Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

eSBecy torturowali

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Policja V RP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 12:54, 16 Sty 2007    Temat postu: eSBecy torturowali

<><><><><><><><><><>
<><><><><><><><><><>



Prezes

Niezależnego Obywatelskiego Centrum
Badania i Monitoringu
Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji

i Patologii w Policji

Paweł Witkowski

TEL. 0 602 318 302

e-mail
[link widoczny dla zalogowanych]


<><><><><><><><><><>
<><><><><><><><><><>

<><><><><><><><><><>


wyrok z 07 . 04 . 2010 r.

Krakowski Sąd Okręgowy ,

Wydział IV Karny Odwoławczy

sygn. akt IV Ka 904 / 08



Wiadomość wydrukowana ze stron: wiadomosci.wp.pl

Byli esbecy bezkarni?

Sąd: wszystko się przedawniło


2010-04-07 (16:10)

Krakowski sąd umorzył w środę postępowanie wobec dwóch byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o znęcanie się w 1980 r. nad zatrzymanym opozycjonistą Pawłem Witkowskim, uznając, że czyny, których się oni dopuścili uległy przedawnieniu w 1995 r. Wyrok jest prawomocny. Strony postępowania mogą wystąpić o kasację do Sądu Najwyższego w ciągu 30 dni od otrzymania pisemnego uzasadnienia. W marcu 2008 roku sąd pierwszej instancji skazał byłych funkcjonariuszy SB - Edwarda W. i Marka K. na kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i kary finansowe. Obaj zostali oskarżeni o to, że 8 lipca 1980 r. w Krakowie, jako funkcjonariusze państwa komunistycznego, razem z nieustalonym funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej znęcali się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym Pawłem Witkowskim, aby wymusić jego zeznania. Według IPN SB-cy bili zatrzymanego, szarpali go za brodę, wyrywali mu włosy z głowy, kopali go, znieważali i grozili pozbawieniem życia. W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Obaj zaprzeczyli, by znęcali się nad Witkowskim. Takie stanowisko podtrzymali przed sądem. Apelację od wyroku w I instancji złożyli obrońcy oskarżonych, prokurator IPN oraz Witkowski, który był oskarżycielem posiłkowym. Sąd: sprawa przedawniona Sąd odwoławczy uchylił poprzedni wyrok i umorzył postępowanie karne przeciwko oskarżonym, a kosztami procesu w obu instancjach obciążył Skarb Państwa. W uzasadnieniu tej decyzji przewodniczący składu sędziowskiego Wojciech Maczuga podkreślił, że tzw. zbrodnie komunistyczne nie są odrębną kategorią przestępstw, a wyróżnia je tylko osoba sprawcy - funkcjonariusza "poprzedniego autorytarnego systemu politycznego", który w ustroju tym był chroniony przed odpowiedzialnością za swoje przestępstwa. Sędzia dodał, że ponowne ściganie tego typu przestępstw było możliwe po zmianach ustrojowych w Polsce od 1 stycznia 1990 r., ale zgodnie z prawem obowiązującym przed zmianą Kodeksu Karnego w 1997 r. i przed uchwaleniem ustawy o IPN, przestępstwa te przedawniały się po pięciu latach. - Do 1995 r. nikt nie postawił oskarżonym zarzutu popełnienia przestępstwa, a od 1990 r. mamy już wolną Polskę i nie można powiedzieć, że system chroni oskarżonych przed poniesieniem odpowiedzialności - mówił sędzia Maczuga. Sąd zwrócił uwagę, że kodeks karny z 1997 r., a później także ustawa o IPN wprowadziła inne okresy przedawnienia, ale nie mogą one dotyczyć czynów, które już takiemu przedawnieniu uległy. - Czyny, które zarzucono oskarżonym w tej sprawie na bazie aktualnie obowiązujących przepisów są już przedawnione - podkreślono w środowym wyroku. - Stosowanie instytucji przedawnienia nie jest wyborem sądu. Sąd ma obowiązek zastosować przedawnienie, jeśli istnienie takiej przesłanki stwierdzi - zaznaczył Maczuga. Sąd podzielił stanowisko prokuratora IPN, że wobec oskarżonych powinien być stosowany przepis kodeksu karnego z 1969 r. dotyczący znęcania się, a nie kodeksu z 1997 r. jak określono to w akcie oskarżenia (sporządzonym właśnie przez IPN), ale działałoby to - zdaniem sądu - na korzyść oskarżonych, a nie jak podnosił w apelacji prokurator na ich niekorzyść. W kodeksie z 1969 r. zagrożenie karą za zarzucane przestępstwo było niższe, a okres przedawnienia krótszy. Sąd Rejonowy przyjął taką kwalifikację, jaka była w akcie oskarżenia. "To skandal!" Zdaniem opozycjonisty Pawła Witkowskiego środowy wyrok sądu odwoławczego to "skandal". - W mojej ocenie to ponury dzień w dziejach krakowskiego sądownictwa. Krakowski sąd w zasadzie zakwestionował decyzję polskiego parlamentu, zakwestionował ustawę o IPN. Ten wyrok stawia w dziwacznym świetle wszystkie zapadłe wyroki w sprawach z wniosków IPN przeciwko dawnym esbekom - powiedział dziennikarzom Witkowski. - Daje to bezkarność funkcjonariuszom byłej bezpieki - uważa. Dodał, że w latach 1990-1995 wielu jego znajomych próbowało ścigać funkcjonariuszy SB, ale zazwyczaj kończyło się to kłopotami i wyrokami dla pokrzywdzonych opozycjonistów, dlatego on sam nie podejmował takich działań, bo nie wierzył w ich skuteczność i możliwość uzyskania zadowalających efektów. Zdaniem innego byłego opozycjonisty Ryszarda Majdzika "państwo jest chore", a z Polaków "robi się idiotów". - Zakłada się nam Instytuty Pamięci Narodowej, które nic nie znaczą. Bo jeżeli, IPN powstał, dostaliśmy dokumentację i na postawie tych dokumentów zwracamy się do sądów o sprawiedliwość, a tej sprawiedliwości nie ma, to jest to dalej oszukiwanie polskiego społeczeństwa. Lepsze prawa i dalej prawa mają UB-ecy, a nie Polacy, czyli w Polsce jest dalej "UBbekistan" - dodał Majdzik. Według obrońcy oskarżonych mec. Ziemowita Lewickiego "sąd rozstrzygając sprawę w ten sposób jednoznacznie daje wyraz temu, że stoi na straży praworządności, która obowiązuje w Polsce od roku 1990". Identyczny wyrok - umorzenie ze względu na przedawnienie - zapadł w środę także w sprawie przeciwko byłemu wiceszefowi SB w Krakowie Kazimierzowi K. Sąd odwoławczy uchylił wyrok sądu I instancji, który skazał K. na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 5 tys. zł grzywny za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad zatrzymanymi w 1982 roku działaczami podziemnej "Solidarności": Stanisławem Handzlika, Edwarda Nowaka i Mieczysława Gila. Prok. Piotr Piątek naczelnik oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie nie komentuje środowych wyroków sądu, tym bardziej, że jak podkreśla nie zna nawet ich ustnego uzasadnienia. Nie komentuje ich też dyrektor krakowskiego IPN Marek Lasota. Obaj podkreślają, że ewentualna decyzja, czy wystąpić o kasację należy do Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu.

(PAP)


Copyright © 1995-2010

<><><><><><><><><><>
<><><><><><><><><><>


TVP 3 KRAKÓW

Proces esbeków odroczony

Krakowski sąd w wydziale odwoławczym odroczył we wtorek rozprawę apelacyjną dwójki byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o znęcanie się nad zatrzymanym opozycjonistą.


Według sądu funkcjonariusze SB chcieli wymusić zeznania, ale motywacja ich działań jest bez znaczenia, bo bicie, szarpanie, popychanie i poniżanie było i jest przestępstwem (fot. arch.)


Na wyznaczonym na styczeń posiedzeniu sąd postanowił rozważyć zasa dność i celowość zwrócenia się z zapytaniem do Trybunału Konstytucyjnego co do zgodności art. 4 ustawy o IPN z art. 2, 42 i 44 Konstytucji RP.

Chodzi o zgodność z konstytucją zapisów, które przewidują odstępstwa od ogólnych zasad Kodeksu Postępowania Karnego i nie pozwalają stosować wobec oskarżonych względniejszej, tj. korzystniejszej dla nich ustawy, w tym przypadku w sprawie przedawnienia.

W obecnej sytuacji bowiem termin przedawnienia czynów, biegnący od 1990 roku w przypadku zwykłego przestępcy, wynosiłby 5 lat, a w przypadku oskarżonych byłych funkcjonariuszy SB – 40 lat.

Sąd na styczniowym posiedzeniu wysłucha stanowisk stron: przedstawiciela IPN – który jest oskarżycielem publicznym w tej sprawie i obrońców oskarżonych.

Sprawa dotyczy dwóch byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się w 1980 roku nad zatrzymanym działaczem opozycji. W marcu sąd pierwszej instancji skazał ich na kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i kary finansowe. Od wyroku odwołali się obrońcy oskarżonych.

Akt oskarżenia w tej sprawie skierował do sądu krakowski oddział IPN. Oskarżył w nim byłych funkcjonariuszy SB - Edwarda W. i Marka K. o to, że 8 lipca 1980 r. w Krakowie, jako funkcjonariusze państwa komunistycznego, razem z nieustalonym funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej znęcali się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym Pawłem Witkowskim.

Według IPN wielokrotnie uderzali pokrzywdzonego pięścią w brzuch oraz otwartą ręką w twarz, szarpali za brodę i wyrywali włosy z głowy. Mieli też uderzać głową zatrzymanego o ścianę, kopać go po nogach i stawać obcasami butów na palce stóp, a także wielokrotnie znieważać go i grozić pozbawieniem życia.

W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Obaj zaprzeczyli, by znęcali się nad Witkowskim. Takie stanowisko podtrzymali przed sądem.

Uzasadniając wyrok sąd pierwszej instancji stwierdził, że choć bezpośrednich świadków pobicia nie było, to jednak zeznania pokrzywdzonego oraz innych osób, które znały tę sprawę z drugiej ręki, są wiarygodne. Według sądu, funkcjonariusze SB, którzy w lipcu 1980 r. przesłuchiwali Witkowskiego, chcieli wymusić jego zeznania, ale motywacja ich działań jest bez znaczenia, bo bicie, szarpanie, popychanie i poniżanie było i jest przestępstwem.

Na mocy wyroku oskarżeni mieli także zapłacić po 9 tys. zł grzywny. Ponadto Marek K. ma zapłacić na rzecz pokrzywdzonego 8 tys. zł nawiązki, a Edward W. - 10 tys. zł.

Pokrzywdzony Paweł Witkowski mówił, że złożył zawiadomienie w sprawie brutalnego przesłuchania sprzed lat do krakowskiego IPN po tym, jak z mediów dowiedział się, że w podobnych sprawach "zapadają realne wyroki".

(PAP)


ptr

<><><><><><><><><><>
<><><><><><><><><><>

Rozprawa odwoławcza eSBeków

Edwarda Wróbla i Marka Kłosowskiego skazanych

za torturowanie w lipcu 1980 r Pawła Witkowskiego

odbędzie się

30 grudnia 2008 r. w Sądzie Okręgowym w Krakowie ,

Wydział IV Karny Odwoławczy


ul Przy Rondzie 7 . sala E 517

godz. 10 : 10



Paweł Witkowski



Tel. 602 318 302







****



Byli funkcjonariusze SB

skazani za znęcanie się nad opozycjonistą


gaw 04-03-2008, ostatnia aktualizacja 04-03-2008 17:26


Na kary dwóch lat pozbawienia wolności

w zawieszeniu na pięć lat krakowski sąd

skazał dwóch byłych funkcjonariuszy SB,

oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się

w 1980 roku

nad zatrzymanym działaczem opozycji.

Oskarżeni mają też zapłacić pokrzywdzonemu

w sumie 18 tys. zł nawiązki.

Wyrok jest nieprawomocny.

Akt oskarżenia w tej sprawie skierował do sądu krakowski oddział IPN.

Oskarżył w nim byłych funkcjonariuszy SB

- Edwarda W. i Marka K. o to, że 8 lipca 1980 r. w Krakowie,

jako funkcjonariusze państwa komunistycznego,

razem z nieustalonym funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej

znęcali się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym

Pawłem Witkowskim.

Według IPN, wielokrotnie uderzali pokrzywdzonego pięścią w brzuch

oraz otwartą ręką w twarz, szarpali za brodę i wyrywali włosy z głowy.

Mieli też uderzać głową zatrzymanego o ścianę,

kopać go po nogach i stawać obcasami butów na palce stóp,

a także wielokrotnie znieważać go i grozić pozbawieniem życia.

W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.

Obaj zaprzeczyli, by znęcali się nad Witkowskim.

Takie stanowisko podtrzymali przed sądem.

Uzasadniając wyrok sędzia zaznaczyła,

że choć bezpośrednich świadków pobicia nie było,

to jednak zeznania pokrzywdzonego oraz innych osób,

które znały tę sprawę z drugiej ręki, są wiarygodne.

Według sądu, funkcjonariusze SB, którzy w lipcu 1980 r.

przesłuchiwali Witkowskiego, chcieli wymusić jego zeznania,

ale motywacja ich działań jest bez znaczenia,

bo bicie, szarpanie, popychanie i poniżanie było i jest przestępstwem.

Sąd odrzucił sugestie obrońców oskarżonych,

że Witkowski chce poprzez proces zarobić,

zostać medialnym bohaterem,

a wreszcie - że był on agentem.


Oskarżeni mają zapłacić po 9 tys. zł grzywny.

Ponadto Marek K.

ma zapłacić na rzecz pokrzywdzonego

8 tys. zł nawiązki,

a Edward W. - 10 tys. zł.

Proces w tej sprawie toczył się od maja zeszłego roku.

Witkowski powiedział wówczas,

że złożył zawiadomienie

w sprawie brutalnego przesłuchania sprzed lat do krakowskiego IPN

po tym, jak z mediów dowiedział się,

że w podobnych sprawach "zapadają realne wyroki".


Źródło : PAP

<><><><><><><><><><>

[link widoczny dla zalogowanych]


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
____________________________________
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>





Zobacz jak Wróbel Media Markt reklamował .

[link widoczny dla zalogowanych]

eSBecy Edward Wróbel

i Marek Kłosowski


[link widoczny dla zalogowanych]

____________________________________

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>


Prezes

Niezależnego Obywatelskiego Centrum
Badania i Monitoringu
Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji
i Patologii w Policji

Pawła Witkowskiego

TEL. 0 602 318 302

e-mail [link widoczny dla zalogowanych]




Sygn . akt 326 / 07 / K


Edward W. i Marek K. byli zatrudnieni

na stanowiskach inspektorów

wydziału śledczego SB.

Akt oskarżenia przeciw byłym esbekom

skierował do sądu pion śledczy

oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.



ESBek Marek K . który od początku stawia

na obstrukcję i blokowanie rozpraw przez


wnoszenie absurdalnych wniosków dowodowych ,



________________________

Zgoła inne podejście do swej sprawy karnej ,
zaprezentował oskarżony eSBek Edward W.

Wykorzystując obecność mediów ,
eSBek Edward W . uporczywie i nachalnie
reklamował firmę Media Markt.

Zapewne liczy na intratny kontrakt reklamowy .


Zobacz jak Wróbel Media Markt reklamował .

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

Zdjęcia :

[link widoczny dla zalogowanych]


_________________________________________________

Byli esbecy na ławie oskarżonych

Dwaj byli esbecy stanęli przed sądem
za znęcanie się i grożenie śmiercią
Pawłowi Witkowskiemu,
dawnemu krakowskiemu opozycjoniście.
To pierwsza tego rodzaju sprawa,
efekt śledztwa wszczętego przez IPN.

Pierwsze zarzuty postawiono też
byłym milicjantom,
którzy w 1987 roku bili pod Wawelem
działaczy opozycji.


Marek Kłosowski i Edward Wróbel,
byli esbecy, po 27. latach
zasiedli na ławach sądowych jako oskarżeni

Marek Kłosowski i Edward Wróbel,
byli esbecy, po 27. latach
zasiedli na ławach sądowych jako oskarżeni.

Edward Wróbel nie poczuwa się do winy.

Marek Kłosowski nie komentuje aktu oskarżenia.

Paweł Witkowski pobity w 1980 roku
nie ma cienia wątpliwości na temat winy
obu oskarżonych.

Sprawę rozstrzygnie sąd.


Być może, na tych samych ławach wkrótce zasiądą inni oskarżeni. IPN postawił zarzuty dwóm byłym milicjantom. Dowodem jest film nakręcony podczas tłumienia manifestacji w 1987 roku. Kazimierz L. pytany przez dziennikarza Kroniki ponad miesiąc temu twierdził, że jest niewinny. Rozpoznany na filmie archiwista Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie Andrzej Śliwonik za udział w tłumieniu manifestacji stracił już pracę. Andrzej Kapko, który według jednego z dziennikarzy również brał udział w biciu demonstrantów, zaprzecza temu. Dobrego imienia chce bronić przed sądem. IPN analizuje dokumenty dotyczące wydarzeń z 1987 roku. Niewykluczone, że wkrótce zostaną postawione zarzuty następnym osobom.

(Kronika Kraków TVP 3 )

mmas

ostatnia aktualizacja: czwartek, 29 marca 2007 godz. 20:00

[link widoczny dla zalogowanych]


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Krakowski IPN oskarża byłych esbeków

Ire 2007-02-14, ostatnia aktualizacja 2007-02-14 21:45:31.0

Dwaj byli funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa odpowiedzą przed sądem za znęcanie się i groźby zabójstwa wobec współpracownika krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności.

Akt oskarżenia przeciw byłym esbekom skierował w środę do sądu pion śledczy oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie.

To efekt śledztwa wszczętego po zawiadomieniu Pawła Witkowskiego.

51-letni krakowianin działał w latach 70. i 80. w demokratycznej opozycji.


W lipcu 1980 r. został zatrzymany przez funkcjonariuszy SB w mieszkaniu kolegi.

Był podejrzewany o kolportowanie wydawnictw drugiego obiegu. Witkowski twierdzi, że w komendzie wojewódzkiej MO padł ofiarą brutalnych przesłuchań.

Bito go pięścią w brzuch, otwartą ręką w twarz, szarpano za brodę, wyrywano włosy z głowy, wpychano palce do nosa, uderzano głową w ścianę, kopano po nogach i deptano stopy.

Wielokrotnie też miał usłyszeć groźby śmierci i wyzwiska.

O wszystkim opowiedział znajomym zaraz po wyjściu na wolność.

Ci potwierdziło to jako świadkowie w IPN, który ustalił dwóch byłych funkcjonariuszy jako uczestników zatrzymania i przesłuchania Witkowskiego.

Postępowanie Edwarda W. i Marka K. zakwalifikowano za zbrodnię komunistyczną.

Za pogróżki i znęcanie się nad ofiarą grozi im kara do pięciu lat więzienia.

Żaden nie przyznał się do winy. W związku ze sprawą IPN poszukuje jeszcze jednego funkcjonariusza MO.


Ire

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Dziennik Polski

Kraj 07-10-2006

Esbecy torturowali

Zarzut fizycznego i psychicznego znęcania się nad zatrzymanym w 1980 r. Pawłem Witkowskim postawił dwóm byłym funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa prokurator z krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej.

Edward W. i Marek K. byli zatrudnieni na stanowiskach inspektorów wydziału śledczego SB. Razem z nieustalonym funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej znęcali się nad zatrzymanym wcześniej Pawłem Witkowskim, uderzając m.in. jego głową o ścianę, zadając ciosy w brzuch i twarz, kopiąc. Funkcjonariusze wyrywali mu włosy z głowy, wpychali palce do nosa, stawali obcasami na palce stóp i grozili pozbawieniem życia. Edward W. ma 65 lat, jest emerytem. Marek K. ma 50 lat, prowadzi dzielność gospodarczą. Obydwaj nie przyznali się do winy. Śledztwo w tej sprawie będzie kontynuowane.

(K.W.)

_____________________________________________________


Rzeczpospolita 07 . 10 . 2006 r.

IPN ściga dwóch esbeków

Prokurator IPN postawił w piątek Edwardowi W. i Markowi K., byłym funkcjonariuszom krakowskiej SB, zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad zatrzymanym opozycjonistą.

Byli funkcjonariusze podejrzani są o to, że w lipcu 1980 roku po zatrzymaniu współpracownika Studenckiego Komitetu "Solidarności" Pawła Witkowskiego podczas przesłuchania bili go, kopali, szarpali za brodę, wpychali mu palce do nosa, uderzali głową o ścianę oraz grozili pozbawieniem życia. Byli esbecy nie przyznają się do winy. Edward W. ma 65 lat i jest emerytem, a 50-letni Marek K. prowadzi działalność gospodarczą.


j. sad.

[link widoczny dla zalogowanych]



____________________________________________________

eSBecy :

Edward Wróbel

Marek Kłosowski



__________________________________

Informuję, że w dniu 2.04.2007 roku
Prokurator IPN w Krakowie
wszczął śledztwo
w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności
Agaty Michałek-Budzicz i Ryszarda Majdzika
w dniu 2.05.1985.


W trakcie przesłuchania ujawniłam nazwiska

dwóch SB-ów

- kapitana Ryszarda Caby

i porucznika Antoniego Krzyszkowskiego.


Pełny materiał dowodowy w tej sprawie
jest w aktach Sądu Cywilnego
(prowadziłam od 1985 do 1988 sprawę
przeciw WUSW w Krakowie,
która wygrałam w sadzie najwyższym).


Agata Michałek-Budzicz

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Premier o deubekizacji: Uderzymy mocno

(wideo) wys, IAR, PAP

2007-01-11, ostatnia aktualizacja 2007-01-11 18:00:27.0

Inicjatywa dotycząca ujawnienia i rozliczenia aparatu represji PRL, odpowiada na wielką społeczną potrzebę sprawiedliwości - uważa premier Jarosław Kaczyński.


Samoobrona: To wyborcy powinni oceniać Premier występując na konferencji prasowej podkreślił, że nie można tolerować sytuacji, gdy byli funkcjonariusze SB pobierają bardzo wysokie emerytury. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, jest to niemoralne i niesprawiedliwe, a propozycja PiS wpisuje się w przemiany w Polsce.Wideo: Premier zapowiada uderzenie- Mamy do czynienia z pewnego rodzaju asymetrią, bo zostali wysunięci do przodu ci, którzy współpracowali. Oni oczywiście są winni, my jesteśmy za lustracją, za tym, by tych ludzi nie rozgrzeszać, ale z drugiej strony ci najbardziej winni są na drugim planie i nie ponoszą żadnych konsekwencji swoich działań - powiedział premier.Niektóre propozycje, jakie chce wprowadzić PiS, to obniżenie emerytur dla b. funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa PRL do minimalnego poziomu, obowiązkowe składanie nowej przysięgi na wierność państwu przez osoby pełniące funkcje publiczne, które nie zrobiły tego po 1990 r."Chcemy uderzyć mocno" - Chcemy uderzyć mocno, nieporównywalnie skuteczniej niż dotychczas w sytuację, w której ogromna część zasobów informacyjnych służb specjalnych jest w rękach prywatnych. Chcemy doprowadzić do tego, aby polski aparat państwowy został ostatecznie oczyszczony z ludzi, którzy funkcjonowali w dawnej służbie bezpieczeństwa i służbach pokrewnych - mówił Jarosław Kaczyński."Służby powinny zostać określone jako organizacje przestępcze" Plan Prawa i Sprawiedliwości nazwany "deubekizacją" ma się opierać na uznaniu SB za instytucję przestępczą, łamiącą prawa obywateli i działającą przeciwko niepodległemu państwu polskiemu. Projekt ustawy jest już niemal gotowy. Ustawa miałaby też ujawnić dane wszystkich funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, również tych, którzy w końcowych latach jej istnienia przeszli do MO lub zmienili nazwiska.Projekt powinien poprzeć każdy porządny człowiek Jarosław Kaczyński zapewnił, że wdrożenie planu nastąpi bardzo szybko - jest to kwestia nawet nie miesięcy, lecz tygodni. Zaznaczył, że nie jest to projekt koalicyjny, PiS stoi jednak na stanowisku, że ustawę powinien poprzeć każdy porządny człowiek. Kaczyński oświadczył, że liczy na szerokie poparcie w Sejmie dla tego projektu.

wys, IAR, PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

PAP, jkl /14:17

Premier: radykalnie obniżyć emerytury byłym esbekom

Jarosław KaczyńskiTVN24

"Chcemy radykalnie obniżyć emerytury byłym funkcjonariuszom SB" - powiedział premier Jarosław Kaczyński, prezentując "antyubecki" program PiS.
"Organy bezpieczeństwa PLR muszą być określone jako organizacje przestępcze" - podkreślił premier.PiS proponuje obniżenie emerytur esbekom, ujawnienie ich nazwisk i wprowadzenie zakazu pracy w administracji.


Copyright 1996-2007 Grupa Onet.pl SA

Onet.pl

11 . 01 2007 r.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Dekomunizacja sędziów i prokuratorów

Marek Mamoń

2007-01-26, ostatnia aktualizacja 2007-01-26 19:02:08.0

Instytut Pamięci Narodowej prowadzi śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez prokuratorów i sędziów, którzy w latach 80. oskarżali i skazywali działaczy opozycji

- Dotyczy to także Częstochowy - potwierdza prokurator Ewa Koj, naczelniczka wydziału śledczego katowickiego IPN-u.

- Prowadzimy kwerendę, zwróciliśmy się do sądowych archiwów o akta procesów z okresu stanu wojennego, korzystamy też z dokumentacji sporządzonej na początku lat 90. przez tzw. komisję Rokity.


Ze względu na liczbę spraw w pierwszej kolejności chcemy się zająć okręgiem katowickim, potem przyjdzie kolej na Częstochowę, a na końcu na Bielsko, gdzie takich spraw było najmniej.Na razie prokuratorzy IPN-u nie chcą ujawnić żadnych szczegółów ani nazwisk. - Będziemy występować o uchylenie immunitetów sędziom i prokuratorom, co do których mamy podejrzenia, że dopuścili się czynów uznanych za zbrodnie komunistyczne. Nasze działania dotyczą także tych, którzy przeszli w stan spoczynku, zostali adwokatami czy radcami prawnymi - podkreśla Koj. - A nawet, gdy nie uda się uchylić immunitetu sędziemu czy prokuratorowi, co zdarzyło się niedawno w Lublinie, to efekt naszej pracy, włącznie z nazwiskami zwalczających opozycję, ujrzy światło dzienne w naszych opracowaniach. Każdy będzie miał do nich dostęp.Byli opozycjoniści nie kryją satysfakcji. - Dziesięć lat temu złożyłem do prokuratury doniesienie o nielegalności dekretu o stanie wojennym. Złożyłem też doniesienie do IPN-u o bezprawnym uwięzieniu. Esbecy i prokuratorzy przechodzili weryfikacje. Sędziowie nie. Do dziś w Częstochowie orzeka sędzia, która skazywała opozycjonistów na podstawie wymyślonych zeznań esbeków. Dobrze się mają też prokuratorzy, ścigający opozycjonistów - mówi Jarosław Kapsa, działacz demokratycznej opozycji.Spora grupa częstochowskich dysydentów była w stanie wojennym skazana przez sąd wojskowy, np. Marian Rawinis, dziennikarz i literat. Był zastępcą redaktora naczelnego wydawnictw związkowych przy Zarządzie Regionu "S". Zatrzymany w marcu 1982 r., został skazany na cztery lata więzienia i dwa lata pozbawienia praw publicznych. Z więzienia wyszedł po roku - na mocy ułaskawienia Rady Państwa karę mu jedynie zawieszono.- Prokuratorzy i sędziowie wojskowi cechowali się wyjątkową gorliwością. Dla wielu była to droga awansu w armii, niektórzy z nich doczekali się wysokich stanowisk, także w latach 90. - mówi Rawinis. - Nie ma we mnie żądzy wsadzania do więzień tych, którzy mnie wsadzili. Mam jednak nadzieję, że wreszcie się dowiem, dlaczego mnie - cywila - ścigał wojskowy prokurator i skazał na więzienie sąd wojskowy. I co teraz robią ci prokuratorzy i sędziowie.

Marek Mamoń

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Wyrzucą z policji byłych funkcjonariuszy ZOMO?

Marcin Pietraszewski

2007-01-15, ostatnia aktualizacja 2007-01-16 11:05:43.0

Kadrowcy śląskiej policji otrzymali rozkaz stworzenia listy funkcjonariuszy służących przed laty w oddziałach ZOMO.

- To przygotowania do kolejnej czystki personalnej - obawiają się stróże prawa.Rozkaz o zebraniu archiwalnych materiałów dotyczących działalności ZOMO wydał gen. Marek Bieńkowski, komendant główny. Mają zawierać m.in. nazwiska służących tam funkcjonariuszy oraz przeprowadzonych przez nich akcji. Rozkaz dotyczy wszystkich komend wojewódzkich.- Zbieramy te materiały na prośbę IPN-U - mówi podinspektor Zbigniew Matwiej, rzecznik prasowy komendanta głównego.Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN-u: - Nie będziemy tego komentowali, bo nie znamy tego rozkazu.Oficerowie śląskiej policji przypuszczają, że tak naprawdę są to przygotowania do kolejnej czystki personalnej w resorcie. Rok temu z policji zwalniano ludzi z przeszłością w SB, a teraz w ramach głoszonej przez PiS dekomunizacji przyszedł czas na zomowców.- Przecież nie wszyscy strzelali do górników i pałowali studentów - podkreśla jeden z wysokich rangą oficerów.Swojego zaniepokojenia nie ukrywa też Roman Wierzbicki, przewodniczący zarządu regionalnego NSZZ Policjantów w Katowicach. Jego zdaniem IPN, mając informacje o jakimś przestępstwie, powinien zwrócić się do policji o ujawnienie uczestników konkretnych, interesujących śledczych wydarzeń. - Tworzenie listy wszystkich członków ZOMO rodzi obawy co do prawdziwych intencji takich działań. Tym bardziej że wielu z tych ludzi jest dawno w cywilu - mówi Wierzbicki.Czarny scenariusz, którego najbardziej obawiają się śląscy policjanci, zakłada, że z pracą pożegnają się wszyscy, którzy mają zomowską przeszłość. I to bez względu na zasługi w walce z przestępcami. Jeżeli się to potwierdzi, ze służby odejdą najbardziej doświadczeni funkcjonariusze w regionie.Co na to komenda główna? - Policjanci, którzy podczas służby w oddziałach ZOMO nie popełnili przestępstw kryminalnych, nie mają się czego obawiać - uspokaja Matwiej.Wiadomo, że listę śląskich zomowców otwierał będzie nadkomisarz Andrzej Kukuła, obecny zastępca komendanta wojewódzkiego w Katowicach. Mając 20 lat, odrabiał w ZOMO wojsko. W grudniu 1981 r. jego kompania otrzymała rozkaz pacyfikacji kopalni Wujek. Kilka miesięcy temu Kukuła zapewniał, że stał wtedy za murem i słyszał tylko wystrzały. O tym, że na Wujku zginęło dziewięciu górników, miał się dowiedzieć dopiero po akcji.- Komendant główny ciągle czeka na ustalenia IPN-u w tej sprawie - mówi Matwiej.ZOMO - nazwa pochodzi od skrótu Zmotoryzowane Oddziały Milicji ObywatelskiejPowołano je w 1956 r. do udzielania pomocy w czasie klęsk żywiołowych i ochrony imprez masowych. Funkcjonariusze ZOMO pomagali także przy budowie domów dziecka, szpitali, przy poszukiwaniu zaginionych osób. Zomowców nazywano jednak także bijącym sercem partii, bo wykorzystywano ich do tłumienia demonstracji opozycji. Mieli do dyspozycji transportery opancerzone i armatki wodne. W czasie stanu wojennego oddziały ZOMO zasłynęły krwawym pacyfikowaniem strajkujących zakładów. Zlikwidowano je w 1989 r.

Marcin Pietraszewski

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Funkcjonariusze SB stracą emerytury?

27 Lut 2007 r.

RMF.pl

600 zł emerytury dla byłych esbeków.

Radio RMF FM dotarło do projektu zapowiadanej od miesięcy ustawy deubekizacyjnej, która ma poważnie ograniczyć emerytury byłym funkcjonariuszom peerelowskiego aparatu bezpieczeństwa.

PiS najbardziej boleśnie chce uderzyć w tych, którzy całe swoje zawodowe życie spędzili w peerelowskich specsłużbach.

Takie osoby straciłyby nawet 90 proc. emerytury i wszelkie przywileje.


O wyższej emeryturze mogliby marzyć tylko ci, którzy pozytywnie przeszli weryfikację lub pracowali w innych instytucjach.Dzisiaj często byli ubecy mają emerytury do 9 tys. zł. Jest to sytuacja, w której kat ma lepiej niż ofiara. Planujemy, aby obniżyć emerytury tym osobom do najniższej stawki za okres, kiedy służyli w służbach specjalnych PRL - mówi minister Przemysław Gosiewski. Przewodniczący komitetu stałego Rady Ministrów podkreśla, że w momencie, gdy ustawa wejdzie w życie, część esbeków będzie otrzymywać emerytury w wysokości ok. 600 zł.Obniżenie świadczeń to nie wszystko. Prawo i Sprawiedliwość chce także ograniczyć dostęp pracowników służb specjalnych PRL do stanowisk publicznych. W projekcie ustawy zapisano, że byli esbecy nie mogliby kandydować m.in. na radnych. Dokładna lista stanowisk – w obawie przed łamaniem konstytucji – jest jeszcze konstruowana i konsultowana z prawnikami.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

"Głos Wielkopolski"
publikuje listę pracowników SB


(IAR)

"Głos Wielkopolski" wydrukował listę pracowników służby bezpieczeństwa z Wielkopolski. "Publikujemy listę, gdyż wiedza o tym, kto stał na straży poprzedniego systemu ma walory historyczne i jest elementem transparentności życia publicznego" - napisał autor artykułu Krzysztof Kaźmierczak. Lista wydrukowana przez "Głos Wielkopolski" obejmuje kierownictwo SB oraz funkcjonariuszy z terenu dawnego województwa poznańskiego, którzy poddali się weryfikacji. Została sporządzona w oparciu o dane zebrane przez dawnych opozycjonistów i na podstawie zapisków członków komisji weryfikującej w 1990 roku funkcjonariuszy SB.

Na liście można znaleźć biznesmenów,
prawników i urzędników państwowych
pełniących różne funkcje
na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat.

Większość z pozytywnie zweryfikowanych
była związana z resortem MSWiA.


Funkcjonariuszami SB byli na przykład
pierwsi rzecznicy policji i UOP-u w Poznaniu
- Józef Śmiglak i Marek Sobczak.

W SB byli też
niektórzy policjanci zajmujący się,
bezskutecznie,
ustaleniem losów porwanego i zamordowanego
w 1992 roku dziennikarza
"Gazety Poznańskiej" Jarosława Ziętary.

Z SB wywodziły się również
niektóre osoby zamieszane
w aferę w poznańskiej policji
z początku lat 90.

nagłośnioną przez "Gazetę Wyborczą"
- pisze "Głos Wielkopolski".


(zel)

Wiadomość wydrukowana ze stron: wiadomosci.wp.pl

2007-03-10

[link widoczny dla zalogowanych]



Prokuratorzy z przeszłością

Czy Napierski jest zbrodniarzem komunistycznym?; fot. Darek Lewandowski /Agencja SE/East News
Piątek, 16 września 2005 (13:11)
Wyszły na jaw sensacyjne informacje na temat PRL-owskiej przeszłości prokuratora krajowego Karola Napierskiego oraz awansowanego właśnie do Prokuratury Krajowej Wiesława Nocunia.
Reporterzy RMF ustalili, że Nocuń mógł zacierać ślady zabójstwa
\n
Nocuń a sprawa Pyjasa

W latach 70. prokurator Nocuń - od wczoraj z woli ministra sprawiedliwości pracownik Prokuratury Krajowej - zatwierdził umorzenie milicyjnego śledztwa w sprawie śmierci podejrzanego o zabicie Pyjasa Mariana Wenclewicza, choć nawet nie przeprowadzono sekcji zwłok.
\n
Wenclewicz - były bokser - prawdopodobnie na zlecenie SB pobił na śmierć współpracującego z KOR-em Stanisława Pyjasa. Wkrótce potem Wenclewicz zginął w tajemniczych okolicznościach. W efekcie mocodawców śmierci Pyjasa do dziś nie wykryto i pewnie już się to nie uda. Na początku lat 90. akta dotyczące boksera zaginęły.
\n





Informacje zdobyte przez reporterów RMF i \"Rzeczpospolitej\" potwierdza krakowska prokuratura: - Z notatek w repertorium wynika, że sprawę tę nadzorował prokurator Wiesław Nocuń. On zatwierdził postanowienie o umorzeniu, które zostało sporządzone przez policję. Prokurator, który prowadził sprawę o odtworzenie tych akt, nie natknął się na inne dowody przeprowadzone w sprawie prócz zeznań świadków, a według jego twierdzeń, a także z uzasadnienia umorzenia, nie wynika, żeby inne dowody były w tej sprawie przeprowadzone - powiedziała reporterowi RMF Markowi Balawajdrowi prokurator Bogusława Marcinkowska. Posłuchaj:
\n
Kompromitacje i awanse
\n
Już w środę \"Rzeczpospolita\" pisała, że Nocuń, były szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, w latach 70. wspierał działania Służby Bezpieczeństwa przeciw opozycji.
\n
Po 1989 roku o Nocuniu do tej pory głośno głównie przy okazji śledztw, w których się kompromitował. W połowie lat 90. jego nazwisko pojawiło się w prasie przy okazji śledztwa w sprawie byłego posła Jana Pamuły, w której krakowska prokuratura naruszyła prawo do obrony podejrzanego (Nocuń nadzorował sprawę, stracił posadę).
\n
Od 2002 roku Nocuń rządził Prokuraturą Apelacyjną w Krakowie. Odszedł w 2004 roku po skandalu z aresztowaniem biznesmena Romana Kluski (Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że Kluska nie złamał prawa).
\n
W ubiegłym tygodniu o Nocuniu znowu zrobiło się głośno: okazało się, że 15 września awansuje do Prokuratury Krajowej. To najwyższe stanowisko, na jakie może liczyć śledczy w Polsce, z dziesięcioma tysiącami dożywotniej pensji. Mimo doniesień prasowych na temat przeszłości Nocunia minister sprawiedliwościAndrzej Kalwas',this)">Stanisława Pyjasa. Natomiast Zbigniew Ziobro (PiS) ogłosił dziś, że podejrzewa prokuratura krajowego Napierskiego o dopuszczenie się zbrodni, którą - jego zdaniem - w świetle prawa można zakwalifikować jako "zbrodnię komunistyczną".
Nocuń a sprawa Pyjasa



W latach 70. prokurator Nocuń - od wczoraj z woli ministra sprawiedliwości pracownik Prokuratury Krajowej - zatwierdził umorzenie milicyjnego śledztwa w sprawie śmierci podejrzanego o zabicie Pyjasa Mariana Wenclewicza, choć nawet nie przeprowadzono sekcji zwłok.
Wenclewicz - były bokser - prawdopodobnie na zlecenie SB pobił na śmierć współpracującego z KOR-em Stanisława Pyjasa. Wkrótce potem Wenclewicz zginął w tajemniczych okolicznościach. W efekcie mocodawców śmierci Pyjasa do dziś nie wykryto i pewnie już się to nie uda. Na początku lat 90. akta dotyczące boksera zaginęły.

Czy Wiesław Nocuń powinien pracować w Prokuraturze Krajowej?
Informacje zdobyte przez reporterów RMF i "Rzeczpospolitej" potwierdza krakowska prokuratura: - Z notatek w repertorium wynika, że sprawę tę nadzorował prokurator Wiesław Nocuń. On zatwierdził postanowienie o umorzeniu, które zostało sporządzone przez policję. Prokurator, który prowadził sprawę o odtworzenie tych akt, nie natknął się na inne dowody przeprowadzone w sprawie prócz zeznań świadków, a według jego twierdzeń, a także z uzasadnienia umorzenia, nie wynika, żeby inne dowody były w tej sprawie przeprowadzone - powiedziała reporterowi RMF Markowi Balawajdrowi prokurator Bogusława Marcinkowska. Posłuchaj:
Kompromitacje i awanse
Już w środę "Rzeczpospolita" pisała, że Nocuń, były szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, w latach 70. wspierał działania Służby Bezpieczeństwa przeciw opozycji.
Po 1989 roku o Nocuniu do tej pory głośno głównie przy okazji śledztw, w których się kompromitował. W połowie lat 90. jego nazwisko pojawiło się w prasie przy okazji śledztwa w sprawie byłego posła Jana Pamuły, w której krakowska prokuratura naruszyła prawo do obrony podejrzanego (Nocuń nadzorował sprawę, stracił posadę).
Od 2002 roku Nocuń rządził Prokuraturą Apelacyjną w Krakowie. Odszedł w 2004 roku po skandalu z aresztowaniem biznesmena Romana Kluski (Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że Kluska nie złamał prawa).
W ubiegłym tygodniu o Nocuniu znowu zrobiło się głośno: okazało się, że 15 września awansuje do Prokuratury Krajowej. To najwyższe stanowisko, na jakie może liczyć śledczy w Polsce, z dziesięcioma tysiącami dożywotniej pensji. Mimo doniesień prasowych na temat przeszłości Nocunia minister sprawiedliwościAndrzej Kalwas nie wycofał się z nominacji.
Dziś Nocuń wziął już urlop. Reporterzy RMF ustalili, że prokuratora dzień po nominacji nie ma w pracy.
Napierski zbrodniarzem komunistycznym?
Tymczasem Zbigniew Ziobro zażądał dziś zdymisjonowania Karola Napierskiego, który - jego zdaniem - dopuścił się "zbrodni komunistycznej".
Chodzi o sprawę byłego działacza rolniczej "Solidarności" Józefa Broniszewskiego, który w 2003 roku złożył w IPN zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratora Napierskiego. Działacz twierdził, że Napierski w 1985 roku - jako prokurator rejonowy w Otwocku - oskarżał jego żonę Urszulę. Według doniesień prasowych, pobitą przez SB Broniszewską oskarżono, że to ona użyła przemocy i lżyła funkcjonariuszy.
Sam Napierski zaprzecza oskarżeniom. Twierdzi, że osobiście nie przyłożył ręki do oskarżenia, które przygotowywał jego podwładny. Ziobro przedstawił dziś natomiast dokumenty, z których jego zdaniem wynika, że Napierski "znał przebieg sprawy, zajmował stanowisko merytoryczne w tej sprawie, dawał wiarę zeznaniom funkcjonariuszy SB, a tym samym uczestniczył w procederze wymierzonym przeciwko działaczce opozycji".
Minister Kalwas zapowiedział, że nie ma zamiaru odwoływać Napierskiego. Kalwas uważa żądania PiS za zapowiedź czystek w prokuraturze. - Przypominanie obecnie takich zarzutów traktuję jako grę polityczną przed wyborami i próbę wpłynięcia na moje decyzje kadrowe. Próbę nieudaną, bo na mnie to nie wpływa - powiedział Kalwas. - Niezależnie od tego, czy to co się mówi o Napierskim jest prawdziwe, czy nie, ja cenię go bardzo wysoko - dodał minister.
Źródło informacji: INTERIA.PL/RMF/PAP

xxx

Dziennik Polski

Małopolska
09-05-2008

Film o przyjaciołach i zdrajcach

Stanisława Pyjasa


Ciąg dalszy nastąpi

"Trzech kumpli" - poruszający dokument dla telewidza i... prokuratora


Kadr z filmu "Trzech kumpli"
Jak zginął Stanisław Pyjas? Na ile donosy Lesława Maleszki przyczyniły się do zabójstwa opozycjonisty? Dlaczego prześladowcy studenta nie zostali ukarani? Niezwykły film o historii przyjaźni i zdrady miał premierę w Krakowie. Już zainspirował kolejne.
Kamera utrwala każdą fałszywą nutę i grymas twarzy. Esbecy i donosiciele, którzy osaczali zabitego w maju 1977 roku studenta polonistyki UJ - poza jednym wyjątkiem - nie okazują wyrzutów sumienia. Mówią za to chętnie o inwigilowaniu Stanisława Pyjasa, kolegialnym pisaniu obrzydliwych anonimów, werbowaniu tajnych współpracowników i specyfice resortowej "roboty". Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wobec resortu i PRL. Przeciwko społeczeństwu.
Trzy lata pracy Ewy Stankiewicz i Anny Ferens, autorek scenariusza i reżyserek "Trzech kumpli", zaowocowały poruszającym fabularyzowanym dokumentem, wyprodukowanym przez TVN. Udało się dotrzeć do osób, które z prokuraturą rozmawiały mniej chętnie lub nigdy nie były przesłuchiwane. Wstrząsające jest to, że tak niewiele się zmieniło. Jeden z "kumpli" - Bronisław Wildstein - nadal walczy o prawdę. Drugi - Lesław Maleszka - wciąż nie tłumaczy, dlaczego donosił za pieniądze na swego najlepszego przyjaciela - Staszka Pyjasa. Esbecy - namacalna część komunistycznej machiny, która doprowadziła do jego śmierci - mają się doskonale.
Najpierw akta
- On miał być pisarzem - mówi mama zabitego 31 lat temu Stanisława Pyjasa. Jego niepokorne zainteresowania nie podobały się jednak bezpiece. Czy piąte już śledztwo, które w sprawie śmierci studenta UJ zamierza właśnie podjąć na nowo krakowski pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej, przybliży nas do prawdy o tej tragedii?
Taką nadzieję ma prokurator Piotr Piątek, naczelnik Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Czyta właśnie akta z umarzanych kilkakrotnie śledztw w tej sprawie. Zamierza obejrzeć "Trzech kumpli". Czy wypowiedzi funkcjonariuszy SB i tajnych współpracowników, które zgromadziły autorki filmu, przydadzą się w śledztwie? Być może, choć prokurator najpierw chce poznać akta, by materiał filmowy "nie uprzedził" go do pewnych wątków. - Skoro autorki mają prawie 200 godzin nagrań, nawiążę z nimi kontakt - zapewnia.
Jednak obraz nie powstał na potrzeby śledztwa. Kiedy Ewa Stankiewicz zaczynała pracę, studiowała jeszcze w szkole filmowej i nie miała ani pieniędzy, ani poparcia tak dużej firmy jak TVN.
Zainteresowała się tematem przy okazji zamieszania wokół "listy Wildsteina". Była wstrząśnięta, że to człowieka, który "otworzył archiwa" wyrzucono z pracy, a Maleszka - redaktor "Gazety Wyborczej" - o posadę bać się nie musi. Dopiero wtedy dowiedziała się zresztą, że Wildstein przyjaźnił się przed laty z zamordowanym Pyjasem i Maleszką, czyli TW "Ketmanem".
Anna Ferens ze sprawą Pyjasa zetknęła się wcześniej. Przed laty pracowała przy promocji filmu "Gry uliczne" Krzysztofa Krauzego. Potem spotkała w Łodzi Jarmo Jaaskelainena - autora pierwszego dokumentu o Pyjasie - "Śmierć studenta".
Kiedy obie autorki były pierwszy raz na zdjęciach w Krakowie, spały w "Żaczku". - Ze względu na temat (Pyjas tu mieszkał) i na kasę, której nie miałyśmy, a tam było tanio - wspomina Anna Ferens. - Tymi korytarzami chodził Pyjas. I bał się. Zaszczuli go przed śmiercią - mówi Ewa Stankiewicz.
Film, wyświetlany w środę po raz pierwszy w rocznicę śmierci Staszka Pyjasa w krakowskim "Multikinie", trwał niespełna dwie godziny. Wersja telewizyjna - dwa odcinki, które widzowie zobaczą w TVN 23 i 24 czerwca - ma być nawet nieco krótsza.
Ale 200 godzin nagrań, jakimi dysponują autorki obrazu, na pewno się nie zmarnuje. Powstaną kolejne filmy dokumentalne. Jeden z nich o Staszku Pietraszce, studencie fizyki UJ, który wkrótce po śmierci Pyjasa zginął w dziwnych okolicznościach. Był ostatnią osobą, która widziała Staszka przed śmiercią. Zobaczył także człowieka, który szedł za Pyjasem. Poinformował o tym milicję i sporządził portret pamięciowy. Czy dlatego zginął?
Siostra Pietraszki, Halina Laszczak, była na pokazie "Trzech kumpli". Potwierdza, iż jej brat, który od dziecka cierpiał na wodowstręt i nie wchodził do wody sięgającej powyżej kostek, nie mógł "na ochotnika" kąpać się w Zalewie Solińskim. To tam utonął. - To niezwykły film - przyznaje. - Wzruszyłam się m.in. ze względu na niezwykle podobieństwo do Staszka aktora odtwarzającego rolę mego brata.
Mocne pytania, szokujące odpowiedzi
Niełatwo namówić do rozmowy byłych esbeków. Większość nie mieszka tam, gdzie jest zameldowana - mówią autorki obrazu. Bywało, że szczuli ich psami. Pułkownik Jan Bill, niegdyś szef Wydziału III Służby Bezpieczeństwa w Krakowie, okładał podążającą za nim kamerę siatką z zakupami. Czy to on dyktował podwładnym obrzydliwe donosy, jakie dostawał m.in. Pyjas?
- Kiedyś trzy dni od szóstej rano koczowałyśmy w samochodzie pod domem jednego z funkcjonariuszy, który wcześniej zamknął nam drzwi. Potem sam do nas podszedł - mówi Ewa Stankiewicz.
Zbigniew Kluczyński, przed laty zastępca naczelnika III Wydziału SB w Krakowie, przyznaje, że pisał do prasy notatkę o śmierci Pyjasa. Obowiązywała wersja: pijany student spadł ze schodów i zmarł na skutek obrażeń.
Inną twarzą bezpieki, którą pokazują autorki, jest Andrzej Więckowski, w 1977 roku kierownik sekcji analityczno-informacyjnej Wydziału III SB w Krakowie.
O sprawie Pyjasa najwięcej mówi jednak Marek Szmigielski. Oficer, który zwerbował w 1976 r. Lesława Maleszkę. To on prowadził też Jarosława Reszczyńskiego, dziś doktora prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ten ostatni przez udział w prowokacji bezpieki przyczynił się do werbunku Maleszki. Jako jedyny wyraża jednak pewien żal z powodu tego, co się stało.
Natomiast Szmigielski, pytany, czy - gdyby można było cofnąć czas i gdyby miał o rzeczywistości dzisiejszą wiedzę - dokonałby innego wyboru, nie mówi "tak".
Wstrząsająco brzmi wypowiedź Jana Olszaka, esbeka, który "sekwencję" tajemniczych śmierci Stanisława Pyjasa, Staszka Pietraszki, a także Mariana Węclewicza - byłego boksera, który być może pobił Pyjasa 6 maja 1977 roku, podsumowuje: "Czterech, pięciu poszło do trawy. To co, to był przypadek"?
Trudno też znieść, nawet patrząc na ekran, zachowanie prof. Zdzisława Marka, specjalisty z dziedziny medycyny sądowej. Jego ekspertyza po śmierci Pyjasa pomogła bezpiece zatuszować zabójstwo - są przekonani byli opozycjoniści. Choć przed laty w telefonicznej rozmowie profesor powiedział dziennikarce "Radia Kraków", iż Pyjasowi "ktoś dał w mordę", dziś mówi autorkom "Trzech kumpli", że to, co robią, to "gówno prawda". Przypomnijmy, iż po nadaniu owej telefonicznej wypowiedzi Marka sąd skazał Bronisława Wildsteina, wówczas szefa rozgłośni, za zniesławienie.
Autorkom filmu nie zabrakło determinacji, by Lesława Maleszkę, który donosił także na Adama Zagajewskiego, choć uważa go za być może największego z naszych żyjących poetów, zapytać: "To po co Pan go tak często odwiedzał? Żeby przestał pisać? Żeby go kropnęli jak Pyjasa?". Nie uzyskały odpowiedzi.
Podobnie jak wtedy, gdy powtarzają pytanie, dlaczego donosił na Staszka Pyjasa? Dlaczego zaledwie dzień po jego śmierci napisał dla bezpieki kolejny donos. "Dobre pytanie" - powtarza tylko redaktor "Gazety Wyborczej". Nawet jeśli ma świadomość swojej zdrady.
Co kogo brzydzi
Kiedy dawni działacze Studenckiego Komitetu Solidarności dowiedzieli się po latach, że świetnie opłacany przez SB TW "Ketman" to Lesław Maleszka i - po rozmowie z nim - opublikowali w "Rzeczpospolitej" list ujawniający tożsamość agenta, Krzysztof Kozłowski, były szef MSW w rządzie Mazowieckiego, napisał, że "brzydzi go ten sposób załatwienia sprawy" - wspomina Liliana Sonik. Po latach redaktor "Tygodnika Powszechnego" powtarza autorkom filmu, "że nie ma żadnego znaczenia, iż Maleszka się przyznał". Winę i tak powinni mu autorzy owego listu udowodnić.
Działacze SKS przypominają też, iż publikacji ich listu odmówiła "Gazeta Wyborcza". Autorki "Trzech kumpli" utrwaliły też ciekawą scenę. Dowodzi, iż rzekomo "zesłany" do archiwum Maleszka redaguje w 2005 r. teksty w "Gazecie" i instruuje współpracowników, że "jest za wcześnie, by tuż po śmierci Jana Pawła II dawać ostry, antypapieski lead artykułu".
Adam Michnik mówi z kolei, że "ważne jest, by wiedzieć, kto był agentem SB" i przyznaje, iż to, by Maleszka pisywał w "Wyborczej" o lustracji jest niedopuszczalne. Zrobił to kilkakrotnie.
- Kiedy rozmawiał pan z Wildsteinem prywatnie, to traktował go Pan jak przyjaciela, a kiedy donosił Pan na niego SB, był już dla pana "figurantem"? - dociekają autorki obrazu. - Coś jest na rzeczy - odpowiada redaktor Maleszka.
Nie miał zresztą specjalnych oporów, by pojawić się na obchodach 25-lecia KOR - wspomina Bronisław Wildstein. Dopiero kiedy go zobaczył, uciekł.
- Niczego się nie spodziewam od Maleszki. I na nic z jego strony nie czekam - wyznaje Wildstein.
- Właściwie mnie przypadła rola frajera - twierdzi także w czasie filmu. Ale - jak podkreślają autorki opowieści o przyjaźni, śmierci i zdradzie - to najlepsza z ról, jaka "dostała się" od losu trzem kumplom.

EWA ŁOSIŃSKA


<><><><><><><><><><><><>

Sąd odracza sprawy byłych esbeków


PAP 2009-04-17, ostatnia aktualizacja 2009-04-17 17:32:44.0

Z powodu istniejących wątpliwości prawnych, dotyczących długości okresu przedawnienia wobec byłych funkcjonariuszy SB, krakowski sąd odroczył w piątek rozprawę apelacyjną byłego wiceszefa SB w Krakowie, skazanego nieprawomocnie za znęcanie się nad zatrzymanymi w 1982 roku działaczami podziemnej 'Solidarności'.

To już druga taka rozprawa, odroczona przez krakowski sąd do czasu zajęcia stanowiska przez Trybunał Konstytucyjny. Poprzednia dotyczyła dwójki byłych funkcjonariuszy skazanych nieprawomocnie za znęcanie się nad zatrzymanym opozycjonistą. - Sąd Okręgowy, rozpoznając na początku tego roku apelacje dwójki byłych funkcjonariuszy SB, wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego kwestionując przepisy dotyczące okresu przedawnienia się przestępstw wobec byłych funkcjonariuszy państwa totalitarnego - powiedział w piątek PAP rzecznik sądu Rafał Lisak. Jak wyjaśnił, chodzi o kwestie równości obywateli wobec prawa i długości okresu przedawnienia wobec byłych funkcjonariuszy państwa komunistycznego.

Zapytanie dotyczy zgodności art. 4 ustawy o IPN z art. 2, 42 i 44 Konstytucji RP, tj. zgodności z konstytucją zapisów, które przewidują odstępstwa od ogólnych zasad Kodeksu Postępowania Karnego i nie pozwalają stosować wobec oskarżonych korzystniejszej dla nich ustawy, w tym przypadku w sprawie przedawnienia. W obecnej sytuacji bowiem termin przedawnienia czynów, biegnący od 1990 roku, w przypadku zwykłego przestępcy wynosi 5 lat, a w przypadku oskarżonych byłych funkcjonariuszy SB - 40 lat.

Sprawa nie trafiła jeszcze na wokandę Trybunału Konstytucyjnego.

Odroczona w piątek rozprawa odwoławcza dotyczyła byłego wiceszefa SB w Krakowie Kazimierza K., skazanego na półtora roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i 5 tys. zł grzywny za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad zatrzymanymi w 1982 roku działaczami podziemnej "Solidarności".

Poprzednio odroczona rozprawa, będąca podstawą do wystąpienia do TK, dotyczy dwóch byłych funkcjonariuszy SB Edwarda W. i Marka K., oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się w 1980 roku nad zatrzymanym działaczem opozycji. Sąd pierwszej instancji skazał ich na kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i kary finansowe. Od wyroku odwołali się obrońcy oskarżonych.

PAP

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

<><><><><><><><><><>


Posiedzenie Okręgowego Sądu Karnego - Odwoławczego odbędzie się 29 . 01 . 2009 r.
( czwartek ) o godz. 9 oo sala 524
sygn. akt IV Ka 904 / 08
Na posiedzeniu Sąd rozważy zasadność i celowość zwrócenia się z zapytaniem do Trybunału Konstytucyjnego co do zgodności art. 4 ustawy o IPN z art. 2, 42 i 44 Konstytucji RP.
,,Chodzi o zgodność z konstytucją zapisów, które przewidują odstępstwa od ogólnych zasad Kodeksu Postępowania Karnego i nie pozwalają stosować wobec oskarżonych względniejszej, tj. korzystniejszej dla nich ustawy, w tym przypadku w sprawie przedawnienia.
W obecnej sytuacji bowiem termin przedawnienia czynów, biegnący od 1990 roku w przypadku zwykłego przestępcy, wynosiłby 5 lat, a w przypadku oskarżonych byłych funkcjonariuszy SB - 40 lat.’’



<><><><><><><><><><>

<><><><><><><><><><>

TVP 3 KRAKÓW

Proces esbeków odroczony

Krakowski sąd w wydziale odwoławczym odroczył we wtorek rozprawę apelacyjną dwójki byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o znęcanie się nad zatrzymanym opozycjonistą.


Według sądu funkcjonariusze SB chcieli wymusić zeznania, ale motywacja ich działań jest bez znaczenia, bo bicie, szarpanie, popychanie i poniżanie było i jest przestępstwem (fot. arch.)


Na wyznaczonym na styczeń posiedzeniu sąd postanowił rozważyć zasa dność i celowość zwrócenia się z zapytaniem do Trybunału Konstytucyjnego co do zgodności art. 4 ustawy o IPN z art. 2, 42 i 44 Konstytucji RP.

Chodzi o zgodność z konstytucją zapisów, które przewidują odstępstwa od ogólnych zasad Kodeksu Postępowania Karnego i nie pozwalają stosować wobec oskarżonych względniejszej, tj. korzystniejszej dla nich ustawy, w tym przypadku w sprawie przedawnienia.

W obecnej sytuacji bowiem termin przedawnienia czynów, biegnący od 1990 roku w przypadku zwykłego przestępcy, wynosiłby 5 lat, a w przypadku oskarżonych byłych funkcjonariuszy SB – 40 lat.

Sąd na styczniowym posiedzeniu wysłucha stanowisk stron: przedstawiciela IPN – który jest oskarżycielem publicznym w tej sprawie i obrońców oskarżonych.

Sprawa dotyczy dwóch byłych funkcjonariuszy SB, oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się w 1980 roku nad zatrzymanym działaczem opozycji. W marcu sąd pierwszej instancji skazał ich na kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i kary finansowe. Od wyroku odwołali się obrońcy oskarżonych.

Akt oskarżenia w tej sprawie skierował do sądu krakowski oddział IPN. Oskarżył w nim byłych funkcjonariuszy SB - Edwarda W. i Marka K. o to, że 8 lipca 1980 r. w Krakowie, jako funkcjonariusze państwa komunistycznego, razem z nieustalonym funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej znęcali się fizycznie i psychicznie nad zatrzymanym Pawłem Witkowskim.

Według IPN wielokrotnie uderzali pokrzywdzonego pięścią w brzuch oraz otwartą ręką w twarz, szarpali za brodę i wyrywali włosy z głowy. Mieli też uderzać głową zatrzymanego o ścianę, kopać go po nogach i stawać obcasami butów na palce stóp, a także wielokrotnie znieważać go i grozić pozbawieniem życia.

W śledztwie żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Obaj zaprzeczyli, by znęcali się nad Witkowskim. Takie stanowisko podtrzymali przed sądem.

Uzasadniając wyrok sąd pierwszej instancji stwierdził, że choć bezpośrednich świadków pobicia nie było, to jednak zeznania pokrzywdzonego oraz innych osób, które znały tę sprawę z drugiej ręki, są wiarygodne. Według sądu, funkcjonariusze SB, którzy w lipcu 1980 r. przesłuchiwali Witkowskiego, chcieli wymusić jego zeznania, ale motywacja ich działań jest bez znaczenia, bo bicie, szarpanie, popychanie i poniżanie było i jest przestępstwem.

Na mocy wyroku oskarżeni mieli także zapłacić po 9 tys. zł grzywny. Ponadto Marek K. ma zapłacić na rzecz pokrzywdzonego 8 tys. zł nawiązki, a Edward W. - 10 tys. zł.

Pokrzywdzony Paweł Witkowski mówił, że złożył zawiadomienie w sprawie brutalnego przesłuchania sprzed lat do krakowskiego IPN po tym, jak z mediów dowiedział się, że w podobnych sprawach "zapadają realne wyroki".

(PAP)


ptr

<><><><><><><><><><>
<><><><><><><><><><>





Więcej o sprawie :

eSBecy : Marek Kłosowski i Edward Wróbel

Byli funkcjonariusze SB

skazani za znęcanie się nad opozycjonistą



gaw 04-03-2008, ostatnia aktualizacja 04-03-2008 17:26


Na kary dwóch lat pozbawienia wolności

w zawieszeniu na pięć lat krakowski sąd

skazał dwóch byłych funkcjonariuszy SB,

oskarżonych o psychiczne i fizyczne znęcanie się

w 1980 roku

nad zatrzymanym działacz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Pon 1:41, 12 Kwi 2010, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Policja V RP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin