o przestępcach w policyjnych mundurach

Paweł · Dołączył: 23 Mar 2006 Posty: 1145 Przeczytał: 0 tematów

Były oficer SB skazany za grożenie dziennikarzowi .

ire 2006-11-29, ostatnia aktualizacja 2006-11-29 22:21:19.0

Siedem tysięcy zł zapłaci były esbek za groźby pod adresem krakowskiego dziennikarza Macieja Gawlikowskiego.

Sąd skazał w środę na 2 tys. zł grzywny Kazimierza Aleksanderka, ostatniego szefa IV Wydziału SB w Krakowie. Prócz tego oskarżony musi zwrócić koszty procesu. Odpowiadał za groźby wobec dziennikarza, który nagrał go ukrytą kamerą, a następnie wypowiedzi wykorzystał w filmie o inwigilacji Kościoła przez bezpiekę. Po telewizyjnej emisji wzburzony Aleksanderek dwukrotnie dzwonił do autora. Padły wyzwiska i groźby. - Załatwimy cię, dopadniemy, nie myśl, że jesteś bezpieczny - cytował świadek na ostatniej rozprawie słowa oskarżonego. Dziennikarz Jacek Płaza z Telewizji Kraków przypadkiem słyszał telefoniczne pogróżki, kiedy w marcu tego roku przygotowywał program z udziałem m.in. Gawlikowskiego i ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Wspominał, jak przed nagraniem Gawlikowski odebrał telefon komórkowy i przełączył na aparat głośno mówiący.Byłego esbeka obciążyło kilka osób, w tym ks. Zaleski. - To nie jest rozprawa przeciw miłemu, starszemu panu, którego oburzył film. Na ławie oskarżonych siedzi szef IV wydziału odpowiedzialnego w przeszłości za działania zbrodnicze wobec księży - przekonywał w mowie końcowej Gawlikowski, były działacz opozycji demokratycznej w PRL. Prokurator żądał kary pół roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Obrońca wnosił o uniewinnienie lub umorzenie z uwagi na niską szkodliwość społeczną czynu i zły stan zdrowia oskarżonego. Sam Aleksanderek podczas procesu przyznał się jedynie do wyzwisk, za które przeprosił. Zaprzeczał, aby groził. Chciał jedynie - jak twierdził - pozwać dziennikarza do sądu za prowokacyjne i nieetyczne zachowanie.Sąd nie miał wątpliwości co do winy oskarżonego. Uznał, że słowa Aleksanderka mogły wzbudzić obawy z uwagi na jego dawną działalność w SB. Z drugiej strony jednak sędzia Dariusz Mazur podkreślał, że "w świetle prawa przeszłość nie może obciążać oskarżonego". - To zdarzenie sytuacyjne, forma odreagowania - uzasadniał niską karę i przypominał, że w chwili przestępstwa oskarżony był prawdopodobnie pijany.Wyrok jest nieprawomocny. - Okazało się, że poważne groźby kosztują byłego esbeka zaledwie siedem tysięcy złotych - podsumował rozczarowany Stanisław Handzlik, jeden z liderów pierwszej nowohuckiej "Solidarności", który obserwował proces.

ire

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

.