o przestępcach w policyjnych mundurach

Paweł · Dołączył: 23 Mar 2006 Posty: 1145 Przeczytał: 0 tematów

Jak radny PiS podpadł

ministrowi sprawiedliwości

Maja Sałwacka

2007-03-18, ostatnia aktualizacja 2007-03-18 19:15:22.0

Radnemu zielonogórskiego PiS z sejmiku prokuratura postawiła zarzut znieważenia policjanta. Jego wybryk uderzył nawet w ministra sprawiedliwości, który oficjalnie zaprzeczał, by Robert Sapa był jego znajomym. Roberta Sapę, radnego sejmiku z PiS i lidera lekarskiego Porozumienia Zielonogórskiego, ok. godz. 4 w nocy z piątku na sobotę policjanci zobaczyli śpiącego na ławce pod zielonogórskim ratuszem. Próbowali sprawdzić, czy nie zasłabł. Od śpiącego zaleciało alkoholem. Policjanci pytali, czy może o własnych siłach wrócić do domu. Radny odburknął, że nie zamierza nigdzie się ruszać. Doszło do pyskówki. Mundurowi postanowili go wylegitymować. Ale okazało się, że lekarz nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Policjanci zaproponowali izbę wytrzeźwień. I wtedy radnemu puściły nerwy. Zaczął krzyczeć na policjantów i ich odpychać. - Obezwładnionego, już w kajdankach, radiowóz odwiózł go do izby wytrzeźwień. Ponieważ wielokrotnie obraził policjantów na służbie, złożyliśmy doniesienie do prokuratury - opowiada Małgorzata Stanisławska, rzecznik zielonogórskiego komendanta. Policja nie chce zdradzać, jakich słów użył radny. - Były wyjątkowo niecenzuralne - dodaje Stanisławska.Badanie alkomatem wykazało ok. 1,78 promila alkoholu we krwi. Dokumenty radnego dowiozła jego żona. Sapa skarżył się na złe samopoczucie. Twierdził, że zażywa lekarstwa, których nie ma przy sobie. Trafił na oddział ratunkowy zielonogórskiego szpitala, skąd wyszedł po kilku godzinach. Następne spędził w policyjnej izby zatrzymań. Wyszedł w sobotę po południu. Ziobro: nie znam go W niedzielę po południu telewizja TVN 24 relacjonując zdarzenie podała, że radny miał też grozić policjantom, powołując się na znajomość z ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Reakcja ministra była natychmiastowa. Do PAP dotarło jego oświadczenie. - Oświadczam, że osoba ta nie jest żadnym moim znajomym, a w sprawie rzekomego powoływania się Roberta S. na znajomość ze mną poleciłem prokuraturze wszczęcie odpowiedniego postępowania przygotowawczego - napisał minister Ziobro.Popularnemu radnemu groził 24-godzinny sąd. Twardymi dowodami miały być także taśmy z kamer monitorujących starówkę. Prokuratorzy zdecydowali, że stanie przed sądem w normalnym trybie. - Obrońca zażądał powołania biegłych psychiatrów, którzy mają ocenić jego stan zdrowia. Przychyliliśmy się do wniosku, a to oznacza, że nie będzie przyspieszonego trybu - komentuje Jan Pardej z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.Prokuratura postawiła radnemu dwa zarzuty, oprócz znieważenia policjanta, nakłanianie funkcjonariusza do zaniechania wypełniania obowiązków służbowych, za co grozi do pięciu lat więzienia.Jeden z zielonogórskich prawników: - Jeśli biegli stwierdzą, że radny przeszedł ostatnio traumatyczne przeżycie albo miał depresję, w połączeniu z nawet małą ilością alkoholu mógł nie mieć wpływu na swoje decyzje. A jeśli był niepoczytalny w chwili popełnienia przestępstwa, sprawa zostanie umorzona i radny nie zostanie skazany. Nie straci mandatu w sejmiku.Robert Sapa odebrał telefon w niedzielę. - Na razie nie chcę się wypowiadać. Będę rozmawiał po konsultacji z prawnikami - mówi.Znajomi z imprezy: nie był wstawiony Feralnego wieczoru doktor bawił się w galerii U Jadźki ", gdzie spotykają się m.in. lokalni politycy, artyści, palestra. Część występuje na scenie. Sapa także. Przebrany w blond perukę naśladował Piotra Rubika, w innym numerze zaśpiewał przebój "Ach te baby" Andrzeja Zauchy. W długim płaszczu, kapeluszu i ciemnych okularach zbierał brawa za chórki w piosence "Bo z dziewczynami" Jerzego Połomskiego. - Nie zauważyłam, żeby był wstawiony, owszem sączył piwo, ale zachowywał się bardzo kulturalnie. Nie mogę uwierzyć, że awanturował się z policją - opowiada jeden z uczestników zabawy. Jadwiga Bocho - Kokot, właścicielka galerii: - Pan Robert bawił się z klasą, świetnie śpiewał, był duszą towarzystwa. Wyszedł jak wszyscy kilkanaście minut po północy - opowiada. Jeden z działaczy PiS: - Miał tę cechę, że po alkoholu przysypiał. Po przebudzeniu był rześki, nigdy agresywny. Robert Sapa, jest jednym z liderów Porozumienia Zielonogórskiego, skupiającego lekarzy rodzinnych z całego kraju. Dwie kadencje zasiadał w zielonogórskiej Radzie Miejskiej, od jesieni ub.r. jest radnym sejmiku. Jest szefem Komisji Zdrowia. Na zjeździe lubuskiego PiS w lutym br. Sapa wszedł do ponad 30-osobowego zarządu partii.Poseł Marek Ast, szef lubuskiego PiS: - Chcę się z naszym radnym spotkać w poniedziałek i usłyszeć jego wersję. Będę go namawiał, by do czasu rozstrzygnięcia procesu, zrezygnował z członkostwa w PiS. Maja Sałwacka

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA