Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Informacje o ks. Czajkowskim to "porażająca lektura&

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Lustracja - eSBecki gang
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 15:39, 17 Maj 2006    Temat postu: Informacje o ks. Czajkowskim to "porażająca lektura&

Historyk IPN:
Informacje o ks. Czajkowskim to "porażająca lektura"

IAR 17-05-2006, ostatnia aktualizacja 17-05-2006 14:48

Historyk IPN Jan Żaryn jest przekonany, że ksiądz Michał Czajkowski był agentem SB. Dzisiejsze "Życie Warszawy" napisało, że duchowny współpracował z bezpieką przez ponad 20 lat. Według dziennika, miał on donosić, między innymi, na księdza Jerzego Popiełuszkę oraz Komitet Obrony Robotników. Ksiądz Czajkowski zaprzecza tym doniesieniom.Do dokumentów IPN w sprawie księdza Czajkowskiego dotarł doktor Tadeusz Witkowski. Andrzej Arseniuk z IPN wyjaśnił, że Witkowski złożył wniosek jako badacz i uzyskał dostęp do dokumentów, które później opublikował.Zdaniem historyka Jana Żaryna, informacje opublikowane przez Witkowskiego na łamach "Życia Warszawy" są prawdziwe i stanowią porażającą lekturę. Podkreślił, że teczka Czajkowskiego "rozpoczyna się" w 1956 roku i zawiera doniesienie z rozmowy z informatorem o pseudonimie "Janek". Jan Żaryn zwrócił uwagę, że ksiądz Czajkowski był bardzo cennym agentem bezpieki. Przypomniał, że jego współpraca trwała 24 lata. Jego zdaniem, duchowny należał on do ścisłej czołówki agentury w Kościele.Z publikacji "Życia Warszawy" wynika, że ksiądz Michał Czajkowski współpracował z bezpieką w latach 1960-1984 pod pseudonimem Jankowski. Donosił, między innymi, na metropolitę wrocławskiego, arcybiskupa Bolesława Kominka, oraz twórców KOR-u: Jacka Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. Najbardziej bulwersujące - zdaniem gazety - są jednak szczegóły dotyczące donosów na księdza Jerzego Popiełuszkę. Od końca lat 70. oficerem prowadzącym księdza Czajkowskiego był Adam Pietruszka, który kierował późniejszą operacją zamordowania kapelana Solidarności. Ksiądz Czajkowski miał mu przekazywać szczegółowe opisy planów księdza Popiełuszki. Według Witkowskiegom, ksiądz Czajkowski zrezygnował ze współpracy zaraz po zamordowaniu księdza Popiełuszki.Marek Lasota z krakowskiego IPN ocenił, że konieczne staje się całościowe rozwiązanie problemu współpracy duchownych z komunistyczną bezpieką. Jego zdaniem, zapobiegnie to ujawnianiu cząstkowych i niejednokrotnie szokujących doniesień o takich przypadkach. Marek Lasota, który jest między innymi autorem książki "Donos na Wojtyłę. Karol Wojtyła w teczkach bezpieki" powiedział, w rozmowie z IAR, że pewnym sposobem - o ile można o takim mówić - jest działanie wewnątrz duchowieństwa polegające na uświadomieniu tym, którzy współpracowali, do czego ich informacje zostały wykorzystane. Chodzi o ludzi, którzy twierdzą - i tak może należałoby, zdaniem Lasoty, założyć - że byli nieświadomi współpracy i nie wiedzieli do czego zostaną wykorzystane ich kontakty z SB.O potrzebie zajęcia się współpracą duchownych z bezpieką są też przekonani Jarosław Gowin oraz ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Ich zdaniem, trzeba ten problem rozwiązać, by nie powtarzały się takie sytuacje jak dzisiaj.Doktor Jarosław Gowin zwrócił uwagę, że informacje o księdzu Czajkowskim nie zostały opublikowane przez IPN, więc - jego zdaniem - są mniej wiarygodne. Mimo to powiedział, że jest nimi wstrząśnięty. Dodał, że pokazują one, jaką krzywdę wyrządzono Polakom nie przeprowadzając lustracji na początku lat 90..Z kolei były kapelan "Solidarności" w Nowej Hucie, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski zaapelował do władz kościelnych, aby same zajęły się tą sprawą. Powiedział też, że prawdopodobnie na tym się nie skończy i do podobnych sytuacji jak dziś dojdzie w Krakowie po papieskiej pielgrzymce do Polski. Według niego, wszystko wskazuje na to, że kilka osób zdecyduje się na publikację takich informacji.

IAR

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

PAP, MD /13:34 17 .05 . 2006 r .

Zamach na papieża - oficer SB A. Pietruszka był na placu w Watykanie

AFP

Emerytowany włoski sędzia Ferdinando Imposimato powiedział, że w dniu zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku na Placu świętego Piotra był oficer SB Adam Pietruszka, który potem kierował operacją zamordowania księdza Jerzego Popiełuszki.Imposimato prowadził wcześniej z urzędu śledztwo w sprawie zamachu na papieża. Teraz prowadzi prywatnie śledztwo.Sędzia Imposimato jest przekonany, że PRL-owskie służby specjalne wiedziały o planach zabicia Jana Pawła II, ale - jak podkreślił - nie ma żadnego dowodu na to, że były one w ten spisek zaangażowane. Według niego nie ulega jednak wątpliwości to, że w chwili zamachu na audiencji generalnej byli oficerowie SB. Odkryliśmy teraz, że w chwili zamachu na Placu świętego Piotra byli polscy agenci. To jest pewne. Był na przykład Adam Pietruszka, który był agentem SB. Oni nie byli tylko polskimi agentami. To byli polscy agenci na służbie KGB" - powiedział Imposimato, który ostatnio dwukrotnie był w Polsce.Wyraził nadzieję, że dzięki ścisłej współpracy polsko-włoskiej uda się wyjaśnić wiele tajemnic związanych z zamachem na Jana Pawła II.

Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Prymas Glemp o Czajkowskim: jego postawa niepokoiła .

IAR 19-05-2006, ostatnia aktualizacja 19-05-2006 11:29

Prymas Polski, kardynał Józef Glemp uważa księdza profesora Michała Czajkowskiego za bardzo rzetelnego i kochającego bliźnich kapłana.
W rozmowie z IAR prymas przyznał jednak, że doniesienia prasowe
i towarzyszące im komentarze na temat rzekomej współpracy księdza profesora Czajkowskiego ze służbami bezpieczeństwa PRL, mogą
nie być bezpodstawne. "Bardzo współczuję, ale trochę niepokoiła mnie, od dawna, jego postawa" - powiedział prymas. Józef Glemp dodał, że ksiądz profesor Michał Czajkowski - jak się wyraził - "zawsze był z uporem radykalny: czegoś się domagał, a hierarchii jakby trochę nie lubił". Prymas przyznał jednocześnie, że nie można księdzu profesorowi Czajkowskiemu zarzucić odejścia od zasadniczej linii Kościoła. "Zaskakuje mnie to, co słyszę z prasy. Myślę, że to jest jakimś potwierdzeniem jego postaw" - powiedział kardynał Glemp. Wskazał też, że ksiądz Czajkowski jest człowiekiem wrażliwym na drugiego człowieka i może ta właśnie wrażliwość pchnęła go tak dalece, że wierzył, iż będzie robił coś dobrego. "Tylko tak mogę to wytłumaczyć" - dodał. Podkreślił, że nie sądzi, aby u księdza Czajkowskiego obecne było poczucie zdrady. O rzekomej współpracy księdza profesora Michała Czajkowskiego z SB napisało środowe "Życie Warszawy", powołując się na wyniki badań doktora Tadeusza Witkowskiego. Naukowiec mieszka na emigracji, w Ameryce. Wyniki jego badań potwierdził pracownik Instytutu Pamięci Narodowej - Jan Żaryn. Ksiądz profesor Michał Czajkowski dotąd nie odniósł się do tej sprawy. Jak dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa - udał się na kilkudniowe rekolekcje do jednego z klasztorów.

IAR

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Historyk IPN: Ks. Czajkowski był agentem SB dobrowolnie

Ksiądz profesor Michał Czajkowski, fot. Agencja Gazeta

To wiarygodny opis zawartości sześciu zachowanych teczek pracy agenta - tak historyk IPN Jan Żaryn skomentował publikację w "Życiu Warszawy" o tym, że ks. prof. Michał Czajkowski był agentem SB. Według Żaryna, była to "dobrowolna współpraca".
Środowe "ŻW" opublikowało artykuł Tadeusza Witkowskiego o tym, że ks. Czajkowski miał być agentem SB w latach 1960-1984 pod pseudonimem Jankowski. Artykuł oparty jest na dokumentacji IPN, którą ten udostępnił Witkowskiemu. Ma wynikać z niej, że duchowny donosił za pieniądze, m.in. na ks. Jerzego Popiełuszkę, metropolitę wrocławskiego abpa Bolesława Kominka, Jacka Kuronia i Jana Józefa Lipskiego. Od końca lat 70. oficerem prowadzącym ks. Czajkowskiego miał być Adam Pietruszka, esbek skazany za zabójstwo kapelana "Solidarności".

Ks. Czajkowski zaprzeczył, że współpracował z SB. "Nigdy nie byłem tajnym współpracownikiem. Ale jeśli ktoś wykorzystał moją łatwowierność, bardzo przepraszam" - powiedział gazecie. Żaryn (szef pionu naukowo-badawczego IPN) powiedział PAP, że z zachowanych teczek wynika, iż "incydentalny początek współpracy" ks. Czajkowskiego z SB datuje się na lipiec 1956 r. Ocenił, że w tym czasie można mówić o "niezrozumieniu sytuacji" przez księdza.

Według Żaryna, "wszystko wskazuje na to", że od 1960 r. do października 1984 r. można zaś mówić o "swego rodzaju dobrowolnej współpracy". "On wie, komu przekazuje informacje" - dodał Żaryn. Jego zdaniem, motywy współpracy są trudne do zweryfikowania, ale sądzi, że "kwestia paszportu i wyjazdów za granicę miała jakieś znaczenie".

Żaryn potwierdził, że ks. Czajkowski przerwał współpracę po porwaniu i zamordowaniu w październiku 1984 r. przez oficerów SB ks. Jerzego Popiełuszki. Powiedział on wtedy płk. Adamowi Pietruszce (wiceszefowi zwalczającego Kościół osławionego IV departamentu MSW - PAP), że każdy esbek może być odpowiedzialny za tę zbrodnię. Pietruszkę w 1985 r. skazano na 25 lat więzienia za udział w zabójstwie kapelana podziemnej "Solidarności".

Zdaniem Żaryna, z akt wynika, iż SB uważało Czajkowskiego za "skorego do współpracy" i pozytywnie oceniało jego współpracę. Historyk nie chciał oceniać faktu zerwania współpracy przez księdza.

Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Ks. Czajkowski rezygnuje i wyraża ubolewanie

*** 21-05-2006, ostatnia aktualizacja 22-05-2006 00:52

Specjalny zespół zbada materiały IPN o ks. Czajkowskim. W piątek IPN udostępnił redaktorowi naczelnemu "Więzi" Zbigniewowi Nosowskiemu wszystkie odnalezione materiały o ks. Czajkowskim.Nosowski wydał wczoraj następujące oświadczenie: „Wobec asystenta kościelnego naszego miesięcznika, ks. Michała Czajkowskiego, postawione zostały bardzo ciężkie oskarżenia wieloletniej współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Ze względu na rangę zarzutów redakcja »Więzi « podchodzi do sprawy z najwyższą powagą. Po wstępnym zapoznaniu się przez redaktora naczelnego »Więzi « z dokumentami zgromadzonymi na ten temat w Instytucie Pamięci Narodowej, przedstawiciele Rady Redakcyjnej pisma - Cezary Gawryś i Jan Turnau - spotkali się z księdzem Michałem. Podczas spotkania ks. Czajkowski złożył rezygnację z funkcji asystenta kościelnego »Więzi «. Wspólnie ustalono, że materiały z archiwum IPN zostaną przeanalizowane przez specjalny zespół, jaki powoła Rada Redakcyjna »Więzi «. Prace zespołu będzie koordynował redaktor naczelny pisma. Wyniki prac zespołu zostaną opublikowane w lipcowym numerze miesięcznika.Ks. Michał Czajkowski upoważnił nas do przekazania wyrazów jego ubolewania z powodu braku roztropności w przeszłości. Do czasu publikacji wspomnianego opracowania ks. Czajkowski powstrzymuje się od wszelkich dalszych komentarzy w tej sprawie. Wyraził również serdeczne podziękowania wszystkim, którzy okazali mu w ostatnich dniach tak wiele solidarności".W skład zespołu powołanego przez "Więź" wejdą m.in. Zbigniew Nosowski i Andrzej Friszke, historyk, członek rady redakcyjnej miesięcznika.Ciężkie zarzuty wobec ks. Czajkowskiego znajdują potwierdzenie w materiałach archiwalnych - uważa Andrzej Friszke.

***

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Ks. Maliński zaprzecza zarzutom o współpracę z SB

PAP 30-05-2006, ostatnia aktualizacja 30-05-2006 10:06

Ks. Mieczysław Maliński po raz kolejny zaprzeczył zarzutom pomawiającym go o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Jego oświadczenie w tej sprawie drukuje wtorkowy "Dziennik Polskiń. Ks. Maliński informuje w nim także, że zawiesza swoją działalność publicystyczną w Dzienniku."Zaprzeczając wszystkim oszczerczym zarzutom pomawiającym mnie o współpracę z SB, wobec sytuacji, jaka wytworzono wokół mojej osoby, zawiadamiam wiernych Czytelników, że zawieszam publikowanie swoich tekstów na łamach >>Dziennika Polskiego<<" - głosi oświadczenie. Wcześniej ks. Maliński nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.Sprawa ewentualnej współpracy ks. Malińskiego z SB wypłynęła ponownie w poniedziałek, w związku z informacjami o zawieszeniu przez "Tygodnik Powszechnyń współpracy z księdzem Malińskim. Powodem takiej decyzji były - jak wyjaśniono w oświadczeniu zamieszczonym w najnowszym numerze pisma - powracające od pewnego czasu "pogłoski o tym, że ks. Maliński współpracował z SB".Redakcja Tygodnika w oświadczeniu napisała, że od niedawna zna treść części dokumentów z archiwum komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, znajdujących się obecnie w IPN, a dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimach Mechanik i Delta. "Może z nich wynikać, że pod tymi pseudonimami Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała ks. Mieczysława Malińskiego" - głosi oświadczenie."Nie możemy i nie chcemy być sędziami w tej sprawie. Dlatego do czasu wyjaśnienia jej przez IPN i samego zainteresowanego zawieszamy współpracę z ks. Malińskim" - powiedział PAP w poniedziałek Krzysztof Kozłowski z "Tygodnika Powszechnego".Ks. Maliński, znany w Krakowie duszpasterz, rektor kościoła Sióstr Wizytek i autor kilkudziesięciu książek, m.in. o Karolu Wojtyle, nie jest i nie był członkiem redakcji "Tygodnika Powszechnego", ale od kilkudziesięciu lat pisał krótkie teksty publikowane w wydzielonej ramce i podpisywane "Ks. M.M."Były kapelan hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski, który apelował o ujawnienie prawdy o współpracownikach SB w krakowskim Kościele, zapowiedział na środę konferencję prasową, na której ujawni m.in. akta tajnego współpracownika o kryptonimie Mechanik, a później Delta. "Nie podam jego nazwiska, bo uważam, że to >>Tygodnik Powszechny<< ma moralne prawo wyjaśnić to do końca" - powiedział PAP we wtorek ks. Isakowicz-Zaleski. "Nie znam materiałów, jakimi oni dysponują" - dodał.Jak poinformował, 4 maja swoje materiały na ten temat przekazał działającej w Archidiecezji Krakowskiej komisji "Pamięć i troska", która ma zajmować się badaniem postaw księży w czasach PRL.O pomoc do tej komisji zwrócił się "Tygodnik Powszechny"; chce jej przekazać materiały, które posiada, aby komisja "pomogła zarówno >>Tygodnikowi<<, jak i samemu ks. Malińskiemu zmierzyć się z tym problemem".

PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Ks. Adam Boniecki o sprawie ks. Malińskiego: materiały IPN są obciążające .

PAP 30-05-2006, ostatnia aktualizacja 30-05-2006 10:29

Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki ocenił, że materiały IPN, z których może wynikać, że ks. Mieczysław Maliński był tajnym współpracownikiem SB o ps. Mechanik i Delta, są "obciążające, jeżeli się nie wyjaśni rozmaitych rzeczy".Ks. Boniecki podkreślił w Radiu Zet, że pozostawienie tej sprawy własnemu biegowi, "jest bardzo niebezpieczną zabawą".W najnowszym numerze "Tygodnika" jego redakcja poinformowała, że zawiesza współpracę z ks. Malińskim. Powodem takiej decyzji są - jak wyjaśniono w oświadczeniu - powracające od pewnego czasu "pogłoski o tym, że ks. Maliński współpracował z SB". Redakcja napisała, że od niedawna zna treść części dokumentów z archiwum komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, znajdujących się obecnie w IPN, a dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimach Mechanik i Delta. "Może z nich wynikać, że pod tymi pseudonimami Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała ks. Mieczysława Malińskiego"- głosi oświadczenie.Redakcja napisała, że przeprowadziła na ten temat z ks. Malińskim autoryzowany wywiad. W ostatniej chwili wycofał on jednak swoją zgodę na wydrukowanie tekstu, nie wyjaśniając powodów. We wtorkowym wydaniu "Rzeczpospolitej" ks. Maliński tłumaczy, że wycofał tekst, bo nie chciał, by znalazł się on w numerze razem z tekstami papieskimi."W wywiadzie potwierdza to, co zawsze mówił - że nie był świadomym współpracownikiem służb bezpieczeństwa" - powiedział ks. Boniecki. Przyznał, że osobiście zadawał pytania ks. Malińskiemu i dodał, że wywiad był "okropnie nieprzyjemny" i "brzmiał prawie jak przesłuchanie".Podkreślił, że przed rozmową ks. Maliński dostał materiały IPN, które posiada redakcja "TP", do wglądu. "Widać, że to była duża teczka, znikły niemal wszystkie papiery, ale zostało kilka, trochę, niewiele. To nie są stosy. Ale okropne" - tłumaczył Boniecki."On na wszystkie pytania odpowiedział. Czy mnie te pytania przekonały? Chciałem, żeby mnie przekonały" - mówił Boniecki. Dodał, że do końca chce myśleć, "że ksiądz mówi prawdę, że to jest jakaś niesłychanie perwersyjna operacja ubeków".Ks. Boniecki powiedział również, że plany kapelana hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który chce ujawnić nazwiska księży-agentów, "to nie jest dobra droga".Red. naczelny "Tygodnika Powszechnego" odniósł się również do wypowiedzi ks. Isakowicza-Zaleskiego w "Newsweeku", który przypomniał, że metropolity krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza przez długi okres nie było w Polsce i że "być może nie chce on zmierzyć się z prawdą"."Nie sądzę, by kardynał Dziwisz nie rozumiał, co się święci. Ośmielam się sądzić, że rozumie to lepiej niż ktokolwiek inny" - zaznaczył ks. Boniecki. PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

TP zawiesza współpracę z ks. Malińskim .

w, roman 30-05-2006, ostatnia aktualizacja 30-05-2006 09:16

Popularny kapłan i przyjaciel Papieża w ostatniej chwili wycofał wywiad, w którym tłumaczył się z podejrzeń o współpracę z SB . Dwie kolumny przygotowanego do druku najnowszego numeru "Tygodnika" wypełniał wywiad z ks. Mieczysławem Malińskim oraz omówienie pochodzących z IPN materiałów na temat współpracy z SB księdza agenta. Działał on w środowisku krakowskiej kurii od końca lat 60. Bezpieka określała go jako osobę mającą bezpośredni kontakt z bp Karolem Wojtyłą. Wywiad przeprowadził naczelny "TP" ks. Adam Boniecki. Konfrontował ks. Malińskiego z aktami IPN, które wskazywały, że to on jest tym agentem. Ks. Maliński autoryzował rozmowę, jednak w ostatniej chwili wycofał się, zabraniając jej publikacji. "Tygodnik" wycofał więc też tekst o zawartości akt IPN i wydał specjalne oświadczenie (czytaj obok).83-letni ks. Maliński to popularny kapłan i pisarz. Wydał prawie 80 książek naukowych, popularyzatorskich, bajek i wierszy. 16 książek napisał wyłącznie na temat Jana Pawła II. Co tydzień w "TP" zamieszczał krótkie komentarze do Ewangelii. O tym, że mógł on współpracować z SB, w Krakowie mówiło się od roku.- Pogłoski krążyły od dawna. Pojawiły się informacje, że przygotowywana jest na ten temat książka. Nie chcieliśmy udawać, że problemu nie ma, i potem odpowiadać na pytania, dlaczego nic nie zrobiliśmy. Dlatego namówiliśmy ks. Malińskiego na ten wywiad - tłumaczy ks. Boniecki. Określa wywiad jako "trudny, chwilami przypominający przesłuchanie, wiele spraw wyjaśniający". - To była dla niego ciężka rozmowa. Miałem wrażenie, że rozumie, że chcemy mu pomóc. Tym bardziej szkoda, że się wycofał. Widocznie znalazł jakiś lepszy sposób - mówi Boniecki. Ksiądz redaktor nie chciał powiedzieć, co było w materiałach IPN i w niepublikowanym wywiadzie. W TVN24 dodał, że sprawa nie jest jasna, materiały z SB są poważne, ale nie ma zobowiązania do współpracy, pokwitowania pieniędzy ani ręcznie pisanych donosów. Wszystkie materiały i nieopublikowany wywiad "TP" przekazał do diecezjalnej komisji Pamięć i Troska. - Komisja nie bada poszczególnych przypadków. Opracowaliśmy zasady moralno-teologiczne dotyczące problemu współpracy, zdrady i przebaczenia. Prośbę "Tygodnika" jako pilną przekażemy do zbadania historykom z Papieskiej Akademii Teologicznej - deklaruje kierujący komisją bp Jan Szkodoń.

ŹRÓDŁO: w, roman

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

TP zawiesza współpracę z ks. Malińskim .

PAP 29-05-2006, ostatnia aktualizacja 29-05-2006 20:23

Redakcja ''Tygodnika Powszechnego'' zawiesza współpracę z ks. Mieczysławem Malińskim. Powodem takiej decyzji są - jak wyjaśniono w oświadczeniu zamieszczonym w najnowszym numerze pisma - powracające od kilku miesięcy "pogłoski o tym, że ks. Maliński współpracował z SB".Redakcja "Tygodnika Powszechnego" zawiesiła współpracę z ks. Mieczysławem Malińskim. Powodem takiej decyzji są - jak wyjaśniono w oświadczeniu zamieszczonym w najnowszym numerze pisma - powracające od pewnego czasu "pogłoski o tym, że ks. Maliński współpracował z SB"."Nie możemy i nie chcemy być sędziami w tej sprawie. Dlatego do czasu wyjaśnienia jej przez IPN i samego zainteresowanego zawieszamy współpracę z ks. Malińskim" - powiedział w poniedziałek PAP Krzysztof Kozłowski z "Tygodnika Powszechnego".Ks. Maliński, znany w Krakowie duszpasterz, rektor kościoła Sióstr Wizytek i autor kilkudziesięciu książek, m.in. o Karolu Wojtyle, nie jest i nie był członkiem redakcji "Tygodnika Powszechnego", ale od kilkudziesięciu lat pisał krótkie teksty publikowane w wydzielonej ramce i podpisywane "Ks. M.M."Dziennikarzom, którzy wieczorem czekali w kościele klasztoru ss. Wizytek w Krakowie, gdzie ksiądz oprawiał mszę świętą i nabożeństwo majowe, ks. Maliński powiedział, że nie będzie z nimi rozmawiał i nie chce teraz komentować tego, co się stało. Duchowny nie wyszedł nawet przed kościół, a jedna z sióstr zakonnych, już po zakończonym nabożeństwie, poprosiła przedstawicieli mediów o opuszczenie świątyni.Były kapelan hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski, który apelował o ujawnienie prawdy o współpracownikach SB w krakowskim Kościele, zapowiedział na środę konferencję prasową. "Nie podjąłem decyzji, czy podam nazwiska współpracowników SB. To się rozstrzygnie jutro. Umówiłem się z prawnikami i historykiem, żeby mi pomogli ocenić sytuację i ustalić, kiedy i na jakim etapie ujawnić prawdę" - powiedział PAP ks. Zaleski.Przyznał, że z materiałów, które zna, wynika, że "są osoby, które starały się dojść do środowiska najbliższego trzech kolejnych kardynałów: Wojtyły, Macharskiego i Dziwisza".W ocenie ks. Zaleskiego "nie ma najmniejszej szansy, żeby dokumenty IPN wcześniej czy później nie wyszły na światło dzienne". Ksiądz przekonuje, że on sam zrobi to z zachowaniem obiektywizmu, ponieważ zna środowisko i pisze pracę historyczną na temat antykościelnej działalności IV wydziału SB w Krakowie w latach 1980-89.Redakcja "Tygodnika Powszechnego" w oświadczeniu napisała, że od niedawna zna treść części dokumentów z archiwum komunistycznej Służby Bezpieczeństwa, znajdujących się obecnie w IPN, a dotyczących tajnego współpracownika SB o pseudonimach "Mechanik" i "Delta". "Może z nich wynikać, że pod tymi pseudonimami Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała ks. Mieczysława Malińskiego, naszego wieloletniego przyjaciela i autora, a także człowieka bliskiego Karolowi Wojtyle i później Janowi Pawłowi II" - głosi oświadczenie.Redakcja przypomina, że informacje o tym pojawiły się publicznie już rok temu, ale media, które podjęły wówczas ten temat, nie przedstawiły dowodów.Krzysztof Kozłowski mówił PAP, że redakcja "Tygodnika" usiłowała rozwikłać niejasności, ale ani IPN, ani sam zainteresowany nie wypowiadają się jednoznacznie i do końca. "Ks. Maliński udzielił nam wywiadu, autoryzował go i wycofał ten wywiad na godzinę przed drukiem. Nie wiemy, z jakiego powodu" - mówił Kozłowski.W oświadczeniu wyjaśniono, że na razie nie będą publikowane materiały z IPN, bo "decyzja ks. Malińskiego uniemożliwia przedstawienie sprawy w taki sposób, aby prawo głosu miały obie strony"."Z naszej wiedzy, zresztą ograniczonej, nie ma w IPN-ie żadnego papierka podpisanego, zredagowanego czy napisanego ręką ks. Malińskiego. To są wszystko informacje zaczerpnięte z wymiany korespondencji, notatek, opinii między oficerami SB" - mówił PAP Kozłowski.Wyjaśnił, że redakcja zdecydowała się na zawieszenie współpracy z ks. Malińskim właśnie teraz, ponieważ w ciągu roku "sprawa dojrzała", a liczba znaków zapytania powiększyła się. Dodał, że wiele osób dociera do dokumentów IPN, a niektórzy, jak ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, zapowiadają ujawnienie listy tajnych współpracowników SB."Tygodnik Powszechny" zwrócił się o pomoc do działającej w Archidiecezji Krakowskiej komisji "Pamięć i troska", która bada postawy księży w czasach PRL i chce jej przekazać materiały, które posiada, aby komisja "pomogła zarówno +Tygodnikowi+, jak i samemu ks. Malińskiemu zmierzyć się z tym problemem".Kozłowski przypomniał, że "Tygodnik Powszechny" już 1,5 roku temu wystąpił do IPN z prośbą o obiektywne opracowania dotyczące inwigilacji środowiska "Tygodnika Powszechnego" przez SB. "Upieram się, że IPN jest tą instytucją, która jest powołana po to, żeby takie opracowania robić, nie tylko w stosunku do +Tygodnika+" - mówił.Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk powiedział PAP, że Instytut nie będzie komentował tej sprawy. Także historyk Marek Lasota z krakowskiego IPN, autor "Donosu na Wojtyłę", nie chciał się wypowiadać .

PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Były esbek chce przywrócenia do pracy w muzeum AK .

Jarosław Sidorowicz

20-04-2006, ostatnia aktualizacja 20-04-2006 23:08

Były szef ochrony Muzeum Armii Krajowej, zwolniony przez dyrekcję, gdy wyszło na jaw, że pracował w SB, domaga się przywrócenia do pracy. W sądzie złożył pozew przeciwko dyrekcji muzeum.Szef ochrony krakowskiego Muzeum Armii Krajowej stracił pracę pod koniec marca po emisji telewizyjnego dokumentu "Zastraszyć księdza". Film opowiada o inwigilacji krakowskich duchownych przez peerelowską bezpiekę. Reżyser ukrytą kamerą nagrywał zwierzenia byłych esbeków opowiadających o tym, jak inwigilowali księży. Ryszard Palczykowski był jednym z nich. Przyznał, że przed 1989 r. pracował w IV wydziale SB zajmującym się śledzeniem duchowieństwa. Dyrektor muzeum Adam Rąpalski po emisji filmu natychmiast go zwolnił, uznając, że pracownik zawiódł jego zaufanie. Tłumaczył, że przeszłość Palczykowskiego nie da się pogodzić z jego pracą w muzeum poświęconym Armii Krajowej.Były esbek nie zgadza się z tą decyzją. Do sądu pracy skierował pozew o przywrócenie go na stanowisko, bo swoje zwolnienie uznaje za niesłuszne. Wczoraj nie chciał z nami na ten temat rozmawiać. - Czy ja popełniłem jakieś przestępstwo? Nie ma co komentować. Niech pan lepiej nic nie pisze - stwierdził krótko.Po tym, jak jego przeszłość wyszła na jaw, Palczykowski mówił mediom, że w wydziale IV przepracował tylko rok i "pisał jedynie raporty z nabożeństw, pielgrzymek i występów artystycznych w kościołach". Twierdził, że nikomu nie zaszkodził i po roku zrezygnował z tej pracy. Podkreślał, że w 1990 r. został pozytywnie zweryfikowany.Palczykowski pracę w Muzeum AK zaczął w 1997 r. - najpierw jako wolontariusz, potem szef ochrony. Twierdzi, że nie ukrywał swojej przeszłości.Dyrekcja muzeum zapewnia, że nic o niej nie wiedziała. - W teczce personalnej tego pana nie pada nawet słowo milicja - mówi Piotr Boroń, zastępca dyrektora Muzeum AK. Pozwu na razie jeszcze nie dostał, ale nie ma wątpliwości, że decyzja o zwolnieniu szefa ochrony była słuszna. - Jako cały komentarz przytoczę wypowiedź jednego z kombatantów, który zapytał, czy do pomyślenia byłoby, aby w Instytucie Yad Vashem pracował były funkcjonariusz gestapo - powiedział "Gazecie".- Z punktu widzenia prawnego sprawę rozstrzygnie sąd, ale moralnie postawa tego człowieka jest niedopuszczalna - uważa Jerzy Bukowski, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. - Jeśli przyjął się w takiej placówce i nie przyznał do tego, co robił w PRL, twierdząc, że był tylko technikiem operacyjnym w MO, to znaczy, że jest to człowiek o niskiej moralności. Są ludzie, którzy z uwagi na swoją przeszłość w pewnych miejscach nie powinni pracować. To tak jakby skazany za pedofilię chciał podjąć pracę jako wychowawca młodzieży. Mam nadzieję, że sąd pracy weźmie pod uwagę, że było to zatrudnienie ze złej woli, bo celowo zataił swoją przeszłość.

Jarosław Sidorowicz

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Ks.Bielański: nie współpracowałem z SB



Ksiądz infułat Janusz BielańskiFot. Krzysztof Karolczyk / AG

ZOBACZ TAKŻE

• Ksiądz Isakowicz-Zaleski: Ja nazwisk nie ujawnię (19-02-06, 15:00) • Lustracja na Krzeptówkach - dziennikarz oskarża, ksiądz zaprzecza (16-02-06, 23:23)




PAP 20-02-2006, ostatnia aktualizacja 20-02-2006 17:29

Proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu ks. infułat Janusz Bielański powiedział w poniedziałek PAP, że nigdy nie podpisał deklaracji o współpracy z SB, choć przyznał, że był do tego przez SB nakłaniany. Doniesienia tygodnika "Wprost", że był agentem bezpieki o pseudonimie "Waga", Bielański nazwał "oszczerstwem".


Jak powiedział, na razie nie wie jeszcze, jakie kroki podejmie, by bronić swojego dobrego imienia.

"Z wystąpieniem do IPN o status pokrzywdzonego jeszcze zaczekam" - powiedział Bielański, tłumacząc, że chce m.in. zasięgnąć rady członków powstającej w archidiecezji krakowskiej komisji "Pamięć i troska", która ma się zająć badaniem dokumentów IPN, dotyczących ról i postaw, a także cierpień kapłanów pracujących na terenie archidiecezji w czasach PRL.

Rzecznik Archidiecezji Krakowskiej ks. Robert Nęcek odnosząc się do artykułu we "Wprost", powiedział po południu PAP, że "trudno komentować coś, co bazuje na takich ogólnikach, że nie ma tam konkretów". "Ksiądz metropolita ufa swoim księżom" - podkreślił.

Szef krakowskiego oddziału IPN prof. Ryszard Terlecki powiedział PAP: "Według mojej wiedzy, żaden z pokrzywdzonych, który zwrócił się do krakowskiego IPN o materiały go dotyczące, nie otrzymał noty odtajniającej kryptonim tajnego współpracownika, w której byłoby nazwisko ks. Bielańskiego".

Ks. Bielański powiedział w poniedziałek dziennikarzom, że kiedy w latach 1972-77 budował kościół w parafii na Mydlnikach, był nakłaniany przez SB do współpracy, ale nie zgodził się na to, a o wizytach na budowie oficera SB poinformował ówczesnego metropolitę krakowskiego kard. Karola Wojtyłę.

"Nachodził mnie pan, który przedstawił się jako pracownik SB. Mówił: proszę księdza, my możemy ułatwić księdzu życie, wszystko przydzielimy, ale chcemy, żeby ksiądz podpisał umowę, że będzie do naszej dyspozycji. Czasem księdza o coś zapytamy, czasem ksiądz coś napisze" - opowiadał Bielański. "Powiedziałem mu: nigdy w życiu czegoś podobnego nie uczynię".

Według Bielańskiego, SB składało mu wizyty przez kilka miesięcy - co dwa tygodnie, co miesiąc. Wiedzieli o tym wszyscy na budowie. Wizyty ustały - jak twierdzi Bielański - kiedy zawiadomił o nich Wojtyłę, który udzielił mu duchowego wsparcia. Bielański mówił, że nękającemu go funkcjonariuszowi SB napisał oświadczenie, w którym zażądał, aby ten więcej nie przychodził, bo nie będzie z nim rozmawiał, i dodał, że o wszystkim wie Wojtyła.

"Żadnego dokumentu w Mydlnikach nikomu nie podpisałem, nikomu nie złożyłem jakiejś obietnicy. (..) Mówię to z ręką na sercu mając świadomość pełnej odpowiedzialności" - zapewnił ks. Bielański.

Pytany, czy nie udzielał nachodzącemu go pracownikowi SB jakichś informacji - choćby "na odczepnego" - Bielański zapewnił, że nie. "Czasem dawałem mu jakiś pieniądz, żeby się odczepił" - przyznał. Mówił, że przysyłany do Mydlnik oficer SB stosował różne metody, by nakłonić go do współpracy: najpierw dobrze o nim mówił, potem obiecywał załatwienie materiałów budowlanych, wreszcie straszył karami za nieprzestrzeganie przepisów bezpieczeństwa. "Co on pisał w swoich meldunkach, absolutnie nie biorę za to odpowiedzialności" - powiedział ks. Bielański.

Ks. Bielański twierdzi, że jako proboszcz parafii na Wawelu nie był już nękany przez SB. Informacje "Wprost" określił jako "oszczerstwo". (Według tygodnika miał informować funkcjonariuszy m.in. o osobach, które zamawiają na Wawelu msze za ojczyznę, i tych, które na nie przychodzą - PAP).

"Dla pełnej prawdy, to czasem przed mszą czy po mszy przychodzili ludzie do zakrystii: +A kto zamówił?+. +No to popatrzcie się, kto jest+. Ale absolutnie nie przedstawiał mi się, że jest z SB" - powiedział Bielański.

Ksiądz infułat podkreślił, że bycie proboszczem na Wawelu to dla niego wielki honor i zaszczyt, i "nie wytrzymałby sam ze sobą", gdyby zrobił coś niegodziwego.

Pytany o to, czy jednak dopuszcza myśl, że w dokumentach może figurować jako tajny współpracownik, choć sam deklaracji o współpracy nie podpisał, odparł: "Po tym, co przeżywam teraz, jestem przekonany, że w każdej gazecie może się pojawić moje nazwisko, że jestem łotr, że jestem człowiek nieuczciwy. Może się pojawić, i to będzie nowy gwóźdź w serce".

Zdaniem Bielańskiego, nazwiska tajnych współpracowników nie powinny być ujawniane. "Jeśli jakiś duchowny coś takiego czynił, to jestem przekonany, że był u spowiedzi, że dostał mocną pokutę za ten grzech i miał obowiązek temu człowiekowi, któremu zaszkodził, wynagrodzić" - powiedział Bielański.

Przyznał jednak, że sam bardzo chciałby znać nazwiska tych, którzy na niego donosili. "Pamiętałbym, że jak taki człowiek przyjdzie, to mu powiem: +nie mamy o czym rozmawiać+".

Tygodnik "Wprost" w nr 8 z 26 lutego w tekście "Agenci w sutannach" napisał: "+Wprost+ dowiedział się z kolei, że kilku pokrzywdzonych księży i byłych działaczy podziemia odkryło w dokumentach otrzymanych z Instytutu Pamięci Narodowej, że agentem bezpieki o pseudonimie +Waga+ miał być jeden z najbardziej znanych polskich duchownych - ks. Janusz Bielański".

Według tygodnika "w dokumentach IPN znajdują się materiały, z których wynika, że Bielański był zarejestrowanym współpracownikiem SB. Są też informacje o tym, że po pewnym czasie ksiądz tę współpracę zerwał".

Na początku lutego były kapelan hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zaapelował do duchownych o samooczyszczenie środowiska i ujawnienie, kto współpracował z SB. Jedną z głośniejszych spraw dotyczących duchownych współpracujących z SB była sprawa dominikana o. Konrada Hejmy, którego IPN uznał za tajnego współpracownika służb specjalnych PRL.

W lutym "Tygodnik Podhalański" napisał, że ks. Mirosław Drozdek, pierwszy kapelan zakopiańskiej "Solidarności", kustosz sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem, był konfidentem SB o pseudonimie "Ewa". Ks. Drozdek zapowiada pozew do sądu.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Kraj PAP, msu /10:53

Prokurator IPN walczy o oczyszczenie z zarzutu kłamstwa lustracyjnego .

Sąd Lustracyjny II instancji rozpatruje odwołanie Arkadiusza Kwiecińskiego - prokuratora pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej z Katowic - uznanego przez sąd I instancji za kłamcę lustracyjnego. Proces jest jawny.W styczniu 2006 r. sąd uznał, że Kwieciński zataił związki z SB, gdy był studentem prawa w stanie wojennym. Miał przekazywać SB informacje o Niezależnym Zrzeszeniu Studentów Uniwersytetu Śląskiego. Był to pierwszy przypadek, aby prokurator IPN został uznany, na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego, za kłamcę lustracyjnego.Jeśli II instancja utrzyma wyrok, nie będzie on ostateczny. Kwieciński będzie mógł jeszcze złożyć kasację do Sądu Najwyższego (dopiero osoba uznana przez SN za kłamcę lustracyjnego nie może przez 10 lat pełnić funkcji publicznych, m.in. być prokuratorem). Sąd może też oczyścić lustrowanego lub też zwrócić całą sprawę do I instancji. Prokuratorem IPN Kwieciński został w styczniu 2001 r. Wcześniej pracował on w katowickiej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu, która - zanim powstał IPN - ścigała zbrodnie hitlerowskie i stalinowskie.Szef pionu śledczego IPN Witold Kulesza zapewniał, że gdyby sąd oczyścił Kwiecińskiego, mógłby on nadal pracować jako prokurator. Przy przyjmowaniu do IPN Kwieciński zapewniał ówczesnego prezesa IPN Leona Kieresa, że nic go nie obciąża.Kulesza przyznawał, że Rzecznik powiadomił IPN o podejrzeniach co do prawdziwości oświadczenia lustracyjnego Kwiecińskiego (złożonego jeszcze przed przyjściem do IPN), ale na ówczesnym etapie nie było prawnej podstawy do zawieszenia go w czynnościach. Według Kuleszy, po tym, gdy w 2004 r. Rzecznik skierował do Sądu Lustracyjnego wniosek o zbadanie prawdziwości oświadczenia lustracyjnego prokuratora, odszedł on na długotrwałe zwolnienie lekarskie.Zbadano sprawy, które w katowickim IPN prowadził Kwieciński i nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości. Zajmował się on zbrodniami z lat 40. i 50., m.in. nazistowskim obozem pracy w Jaworznie; nie prowadził śledztw związanych z przestępstwami aparatu bezpieczeństwa z lat 80.W 2005 r. za "kłamcę lustracyjnego" uznano prokuratora Stanisława Kaniewskiego, byłego wiceszefa Głównej Komisji Badania Zbrodni Przeciw Narodowi Polskiemu. W 1998 r. Kaniewski został odwołany przez ówczesnego ministra sprawiedliwości Hannę Suchocką na wniosek Kuleszy - ówczesnego szefa Głównej Komisji.

Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA

18 . 05 . 2006 r

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Maliński: nie byłem agentem, zostałem uśmiercony .


ZOBACZ TAKŻE

• Akta IPN, Episkopat: Kościół nie boi się prawdy (02-05-05, 18:42) • W piątek przeczytane: ksiądz Maliński o kontaktach z SB (24-04-05, 21:04) • Jak SB inwigilowało Karola Wojtyłę - raport • Ks. Maliński w TVP: Nie donosiłem na Wojtyłę (21-04-05, 23:03)

Kościół

PAP, pi 02-05-2005, ostatnia aktualizacja 02-05-2005 16:36

Ks. Mieczysław Maliński zaprzecza, jakoby był agentem i miał pseudonim. Jak powiedział, czuje się skazany i uśmiercony. Poniedziałkowy tygodnik "Wprost" napisał, że Maliński był tajnym współpracownikiem służb specjalnych PRL o pseudonimie "Delta"

Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Leon Kieres nie wypowiada się na ten temat. Potwierdzenia informacji tygodnika odmówił też dyrektor krakowskiego oddziału IPN Janusz Kurtyka, który bada inwigilację Kościoła przez służby specjalne PRL.

- Ja pierwszy raz słyszę, że byłem agentem i że miałem pseudonim "Delta". Nie byłem agentem i wobec tego nie miałem żadnego pseudonimu - powiedział ks. Maliński. Zaprotestował przeciwko metodzie publikowania nazwisk w prasie.

- Teraz ja nie mam pojęcia, na czym polega praca IPN - bo wydaje najpierw wyrok, a pokrzywdzeni dowiadują się o tym z prasy. Zapada wyrok i ja jestem uśmiercony, bo to jest śmierć cywilna, o wiele gorsza niż śmierć faktyczna. A informacja poszła już w świat i jeżeli potem ukaże się małe sprostowanie, to ja jestem już uśmiercony - powiedział ks. Maliński.

Kieres oświadczył w poniedziałek w rozmowie z PAP, że do czasu publikacji przez krakowski IPN książki o inwigilacji Kościoła, nie będzie żadnych jego oficjalnych wypowiedzi dotyczących ks. Malińskiego.

19 kwietnia Kieres sam ujawnił, że IPN ma dwie taśmy z nagranymi rozmowami oficerów SB z "osobą duchowną, która udzielała informacji o Kościele i Karolu Wojtyle". W tym kontekście media pisały o ks. Malińskim, a Kieres wówczas dementował, jakoby chodziło o tego duchownego.

Tygodnik "Wprost" podaje, że w Archiwum Akt Nowych odnalazła się notatka pracownika peerelowskiego Urzędu ds. Wyznań (powiązanego z SB) z rozmowy z ks. Malińskim z grudnia 1967 r. Ma z niej wynikać, iż ten przyjaciel Karola Wojtyły analizował stosunki w Kościele katolickim i niepochlebnie wyrażał się o prymasie Polski kard. Stefanie Wyszyńskim.

Agent "Delta" miał też być cennym źródłem informacji w czasach pontyfikatu Jana Pawła II. Według tygodnika, "jego analizy zdecydowanie wykraczały poza tematy ewangeliczne". "Mimo że duża część teczki pracy "Delty" została pod koniec lat 80. zniszczona, zachowane dokumenty pozwalają na jego zidentyfikowanie" - donosi "Wprost".

Skomentowania informacji tygodnika o ks. Malińskim odmówił dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka. Z ustawy o IPN wynika, że personalia mogą być ujawniane tylko osobie pokrzywdzonej lub w publikacji opartej na badaniach naukowych - uzasadnił swoją odmowę.

Ks. Mieczysław Maliński po raz pierwszy zaprzeczał, by był agentem, kiedy prezes IPN ujawnił, że z nowo odkrytych materiałów wynika, iż w otoczeniu Jana Pawła II działał agent. Jak się potem okazało, Kieres miał na myśli o. Konrada Hejmo.

Również Hejmo zaprzecza w mediach zarzutom, by był świadomym współpracownikiem służb specjalnych.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

IPN ujawni nazwiska oficerów ze sprawy o. Hejmo (11-05-05, 12:13)
• Prof. Zoll zwrócił się do IPN o wyjaśnienia ws o. Hejmo (10-05-05, 12:12)
• Powstaną dwie komisje ds. o. Hejmy (08-05-05, 19:37)
• Kto podrzucił teczkę o. Hejmo Kieresowi? (29-04-05, 00:00)
• O. Hejmo: nie przekazywałem świadomie informacji (27-04-05, 21:21)

Akta IPN, Episkopat: Kościół nie boi się prawdy (02-05-05, 18:42)
• W piątek przeczytane: ksiądz Maliński o kontaktach z SB (24-04-05, 21:04)
• Jak SB inwigilowało Karola Wojtyłę - raport
• Ks. Maliński w TVP: Nie donosiłem na Wojtyłę (21-04-05, 23:03)

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Kraj PAP, MD /10:20

Isakowicz-Zaleski: Ujawnię, ilu księży ma założone teczki jako tajni współpracownicyByły kapelan hutniczej "Solidarności" ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zapowiedział, że ujawni, ilu księży miało założone teczki personalne jako tajni współpracownicy SB.Jego zdaniem, nie ma możliwości, żeby akta SB dotyczące ks. Czajkowskiego można było w jakikolwiek sposób sfałszować.Isakowicz-Zaleski powiedział w czwartek w RMF FM, że "nie chce wywoływać sensacji", więc nie chce tych informacji ujawniać przed pielgrzymką papieską. Ksiądz poinformował, że zwrócił się do komisji teologiczno- duszpasterskiej "Pamięć i troska", powołanej przez metropolitę krakowskiego, kardynała Stanisława Dziwisza, która w oparciu o dokumenty IPN zajmuje się badaniem i oceną postaw duchownych z archidiecezji krakowskiej w czasach PRL. "Zapytałem się, co mam zrobić z tymi dokumentami. Ja już od kilku miesięcy apeluję do władz kościelnych, żeby zajrzały do tego, co tam jest" - podkreślił."Dostałem jednozdaniową odpowiedź na piśmie, że mam to odesłać do Papieskiej Akademii Teologicznej, bo komisja nie będzie się tym zajmowała. I tutaj trzeba mieć jednak pretensje do tego, że na 45 diecezji i 100 zakonów w Polsce jest tylko 5 komisji. W przypadku Krakowa to nie jest komisja historyczna. Cały błąd polega na tym, że się mówi o komisji, a ta komisja sama z góry określa, że jest teologiczno-duszpasterską, a akta to w ogóle może są niewiarygodne i niech ktoś się tym zajmie" - mówił b. kapelan hutniczej "Solidarności".W środę "Życie Warszawy", opierając się na aktach z IPN, podało, że ks. prof. Michał Czajkowski przez 24 lata był agentem SB. On sam zaprzecza, by współpracował z SB i świadomie przekazywał informacje.Komentując te doniesienia, ksiądz Isakowicz-Zaleski, powiedział, że nazwisko księdza Czajkowskiego "pokazało się" już rok temu na tzw. liście Wildsteina. "Stało się bardzo źle, że ksiądz profesor nie poszedł do IPN i nie zaczął sprawdzać tych dokumentów.

Natomiast z mojej wiedzy wynika, że nie istnieje możliwość sfałszowania tych dokumentów" - podkreślił.Jak mówił Isakowicz-Zaleski, w aktach IPN są nazwiska księży z bliskiego otoczenia Jana Pawła II.

Pytany, czy są to duchowni dzisiaj działający i wysoko postawieni w hierarchii, odparł:

"Tak. Niektórzy się bardzo chętnie jeszcze w mediach wypowiadają na temat Ojca Świętego, piszą na temat Ojca Świętego książki".

Copyright 1996-2006 Grupa Onet.pl SA

18 . 05 2006 r .

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Esbek stanie przed sądem .

Paweł Reszka 18-05-2006, ostatnia aktualizacja 18-05-2006 19:05

IPN oskarżył byłego esbeka o przekroczenie uprawnień podczas prowadzonego w latach 80. śledztwa. Miał grozić pobiciem działaczowi "S" Januszowi Mazurkowi. Obecnie to zastępca prezydenta LublinaO wydarzeniach sprzed ponad 20 lat Janusz Mazurek mówi dziś lakonicznie. - Działałem w strukturach podziemnej "S" w Lublinie. Głównie zajmowałem się organizacją pomocy dla represjonowanych - prawną, ale też aprowizacyjną. SB przesłuchiwało mnie kilka razy. W Lublinie i Załężu koło Rzeszowa. Odmawiałem składania wyjaśnień. Stanisława Sz. pamiętam bardzo dobrze. Był niezwykle wulgarny i agresywny.W latach 1983-84, których dotyczy sprawa, Sz. był funkcjonariuszem Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Piotr Zając, prokurator z lubelskiego pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, informuje, że oskarżony jest o przekroczenie uprawnień. Grożąc pobiciem, starał się wymusić zeznania. Teraz grozi mu do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności. Wczoraj IPN skierował akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Lublinie.Stanisław Sz. przesłuchiwany przez prokuratora nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Dziś jest emerytem, mieszka w Lublinie. W czwartek nie udało nam się z nim porozmawiać.- Nie zabiegałem o to, by IPN badał moją sprawę - mówi tymczasem Mazurek. - Byłem przesłuchiwany jako świadek przy okazji innej spawy. Kiedy mówiłem o przesłuchaniach prowadzonych przez Sz., prokurator zapytał mnie, czy będę wnioskował o zajęcie się tą sprawą. Zastanowiłem się i złożyłem wniosek o ściganie. Nie czuję nienawiści do tego człowieka, ale uważam, że z punktu widzenia dobra ogólnego dobrze stanie się, gdy sprawa zostanie osądzona. Akurat otrzymałem też z IPN informację, że przyznano mi status pokrzywdzonego. W piątek idę oglądać swoje akta. Będę występował o odtajnienie nazwisk osób, które na mnie donosiły. Nie wykluczam, że przekażę je grupie "Ujawnić prawdę". Grupa ta, tworzona przez byłych opozycjonistów, pod koniec marca opublikowała na stronie internetowej listę TW. Zapowiada też kolejne publikacje.

Paweł Reszka

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Córka Jasienicy nie chce by prawa autorskie miał syn agentki .

PAP 29-05-2006, ostatnia aktualizacja 29-05-2006 17:21

Córka Pawła Jasienicy chce by stołeczny sąd odebrał prawa autorskie do jego książek synowi drugiej żony znanego pisarza, która donosiła na niego jako agentka SB. W poniedziałek sąd odroczył sprawę bezterminowo. Dopóki spór się nie skończy, książki pisarza nie będą się ukazywać.Sprawę o "dział spadku" wytoczyła córka historyka Ewa Beynar- Czeczott, która z akt Instytutu Pamięci Narodowej dowiedziała się, że druga żona jej ojca, Nena O'Bretenny była agentką SB. Wcześniej już Beynar-Czeczott była w sporze z jej synem Markiem, który nie chciał jej oddać (po śmierci matki w 1997 r.) ruchomości pozostałych po Jasienicy.Córka pisarza złożyła wniosek do sądu o odebranie praw spadkowych synowi agentki z powodu tego, że była ona "niegodna dziedziczenia, gdyż działa na szkodę męża". Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa uznał jednak, że roszczenie takie złożono zbyt późno po śmierci spadkodawcy (Jasienica zmarł w 1970 r.). "Wcześniej jednak nie można było dowiedzieć się o roli tej kobiety" - powiedział dziennikarzom pełnomocnik córki pisarza, mec. Maciej Bendarkiewicz. Wierzy on nadal, że sąd przyzna wyłączne prawa autorskie jego klientce.Ewa Beynar-Czeczott jest gotowa zrezygnować z ruchomości i książek po ojcu - które są teraz w dyspozycji Marka O'Bretenny - w zamian za jego rezygnację z praw autorskich, ale on odrzuca tę propozycję. Nie chciał w sądzie odpowiedzieć na pytanie dziennikarzy - dlaczego.W poniedziałek sąd wyjaśniał zawiłe kwestie "masy spadkowej" - mebli i liczącego ok. tysiąca książek księgozbioru po Jasienicy. Według Marka O'Bretenny, jego matka dokupywała po śmierci Jasienicy nowe książki i nie wie on już dziś, które to pozycje. Sąd zobowiązał go jednak, by w dwa miesiące przedstawił dokładny spis książek.Ewa Beynar-Czeczott powiedziała dziennikarzom, że akta IPN nie pozostawiają wątpliwości co do roli Neny O'Bretenny jako agentki - "Ewa" i "Max". Zarazem przyznała, że nie znalazła w aktach IPN informacji, by to SB "nakazała" jej wyjść za Jasienicę (była jego przyjaciółką, w końcu wyszła za niego za mąż w 1969 r., kilka miesięcy przed jego śmiercią). "Była tak sprawną agentką, że gdy ojciec spotkał się np. o 15 w domu z Wańkowiczem, to o 17 jej donos o tym lądował już na biurku oficera prowadzącego" - dodała Beynar-Czeczott.Jasienica (właściwie Leon Lech Beynar) autor m.in. znanych esejów historycznych: "Polska Piastów", "Polska Jagiellonów" oraz "Rzeczpospolita Obojga Narodów" urodził się w 1909 r. w Symbirsku nad Wołgą. Skończył historię na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie. W czasie II wojny światowej był oficerem Armii Krajowej, m.in. w kontynuującej walkę po 1945 r. 5. Wileńskiej Brygadzie AK, gdzie pełnił funkcję adiutanta "Łupaszki", dowódcy brygady. Ranny, opuścił brygadę. W 1948 r. aresztowany przez UB; został wypuszczony na wolność dzięki interwencji szefa "Pax-u" Bolesława Piaseckiego, dzięki czemu uniknął losu większości kolegów z oddziału, skazanych na śmierć.W PRL był prześladowany za sprzeciwianie się cenzurze i aktywną działalność w opozycji. Poparł otwarcie protest młodzieży akademickiej w 1968 r., co doprowadziło do zakazu publikacji jego prac. Usunięto go też ze Związku Literatów Polskich. Szef PZPR Władysław Gomułka powiedział wtedy publicznie, że w latach 40. śledztwo przeciw Jasienicy zostało umorzone "z powodów, które są mu znane", co odebrano jako sugestię związków pisarza z UB. W tej atmosferze pisarz zmarł w 1970 r.

PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA



.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Lustracja - eSBecki gang Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin