomocniczy: Esbecy pilnowali mnie cały czas |
|
|
Opolski biskup pomocniczy: Esbecy pilnowali mnie cały czas
wys, PAP
2007-03-03, ostatnia aktualizacja 2007-03-03 11:15:11.0
Opolski biskup pomocniczy Jan Bagiński, po odebraniu w środę z rąk prezesa IPN zaświadczenia o nadaniu statusu pokrzywdzonego, zdecydował się opowiedzieć PAP o szykanach, jakie stosowała wobec niego SB.Biskup Bagiński mówił, że funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa towarzyszyli mu właściwie cały czas, a zdarzały się też fizyczne ataki.
"Jak choćby w latach 60,
gdy byłem prefektem
w seminarium duchownym
zostałem oblany kwasem"
- wspominał hierarcha w rozmowie z PAP
."To zdarzenie miało miejsce
w związku z akcją usilnego
namawiania kleryków do opuszczenia seminarium.
W ciągu kilku dni kilkunastu kleryków
oblano żrącym kwasem.
Ja też zostałem oblany,
na szczęście nie po twarzy,
tylko po plecach.
Materiał z płaszcza i sutanny
posypał się jak popiół aż do skóry"
- relacjonował biskup.
O zdarzeniu oczywiście powiadomiono milicje,
ale funkcjonariusze nie robili nic,
aby ująć sprawców.
"Wobec powyższego wychodziliśmy na spacery
tylko grupą - 15-20 kleryków blisko siebie.
Zapowiedzieliśmy też, że jak złapiemy sprawcę,
to go zawleczemy na milicję.
To był moment kiedy przerwały się te ataki"
- wspominał Bagiński.
Opolski biskup zaznaczył, że wielokrotnie próbował uwalniać się spod opieki śledzących go funkcjonariuszy. "Zdarzało mi się uciekać przed agentami, ale oni zawsze mnie dopadali. Kiedyś wyjechałem rowerem z Nysy w kierunku Białej Nyskiej. Skręciłem w polną drogę i wydawało mi się, że zgubiłem agentów, ale kiedy wróciłem w następnej wsi na asfalt oni już tam na mnie czekali" - wyjaśnił.Duchowny podkreślił, że w czasie swojej posługi wielokrotnie miał też do czynienia z esbeckimi podsłuchami - zazwyczaj montowanymi w żyrandolach, lub aparatach telefonicznych."Kiedy byłem wikariuszem u ks. biskupa Grządziela w Nowej Wsi Królewskiej, to on miał taką futrzaną czapę. Na Śląsku była kiedyś moda przechowywania ciepłej kawy pod takim właśnie futrzanym okryciem. Tym razem czapa służyła do przykrywania telefonu w którym był podsłuch. To chyba było skuteczne, bo po takim przykryciu zawsze przychodził jakiś pan +naprawiać+ telefon. Bawiliśmy się trochę takim zachowaniem, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że to ryzykowna zabawa" - mówił biskup.Bagiński dodał, że SB wielokrotnie umieszczała agentów wewnątrz seminarium. "Prawie zawsze był ktoś podstawiony. Jeden z takich wykrytych przez nas konfidentów był skazany na rok więzienia za fałszowanie zwolnień lekarskich. Ja pytałem go +jak pan znosił życie w seminarium. Przystępował pan do spowiedzi i komunii tak jak wszyscy klerycy a równocześnie jest pan pracownikiem SB+. On odpowiedział krótko +ja jestem niewierzący+" - wspominał.Biskup podkreślił, że esbecy próbowali różnych sposobów, aby dostać się na teren seminarium - gdy odmawiano im oficjalnego wejścia używali podstępu - na przykład przyłączali się do grupy kleryków wracających ze spaceru."Potem przeszukiwali szafkę jednego z kleryków w poszukiwaniu jego notesu - chyba chodziło im o zagraniczne adresy. Ja jako przełożony seminarium poprosiłem ich o nakaz rewizji, którego oczywiście nie mieli. Powiedziałem +proszę to odłożyć i wyjść+, oni na to, że nie wyjdą. My wtedy powiedzieliśmy +to my panów grzecznie na ramionach wyniesiemy za drzwi+" - opowiadał Bagiński.wys, PAP
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
Post został pochwalony 0 razy
|
|