Paweł
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Wto 2:39, 18 Lis 2008 Temat postu: O. Konrad Hejmo: byłem graczem, nie agentem |
|
|
.
O. Konrad Hejmo: byłem graczem, nie agentem
Katarzyna Wiśniewska
2008-11-18, ostatnia aktualizacja 2008-11-17 20:30:19.0
Dominikanin oskarżony o współpracę z SB odzywa się po paru latach milczenia. Właśnie wydał książkę. Władze zakonu są oburzone
To była jedna z pierwszych, ale też najgłośniejszych teczkowych afer w polskim Kościele. O tym, że o. Konrad Hejmo był tajnym współpracownikiem SB i wywiadu PRL, poinformował na specjalnej konferencji prasowej prezes IPN Leon Kieres krótko po śmierci Jana Pawła II w kwietniu 2005 r. Ojciec Hejmo był od 1984 r. dyrektorem Duszpasterskiego Ośrodka dla Pielgrzymów Polskich "Corda cordi". Wprowadzał polskie grupy na audiencje z Janem Pawłem II. W latach 90. nadawał dla Radia Maryja korespondencje z Watykanu. Z bezpieką miał współpracować w latach 80. i wcześniej. Według IPN przekazywał esbekom wiele cennych informacji z życia Kościoła i nie unikał tych kontaktów. O. Hejmo od początku zaprzeczał, by świadomie współpracował z SB. W książce "Moje życie i mój krzyż" opublikowanej właśnie przez religijne wydawnictwo Adam, której główną częścią jest wywiad rzeka, opowiada o sprawie znacznie bardziej szczegółowo niż do tej pory. Podkreśla, że pracując w Delegaturze Biura Prasowego Episkopatu Polski w Rzymie, nie mógł mieć dostępu do tajnych materiałów, które interesowały wywiad PRL: "Dokumenty tajne szły bezpośrednią pocztą dyplomatyczną z Warszawy do Sekretariatu Stanu (...) dlatego należy włożyć między bajki twierdzenie Andrzeja Madejczyka [agenta "Lakara" podającego się za osobę związaną z episkopatem niemieckim] o tajnych informacjach, które ode mnie otrzymywał". Nazywa siebie "mało znaczącym pisarczykiem, chłopakiem do posyłek".
Co na to dominikanie? Lustracja o. Hejmy podzieliła ich i dzieli do dzisiaj. Jak się dowiedzieliśmy, publikacja książki zdenerwowała generała zakonu i radę prowincji. Książkę napisał w tajemnicy przed przełożonymi. O. Hejmo ma zakaz występowania w mediach i składania jakichkolwiek oświadczeń. "Moje życie i mój krzyż" nie podoba się większości dominikanów. Tłumaczenia o. Hejmy uważają za nieprawdziwe. Jego stronę w zakonie trzyma mniejszość. Wśród nich o. Jacek Salij, którego obszerny tekst jest częścią książki. O. Salij próbuje oczyścić współbrata z zarzutu brania pieniędzy od bezpieki (w teczce są pokwitowania na prawie 20 tys. marek niemieckich). Już wcześniej Hejmo tłumaczył, że nie przyglądał się kwitom, które podpisuje. W książce rozwija ten wątek, a o. Salij stara się udowodnić, że część pieniędzy esbecy wyciągali dla siebie, fałszując raporty.
Z lektury wyraźnie widać, że Konrad Hejmo ma żal do Kościoła, że nie wziął go w obronę. Biskupom zarzuca, że "stracili mowę", ojcu Maciejowi Ziębie (byłemu prowincjałowi) "złośliwość". Swoją sytuację porównuje do przypadku abp Józefa Michalika, który także został zarejestrowany jako TW.
Kontakty z bezpieką o. Hejmo nazywa "czystą grą" i "czarowaniem". Próbował zawsze "zagadać sprawę, żeby esbek nie mógł drążyć drażliwego tematu". Twierdzi, że o spotkaniu, na którym padła propozycja współpracy, poinformował abp. Bronisława Dąbrowskiego, sekretarza generalnego Episkopatu i nie podpisał deklaracji lojalności (w teczkach zobowiązania nie znaleziono). Relacjonuje też, jak pośredniczył w przekazywaniu pieniędzy dla pewnego duchownego w Rzymie. O mały włos nie przyłapano go na przewożeniu niedozwolonej sumy (szczegółowa rewizja, jak zdradził mu jeden z funkcjonariuszy, odbyła się wskutek donosu). "Chciano uzależnić mnie od SB", komentuje o. Hejmo i przekonuje, że całe to zdarzenie było prowokacją. Ale pytany, czy nie ma sobie nic do zarzucenia, przyznaje: "Dzisiaj mówiłbym może mniej i jeszcze ogólniej".
Katarzyna Wiśniewska
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA
.
Post został pochwalony 0 razy
|
|