Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 2:57, 16 Paź 2007 Temat postu: Ksiądz przed sądem i na konferencji z ratuszem |
|
|
.
Ksiądz przed sądem i na konferencji z ratuszem
Urszula Jabłońska, Łukasz Krajewski
2007-10-15, ostatnia aktualizacja 2007-10-15 23:03:44.0
Wczoraj zaczął się proces ks. Bronisława R.,
szefa stowarzyszenia Karan, oskarżonego
o molestowanie seksualne swoich pracownic.
Mimo to ratusz pomaga mu organizować konferencję
przeciwko przemocy, która odbędzie się pod koniec października
Do Sądu Rejonowego dla Pragi Północ wchodzi mężczyzna. Na nosie duże, przyciemniane okulary. Ubrany w golf i sportową marynarkę. Dostrzega dziewczynę, posyła jej buziaki. To ks. Bronisław R., szef Stowarzyszenia Karan zajmującego się pomocą narkomanom. Podwładne oskarżyły go o molestowanie seksualne i znęcanie psychiczne. Kobieta to jedna z dziewczyn, które wystąpiły przeciw pallotynowi. W jej oczach pojawiają się łzy.Siedem kobiet oskarża Minęły prawie trzy lata, od kiedy pierwsza z pracownic Karanu zgłosiła się do prokuratury. Pisaliśmy o tym w "Gazecie". O krzywdach, jakie wyrządził ksiądz, opowiedziało przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości w sumie siedem kobiet. Prokuratura oskarżyła go o wykorzystywanie swojej pozycji w celu wymuszenia czynności seksualnych. Grozi mu kara do trzech lat więzienia. Wczoraj sędzia Radosław Myka wyprosił publiczność, a strony pouczył, że nie wolno opowiadać o tym, co się działo podczas rozprawy. "Gazeta" rozmawiała z nimi wcześniej.We wszystkich przypadkach przebiegało to podobnie: najpierw niewybredne epitety i propozycje, a potem rękoczyny. - Łapał nas za intymne części ciała, przyciskał do ściany i całował na siłę w usta. Broniłyśmy się, starałyśmy się nie przebywać z księdzem sam na sam. Jednak nawet to czasem nie pomagało. Potrafił posunąć się do tego, by zaproponować nam "trójkącik". Pacjentki-narkomanki traktował nawet gorzej - opowiada jedna z pokrzywdzonych.Przytulał, próbował dotykać Dotarliśmy do kobiet, które w Karanie pracowały jeszcze niedawno. Okazuje się, że nic się nie zmieniło. - Od początku ksiądz R. nie szczędził mi niewybrednych komentarzy typu: "Masz fajną d..." - opowiada Anna, pracownica jednego z ośrodków Karanu, która odeszła trzy miesiące temu. - Któregoś razu przeszedł do bardziej bezpośrednich działań. Kiedy zostaliśmy sam na sam, przytulił mnie mocno i próbował dotykać. Odepchnęłam go od siebie i kategorycznie powiedziałam, że sobie nie życzę. Od tego czasu kilka razy jeszcze podejmował podobne próby, ale nauczyłam się go zbywać. Zależało mi na tej pracy.Pani Anna twierdzi, że zna jeszcze dwie koleżanki, które miały podobne przeżycia. Wielu pracowników skarżyło się też na to, że ksiądz R. ich poniżał i publicznie wyzwał, nie przebierając w słowach. Podopiecznych miał nawet bić.Zakonnik był wczoraj uśmiechnięty i pewny siebie: - To wszystko pomówienia. Obronię się w sądzie - zapewniał. Po chwili nerwy mu jednak puściły i zaatakował dziennikarza "Gazety": - Proszę udowodnić, że pan nie bierze łapówek i nie pisze tekstów na zlecenie.Obrońca zakonnika, Piotr Kruszyński zapewniał, że całusy i przytulanie to gesty przyjacielskie, bez seksualnego podtekstu. Wszystkie opowieści byłych podwładnych pallotyna starał się zbagatelizować.Komentarz? Może po wyroku Mimo tak poważnych zarzutów, stowarzyszenie księdza jest dofinansowywane przez ratusz i organizuje z miejskim Biurem Edukacji konferencję "Stop przemocy w rodzinie i w szkole". Pod koniec października w Sali Kongresowej ks. Bronisław R. ma wystąpić przed prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz i prymasem kardynałem Józefem Glempem. - Nie wiedziałem, że nad księdzem ciążą takie zarzuty - mówi Włodzimierz Paszyński, wiceprezydent miasta ds. edukacji. - Karan to stowarzyszenie, które ma wielkie zasługi w walce z narkomanią. Pomagaliśmy zorganizować już trzy konferencje i zawsze cieszyły się pozytywną opinią.Kościół też uchyla się od komentarza. Ks. Wojciech Lipka, kanclerz kurii w diecezji warszawsko-praskiej: - Może po wyroku odpowiemy na jakieś pytania w tej sprawie. Poza tym to wewnętrzna sprawa zakonu pallotynów.A ci stoją za oskarżonym murem, choć o sprawie wiedzą od samego początku.- Przerażające jest, że ten człowiek wciąż pracuje z chorymi. Powinien zostać odsunięty od podopiecznych Karanu, bo ma przewagę i władzę - uważa Katarzyna Kądziela, która była doradcą minister Izabeli Jarugi-Nowackiej, gdy ta w 2004 r. koordynowała politykę społeczną rządu. Sprawę księdza R. pilotuje od początku.Urszula Jabłońska, Łukasz Krajewski
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
Post został pochwalony 0 razy
|
|