Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Pią 16:10, 12 Sty 2007 Temat postu: Umorzenie na telefon |
|
|
Umorzenie na telefon
Prokuratorski rekord
Martwy nie ma racji
2007-01-12
Pospiesznie, w 25. dniu od wszczęcia, umorzono śledztwo w sprawie wypadku, w którym zginął 45-letni Krzysztof Chudzicki.
Policja uznała kierowcę sprawcą zderzenia czołowego, ale wiele okoliczności wypadku budzi wątpliwości. Auto rzekomego sprawcy nie ma uszkodzeń z przodu. Na miejscu wypadku nie było prokuratora, nie powołano biegłego, nie poszukiwano świadków. Za to podczas czynności funkcjonariuszy z drogówki Komendy Miejskiej Policji obecny był znacznie wyższy stopniem od nich brat właściciela ciężarówki – podinspektor Andrzej Borowiak, pełniący w KMP funkcję rzecznika oraz naczelnika wydziału prezydialnego. Rodzina zabitego wiąże zaniedbania, do których wg nich doszło podczas śledztwa, z policyjnymi koneksjami właściciela ciężarówki.
Opuścił, czy został?
26 listopada ub.r. w Kalwach o godz. 19.50 ciężarowy DAF zderzył się na zakręcie z fiatem 126p z przyczepką. Kierowca „malucha" zginął na miejscu. Osierocił trójkę dzieci. Zabity mieszkał w sąsiedztwie Andrzeja Borowiaka.
– O wypadku poinformował mnie dyżurny policji. Pojechałem na miejsce jako rzecznik. Dopiero tam zorientowałem się, że w wypadku brał udział samochód z firmy brata. W związku z tym powiedziałem obecnej tam Annie Pawlak, zastępcy naczelnika Sekcji Ruchu Drogowego KMP, że mój udział w czynnościach służbowych jest niemożliwy i opuściłem miejsce wypadku – twierdzi Andrzej Borowiak, którego zdenerwowały nasze pytania o wypadek.
Rodzina zabitego kwestionuje relację policjanta. – On nie odjechał. Długo rozmawiał z policjantami z drogówki. Był na miejscu jeszcze po godz. 22 – mówi Jerzy Chudzicki, brat ofiary. Tak samo twierdzi jego drugi brat, Wiesław – obaj byli na miejscu do końca czynności policyjnych.
Bez weryfikacji
– Powiedziano nam, że to było zderzenie czołowe. Tymczasem nie widzieliśmy żadnych śladów tego, że to brat wjechał na pas, którym jechała ciężarówka. Rozrzucona kostka brukowa, która miała to niby wskazywać, była posprzątana – mówi pan Jerzy.
Kierowca ciężarówki zeznał on, że zobaczył światła samochodu jadącego wprost na niego. Nacisnął hamulec i zaraz doszło do zderzenia. Jak to możliwe, że według kierowcy jadący na niego fiat nie ma uszkodzeń z przodu, a tylko z tyłu i boku? Niejasne jet też jak to się stało, że ciężarówka znalazła się na lewym pasie jezdni.
– To powinien ustalić biegły. Decyzje w sprawach, w których mamy do czynienia ze śmiercią człowieka, należy podejmować ze szczególną ostrożnością – uważa mecenas Mariusz Paplaczyk. W imieniu rodziny zaskarżył on w tym tygodniu umorzenie sprawy, wystąpił o powołanie biegłego i przesłuchanie obecnych na miejscu tragedii, w tym Andrzeja Borowiaka.
Umorzenie na telefon
– Byłem przekonany, że w tej sprawie powołano biegłego. Omawialiśmy tę kwestię po wypadku – powiedział nam zaskoczony Józef Klimczewski, naczelnik SRD Komendy Miejskiej w Poznaniu. W obecności dziennikarza „Głosu" poprosił swoją podwładną o wyjaśnienie sytuacji.
– Przed świętami otrzymałam telefonicznie polecenie od nadzorującego sprawę prokuratora, by umorzyć ją bez powoływania biegłego – oświadczyła Anna Pawlak, zastępca naczelnika SRD. Przyznała, że nie zrobiła potwierdzającej to notatki służbowej.
– Nie było żadnego polecenia umorzenia. Sprawę prowadziła policja, która ją umorzyła. Ja tylko zaakceptowałem przekazaną mi decyzję – twierdzi Dariusz Bizoń z Prokuratury Rejonowej w Grodzisku Wlkp.
Prokuratorski rekord
Kiedy o dziwnych okolicznościach wypadku i udziale swojego oficera dowiedział się od nas przełożony policjanta, natychmiast zareagował. – Poleciłem inspektoratowi wyjaśnić tę sprawę – zapewnił nas Wojciech Ołdyński, szef KMP w Poznaniu.
Czy inspektorat komendanta to wystarczająca instancja, by zbadać wszystkie niejasności związane z tą sprawą? Rodzina ofiary ma co do tego obawy. – Dla nich martwy nie ma racji. Tutaj idzie gra o ubezpieczenie ża uszkodzenie ciężarówki – mówi pan Jerzy.
Nim jeszcze zakończyliśmy przygotowywanie artykułu, dowiedzieliśmy się, że prokuratura zdecydowała o podjęciu sprawy na nowo. – Jeszcze nie słyszałem o podjęciu umorzonego śledztwa nazajutrz po złożeniu zażalenia – dziwi się mecenas Paplaczyk. •
Krzysztof M. Kaźmierczak
Matka policjantów
Zajmująca się wypadkiem w Kalwach, nazywana „matką policjantów" Anna Pawlak była bohaterką naszej publikacji o fałszowaniu okoliczności kolizji, w której oskarżono niewinnego człowieka. Nie postawiono jej zarzutów, gdyż uznano, że działała na polecenie Zdzisława Stachowiaka, b. szefa Komendy Miejskiej Policji.
Głos Wielkopolski
Post został pochwalony 0 razy
|
|