Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Samotna czarna owca

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Ciekawostki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 4:28, 22 Sie 2008    Temat postu: Samotna czarna owca

.


Samotna czarna owca

.
Świętokrzystkie Kiedy łapówkę bierze funkcjonariusz z drogówki, to szara codzienność. Ale kiedy lewe pieniądze wpadają do kieszeni policyjnego dowódcy -zastępcy szefa świętokrzyskiego wydziału CBŚ - można zaryzykować twierdzenie, że policja psuje się od głowy.


Sukces ma wielu ojców, klęska jest sierotą. Kiedy Ireneusz P., oficer CBŚ z Kielc, łapał przestępców, chwalono się nim, nagradzano i awansowano. Ale kiedy wpadł biorąc łapówkę, przestał dla policji istnieć. Jego przełożeni - ci, którzy go awansowali, doceniali i powierzali mu najpoważniejsze sprawy - udają dzisiaj, że Ireneusz P. to czarna owca, która przypadkowo ubrała policyjny mundur. Jego karierę zawodową i historię służby utajniono. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym Komendy Głównej, Ireneusz P. nie pełnił funkcji publicznej, dlatego nie można informować o jego danych. Wszystko, co dotyczy tego policjanta, objęte jest klauzulą tajne przez poufne. Poza kilkoma krótkimi informacjami w kieleckich mediach sprawę Ireneusza P. otacza cisza. Trudno oprzeć się wrażeniu, że próbuje się go wymazać z policyjnej pamięci, a całą sprawę ukryć. Być może dlatego dokonano też kilku drobnych roszad personalnych: szefa kieleckiego wydziału CBŚ przeniesiono na inne stanowisko, a jednego z wicedyrektorów centrali CBŚ (pochodzącego z Kielc) wyekspediowano z Warszawy w teren. I tak naprawdę wciąż nie wiadomo, kto odpowiada za zawodowe awanse policyjnego łapownika.

Za dużo luzu

Ireneusz P. najpierw był piłkarzem (Błękitni Kielce), potem policjantem. Z futbolem zresztą nie zerwał, aż do dnia aresztowania trenował IV-ligowych piłkarzy (GKS Nowiny i Nida Pińczów). Dzisiaj ma 38 lat. Kiedy w 2000 r., z opinią młodego, energicznego i pomysłowego, przeszedł z dochodzeniówki do stworzonego właśnie CBŚ, kariera stała przed nim otworem. Po kilku latach awansował na zastępcę szefa kieleckiego CBŚ. Podobno życzyli sobie tego bardzo ważni obywatele Kielc - biznesmeni i samorządowcy związani ze środowiskiem piłkarskim.
Jego żona Agnieszka była w tym czasie nauczycielkąję zyka angielskiego w jednym z kieleckich liceów. To przez nią poznał państwa Kowalskich (nazwisko na prośbę zainteresowanych zmienione). Barbara Kowalska w tym samym liceum uczyła języka polskiego, a jej mąż Andrzej zakładał jedną ze znanych kieleckich wyższych uczelni, został jej rektorem. Dzisiaj na uczelni studiuje ok. 4tys. osób. Rektor i jego rodzina uważani są w Kielcach za bogaczy.
Państwo Kowalscy mają dwóch synów. Starszy, Przemek (30 l.), jak to się mówi, wyszedł na ludzi. Skończył studia, pracuje w biznesie. Młodszy, Marcin (28 l.), od dziecka sprawiał kłopoty. Zarówno Barbara, jak i obaj jej synowie chorują na porfirię (rzadka choroba genetyczna atakująca układ nerwowy, a po spożyciu alkoholu wywołująca zaburzenia psychiczne). To istotny szczegół, Marcinowi bowiem zdarzało się wypić. Wtedy wpadał w kłopoty. -Może jest w tym moja wina- mówi Barbara. - Wychowywałam go inaczej niż Przemka, dawałam mu więcej wolności. Marcin źle z tej wolności korzystał. Obracał się w nieciekawym towarzystwie. Wśród jego znajomych byli osobnicy z kieleckiego półświatka. Można powiedzieć, że z racji swojego stylu życia stał się obiektem zainteresowania policjantów, w tym samego Ireneusza P.

Wolność za 50 tys.

W lipcu 2005 r. Marcin wraz ze swoją żoną pojechał na imprezę do podkieleckiego Chmielnika. Pił alkohol. Ok. 6 rano wybiegł z knajpy, w której bawiło się jego towarzystwo, i zaczął dobijać się do miejscowego komisariatu policji. Ale tam nikogo nie było. Marcin wybił szybę wjednym z okien, krzyczał, że jego żona jest w niebezpieczeństwie. W pobliżu jechała rowerem młoda kobieta. Marcin zepchnął ją z pojazdu, sam wsiadł na rower i ruszył. Po kilkuset metrach zatrzymał go policyjny radiowóz. Trafił na kilkadziesiąt godzin do izby zatrzymań (zarzucono mu rozbój i jazdę na kradzionym rowerze wstanie nietrzeźwym).
- Przez Agnieszkę skontaktowałam się z Ireneuszem P. Poprosiłam go, aby wybadał, co się wydarzyło w tym Chmielniku -mówi Barbara Kowalska. Policjant spełnił jej prośbę. Niebawem poinformował, że kłopoty Marcina są poważne, ale sprawę da się załatwić. -Powiedział, że trzeba będzie zapłacić. Wziął 10 tys. na adwokata i drugie 10 na, jak mówił, policjantów, aby nie rościli pretensji. Potem wziąłkolejne 10 tys. - opowiada Barbara Kowalska. Dzisiaj IreneuszP. nie przyznaje się, że brał wtedy od niej pieniądze. Także wskazany wówczas przez niego adwokat Sławomir Gierada zaprzecza, jakoby miał od matki Marcina dostać ok. 20 tys. zł - obliczyła, że tyle mu przekazała. -Ma pokwitowanie?Nie ma. Wziąłem 5 tys. na koszty postępowania przygotowawczego i potem jeszcze 3 tys. na koszty procesowe -mówimec. Gierada.

Pomoc za 80 tys.

Kolejny raz Ireneusz P. skontaktował się z Barbarą Kowalską dokładnie 2 kwietnia 2008 r. Tym razem to on przyszedł z informacją, że Marcin ma nowe kłopoty. Jeden ze skruszonych przestępców zeznał, że kilka lat temu widział u Marcina pistolet maszynowy AK 47 (popularny kałasznikow). P. ostrzegł, że niebawem w dwóch domach należących do rodziny Kowalskich dojdzie do przeszukań. Obiecał, że w porę poda dokładny termin rewizji i że postara się tak wpłynąć na bieg sprawy, aby Marcina nie aresztowano. - Mówił, że nawet jak sprawa pójdzie do sądu, to Marcin dostanie mały wyrok w zawieszeniu. Tak się stanie, jeżeli dam mu 80 tys. z ł - opowiada Barbara Kowalska. -Iznów, tak jakprzy historii z Chmielnika, sugerował, że te pieniądze nie są dla niego, ale musi nimi obdzielić inne osoby. Te inne osoby to adwokat (ten sam mecenas Gierada), a także policjanci z CBŚ, zajmujący się sprawą broni, i prokurator prowadzący postępowanie.
Barbara Kowalska poprosiła o czas do namysłu. Skonsultowała się ze starszym synem Przemkiem. Razem uzgodnili, że płacić nie będą. Przemek postanowił zawiadomić policję. - Kieleccy funkcjonariusze z przyczyn oczywistych nie wchodzili w grę - mówi. - Przypomniałem sobie, że jeden z moich znajomych ze studiów pracuje w CBŚ w Warszawie.
Zatelefonował do kolegi, opowiedział mu o sprawie. Ten skontaktował go z funkcjonariuszami Biura Spraw Wewnętrznych (tzw. policja w policji). Umówił się z nimi w Suchedniowie pod Kielcami. Tam uzgodnili taktykę. Od tej pory Przemek nagrywał wszystkie rozmowy swoje i mamy z Ireneuszem P., a BSWzałożyło na telefonach kieleckiego gliniarza podsłuchy.
Dalej wydarzenia potoczyły się szybko. W przeddzień przeszukania Ireneusz P. zawiadomił Barbarę Kowalską. Powiedział jej, o której dokładnie przyjedzie ekipa, do którego domu najpierwi jak się będą zachowywać, czego szukać. Wyglądało na to, że jest z policjantami mającymi dokonywać przeszukiwań w zmowie, tym bardziej że nakreślony przez niego scenariusz został co do joty zrealizowany. Podczas rewizji żadnej broni nie znaleziono.

Wyjście za 40 tys.

Przekazanie pieniędzy miało nastąpić 29 kwietnia. Przemek uzgodnił z wiceszefem kieleckiego CBŚ, że najpierw wpłaci połowę - 40 tys. zł. Druga rata będzie zapłacona później. Potrzebną sumę dostał z BSW, pieniądze najprawdopodobniej były odpowiednio przygotowane, być może posypane specjalnym proszkiem, a ich numery seryjne spisane.
Do spotkania doszło w centrum Kielc. Przemek zostawił tam swój samochód, wsiadł do auta Ireneusza P. Pojechali do apartamentowca, w którym policjant kupił niedawno mieszkanie. Zjechali do podziemnego garażu. Ireneusz P. wziął paczkę z forsą, wysiadł z wozu i po chwili wrócił. Potem okazało się, że pieniądze ukrył w piwnicy. Odwiózł Przemka do miasta. Kiedy wracał do domu, zatrzymała go ekipa z BSW. Trochę nerwowo poszukiwano trefnej kasy, była obawa, że Ireneusz P. nie będzie chciał współpracować. Ale ten od razu zrozumiał, że ściemnianie nic nie da. Przyznał się, zaprowadził funkcjonariuszy BSW do piwnicy.
Postawiono mu trzy zarzuty: przyjęcie korzyści majątkowej w wys. 20 tys. zł (sprawa Chmielnika), ujawnienie tajemnicy służbowej (informacja o rewizji) i przyjęcie korzyści w wysokości 40 tys. zł. Przyznał się do dwóch ostatnich. Nie obciążył innych osób, tłumaczył, że chciał pomóc znajomym i że to nie on domagał się pieniędzy, ale to ci znajomi zaproponowali łapówkę. Nie umiał odmówić. Decyzją sądu trafił do aresztu. Po trzech miesiącach, 17 lipca, sąd zmienił środek zapobiegawczy - Ireneusz P. po wpłaceniu 40 tys. zł kaucji wyszedł na wolność. Czeka na proces.

Ile naprawdę?

Państwo Kowalscy nie wierzą, że Ireneusz P. działał na własną rękę. - Prawdopodobnie miał wspólników, z kimś musiał się dzielić, inaczej nie mógłby Marcinowi niczego załatwić - uważa Przemek.
Obrońcą Ireneusza P. jest mecenas Sławomir Gierada. -Miałem do niego pretensje - komentuje. - Co tu dużo mówić, byłem na niego wściekły, bo początkowo to mnie obciążał. Mówił przecież, że pieniądze są potrzebne, bo trzeba adwokata opłacić, prokuratora opłacić. Potem sięz tego wycofał.
Sprawą rzekomego posiadania przez Marcina Kowalskiego broni zajmuje się prokurator Sławomir Mielniczuk. To na wpływy u niego powoływał się Ireneusz P., obiecując Kowalskim załatwienie sprawy. - Nie znam jego wersji i nie chcę znać - mówi prokurator. - Dla mnie ta sprawa była szokiem. Policjant, który za pieniądze ujawnia tajemnice operacyjne, informuje o działaniach swoich kolegów z policji, naraża ich na niebezpieczeństwo… , to się w głowie nie mieści.
Życie pełne jest niespodzianek, które nie mieszczą się w głowie. Ireneuszowi P. wydawało się, że trafił na złotą żyłę, Kowalscy sąmajętnii gotowina wiele, aby wyciągnąć Marcina z kłopotów. Nie przewidział, że matka, zamiast ratować syna, zdecyduje się ujawnić prawdziwą rolę odegraną w tej sprawie przez wysokiego oficera CBŚ. Teraz liczy zap ewne, że szybkie przyznanie się do winy spowoduje niższy wyrok. - Nie wierzę, że tylko my byliśmy jego ofiarami - mówi Przemek. - Skąd brał pieniądze na swoje mieszkanie, samochód, wystawne życie?
Podpowiada śledczym, aby przejrzeli sprawy, jakimi zajmował się Ireneusz P. Sugeruje, aby dowiedzieli się, w ilu przypadkach policjant współpracował z adwokatem Gieradą i jak te postępowania się zakończyły. Wewnętrzne śledztwo BSW dotyczy wyłącznie Ireneusza P. Przyjęto, iż tylko on zdradził i nie miał wspólników. To dla policji najlepsze wyjście. P. to samotna czarna owca.

Wewnętrzne policyjne
śledztwo dotyczy wyłącznie Ireneusza R
Przyjęto, iż tylko on popełnił przestępstwo i nie miał wspólników. To dla policji najlepsze wyjście.

polityka.pl


środa, 20 sierpnia 2008


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Ciekawostki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin