Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Solidarna IV RP

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Sądownictwo IV i V RP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 15:30, 04 Kwi 2006    Temat postu: Solidarna IV RP

Solidarna IV RP

Wolała śmierć niż eksmisję
Babcia podpaliła się przez komornika .

Janina Michaluk (81 l.) podpaliła się na oczach komornika, który chciał ją eksmitować z mieszkania. Starsza kobieta nie mogła zrozumieć, czemu ma się wyprowadzać, skoro nigdy nie zalegała z czynszem. Sprawę bada prokuratura.
Do mieszkania przy ul. Deotymy w Słupsku zapukał komornik w asyście dwóch policjantów. - Zaryglowałem drzwi i powiedziałem, że nie wpuszczę - opowiada Andrzej Michaluk (54 l.), syn pani Janiny.
Policjanci usłyszeli przez zamknięte drzwi dramatyczne krzyki starszej kobiety. Groziła, że podpali siebie i mieszkanie - mówia policjanci.Natychmiast wezwali pogotowie i straż pożarną. Andrzej Michaluk wyszedł w tym czasie przed dom porozmawiać z komornikiem. A jego matka otworzyła okno i po chwili była już na dachu. W jednej ręce trzymała butelkę z benzyna, a w drugiej zapalniczkę. - Wbiegłem za nią na dach - opowiada Andrzej Michaluk. - Przez chwilę się szarpaliśmy. Mama puściła w końcu butelkę, która się stłukła. Odetchnąłem.
Bohaterski wnuk
Mężczyzna wszedł do mieszkania. W magazynie pobliskiego sklepu pracował w tym czasie Marek Klenczak (47 l.). - Usłyszałem nagle jakiś tępy huk, coś podobnego do wybuchu gazu - opowiada pracownik.
Na dachu paliła się 81-letnia kobieta. Pierwszy na ratunek pobiegł Kamil, 16-letni wnuk pani Janiny. Próbował ugasić ogień rękami. Andrzej Michaluk wybiegł na dach z kocem. Ale dopiero policjanci, którzy pobiegli po gaśnice samochodowe, ugasili ogień. Kamil, ratując życie babci, dotkliwie poparzył sobie prawą dłoń. Janina Michaluk leży w szpitalu w Gryficach. Ma poparzone prawie 80 procent ciała. Poparzeniu uległy także drogi oddechowe.
Urzędnicy nie pomogli
Kiedy policjanci i rodzina ratowali życie starszej kobiety, Katarzyna S., komornik, przyglądała się obojętnie dramatowi rodzinnemu.
3 lata temu słupski sąd wydał wyrok. Rodzina Michaluków miała opuścić mieszkanie przy ul. Deotymy po otrzymaniu lokalu zamiennego. Powód? Wykupienie budynku przez szefa, znajdującej się w pobliżu hurtowni artykułów oświetleniowych. Chciał w tym miejscu mieć siedzibę firmy.
Komornik Katarzyna S. zaproponowała Michalukom lokal tymczasowy. Ci uznali, że tymczasowy to nie zamienny i nie zgodzili się na przeprowadzkę. - Nie zalegamy z czynszem za ten lokal - mówi Anna Michaluk (34 l.), wnuczka pani Janiny. - Chętnie byśmy się przeprowadzili, bo to mieszkanie to ruina, ale nie do lokalu tymczasowego. Stamtąd też by nas wyrzucili. Babcia nie potrafiła zrozumieć, dlaczego chcą nam zabrać to mieszkanie - dodaje. Katarzyna S. i właściciel firmy oświetleniowej byli dla nas nieuchwytni.
Z osobami starszymi trzeba rozmawiać grzecznie i spokojnie
Izabella Miętkiewicz, psycholog:
- Wydaje mi się, że elementarna grzeczność przydaje się w każdym wypadku, także podczas wykonywania czynności służbowych przez komornika. Starsze osoby mają mniejsze poczucie bezpieczeństwa niż ludzie młodzi. Czują się bardziej osamotnione. Dlatego należy z nimi rozmawiać w sposób spokojny, starając się nie wywoływać u nich nadmiernych emocji. Ludzie starsi bardzo potrzebują także opieki i uwagi ze strony osób bliskich.

artykuł pochodzi z Super Expressu
Copyright Media Express

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Oszukał tysiące ludzi, sąd żąda więcej dowodów .

Szymon Jadczak, Jarosław Sidorowicz
09-04-2006, ostatnia aktualizacja 09-04-2006 21:47

Krakowscy policjanci dostają alergii na słowo "długopisy". Sąd zwrócił im właśnie sprawę oszusta, który naciągnął osiem tysięcy osób na pracę przy ich składaniu, bo przesłuchali "tylko" pięć tysięcy pokrzywdzonych.- Koszt śledztwa jest już wyższy niż suma, na którą oszust naciągnął tych ludzi - podkreśla oficer krakowskiej policji znający sprawę. Zaangażowane były w nią niemal wszystkie komendy powiatowe policji w całej Polsce, do których o pomoc w przesłuchaniach zwrócili się krakowscy policjanci. Oszustwo od kilku miesięcy tropiła grupa z wydziału do zwalczania przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Krakowie.Sprawcą całego zamieszania jest krakowianin Adam F., który postanowił wzbogacić się na ludzkiej naiwności. Mężczyzna kusił ofertami pracy chałupniczej umieszczonymi w telegazecie. Chętni, którzy chcieli dorobić składaniem długopisów, wysyłali najpierw koperty ze znaczkami na zwrotną korespondencję. W zamian otrzymywali wezwanie do wpłaty od 25 do 75 zł na podane konta. Kto zdecydował się zapłacić, zamiast zlecenia pracy dostawał katalog z ulotkami innych firm oferujących pracę chałupniczą. - Nie odpowiadam za stan umysłowy ludzi. Gdyby byli mądrzejsi, nic by mi nie wpłacali - miał powiedzieć po zatrzymaniu oszust.Oskarżenie na 800 stron Adam F. zakładał, że nikt nie będzie się fatygował na policję w sprawie kilkudziesięciu złotych. Ktoś jednak doniósł na oszusta. Policjanci po bankowych wyciągach doszli do oszusta. Na jaw wyszło, że jego ofiarą padło co najmniejosiem tysięcy osób w całym kraju! Zaczęły się żmudne przesłuchania. W ciągu kilku miesięcy zeznania złożyło 5213 pokrzywdzonych. - Każdy mówił mniej więcej to samo, ale do wszystkich trzeba było wysłać wezwanie - mówią policjanci. W każdym przypadku potwierdzało się, że mechanizm oszustwa był zawsze taki sam. Prokuratura uznała, że w takiej sytuacji nie ma sensu przeciągać kosztownego śledztwa. Na same znaczki poszło kilkadziesiąt tysięcy złotych, a sprawa rozrosła się do 140 tomów. Gigantyczny akt oskarżenia - 800 stron drobną czcionką - w lutym trafił do sądu. Adamowi F. zarzucono oszukanie ośmiu tysięcy osób.Ale już po kilku tygodniach uciążliwa sprawa wróciła do śledczych. Dlaczego? Bo sąd wytknął im, że zapomnieli przesłuchać pozostałe trzy tysiące osób. - Przecież może się zdarzyć, że ludzie ci oświadczą nagle na rozprawie, że wcale nie zostali oszukani, tylko mieli dług wobec tego pana i go zwrócili. A koszty ich wezwań byłyby ogromne - przekonuje sędzia Andrzej Almert, rzecznik krakowskiego sądu. Zdaniem sędziów oszusta nie da się też osądzić, bo w akcie oskarżenia nie ma kodów pocztowych pokrzywdzonych. Rzecznik sądu zapewnia, że nie jest to czczy zarzut. Sędzia, która dostała sprawę, zadała sobie bowiem trud i wyszukała np., ile w kraju jest miejscowości o nazwie Ostrów. Okazało się, że blisko trzydzieści. A właśnie w Ostrowie mieszka jeden z oszukanych. - Jak go teraz mamy powiadomić o rozprawie. Musielibyśmy komisariaty we wszystkich tych miejscowościach prosić o ustalenie, czy rzeczywiście chodzi o tę osobę. A takich przypadków w tej sprawie jest więcej - tłumaczy.Policjanci głowią się teraz, jak ustalić kody pocztowe. - Na razie nikt nie ma pomysłu, jak to zrobić - powiedział nam jeden z funkcjonariuszy.Prof. Andrzej Gaberle, karnista z UJ: - Jeżeli ustalono, że działalność była prowadzona na szeroką skalę i kolidowała z kodeksem karnym, to w moim przekonaniu słuchanie tych ośmiu tysięcy pokrzywdzonych jest bez sensu. Wystarczy przesłuchać tylko pewną liczbę i jeżeli ich zeznania się potwierdzają, to daje pełną podstawę, by sprawcę pociągnąć do odpowiedzialności. Z punktu widzenia odpowiedzialności karnej tego człowieka nie jest istotne, czy oszukał pięć czy sześć tysięcy osób.Wątpliwe rozwiązania Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości nie zamierza uprościć uciążliwych procedur postępowania w podobnych sprawach. - Zostaną one jeszcze dodatkowo zaostrzone. Trwają prace nad nowelizacją kodeksu postępowania karnego mówiące, że prokurator musi w postępowaniu przygotowawczym wszechstronnie wyjaśnić sprawę - powiedziała nam rzecznik ministerstwa Julita Sobczyk. Jak udało nam się dowiedzieć, zwolennikiem takiej zmiany jest sam wiceminister Andrzej Kryże. - Efekt będzie taki, że sprawa wróci do prokuratury, jeśli okaże się, że chociażby jeden świadek nie został przesłuchany. Nawet jeśli jego zeznania nie wnoszą nic nowego - usłyszeliśmy od pracownika ministerstwa.- Nie uważam, żeby takie rozwiązania były konieczne - uważa karnista prof. Marian Filar z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. - Pozostałbym raczej przy obecnych procedurach postępowania karnego, choć strasznie przedłuża to całe postępowanie. Prof. Andrzej Gaberle jest jeszcze bardziej surowy w ocenie ewentualnych zmian. - Filozofia kładąca nacisk na postępowanie przygotowawcze w prokuraturze, a sąd sprowadzająca do roli skromnego kontrolera tego, co zostało ustalone w śledztwie, nie odpowiada mi. Jestem zwolennikiem tego, by ciężar postępowania spoczywał na sądzie. W przeciwnym razie oskarżyciel uzyskiwałby przewagę i trudno wtedy mówić o rzetelnym procesie.Szymon Jadczak, Jarosław Sidorowicz

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Sądownictwo IV i V RP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin