Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wyroki za korupcję w częstochowskim sądzie . Komornik

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Sądownictwo IV i V RP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:07, 08 Lip 2006    Temat postu: Wyroki za korupcję w częstochowskim sądzie . Komornik

Wyroki za korupcję w częstochowskim sądzie .

Marek Mamoń

2006-08-25, ostatnia aktualizacja 2006-08-25 22:10:03.0

Po 16 latach od wykrycia najgłośniejszej afery łapówkarskiej w częstochowskim wymiarze sprawiedliwości skazani zostali główni oskarżeni. Sędzia Włodzimierz Cz. i mecenas Marek Raszewski dostali po dwa lata więzienia w zawieszeniu. Tylko wobec adwokata orzeczenie jest prawomocne.Korupcyjna historia zaczęła się wiosną 1992 r. Policja zatrzymała wtedy w Częstochowie trzech członków łódzkiego gangu samochodowego, którzy zalegalizowali 150 kradzionych aut: podrobili lub przerobili ich dokumenty. W więzieniu w Herbach łodzianie zaprzyjaźnili się z częstochowianinem Jackiem W. Szczycił się on znajomościami wśród miejscowej palestry, prokuratorów i sędziów. Obiecał je "uruchomić". Słowa dotrzymał po opuszczeniu Herbów w lipcu 1992 r. Nie wiedział, że jego rozmowy telefoniczne nagrywała policja - także te, w których wolność dla łodzian załatwiał z adwokatem Markiem Raszewskim, wówczas wicedziekanem okręgowej rady adwokackiej. Rozprawa, na której aresztowani mieli być zwolnieni, odbyła się 28 października 1992 r. Sąd - zgodnie z wnioskiem prokuratora - przedłużył im jednak odsiadkę. Wtedy jedna z oburzonych żon aresztowanych mężczyzn napisała do policji: "Wzięli pieniądze, a nie wypuścili". W końcu łodzianie opuścili areszt w Herbach - w grudniu 1992 r., za kaucją, wbrew woli prokuratury. Tę decyzję częstochowskich sędziów mógł uchylić Sąd Apelacyjny w Katowicach. O to, by tak się nie stało, miał zadbać kolega Jacka W. - prokurator Jerzy T., wtedy pracujący w Jastrzębiu. W zamian obiecano mu tysiąc dolarów. Nie załatwił jednak niczego: w ostatniej chwili zmieniono sędziów orzekających o przedłużeniu aresztu i to oni - 20 stycznia 1993 r. - zdecydowali, że paserzy wrócą za kratki. Wiosną 1993 r. częstochowska policja oceniła, że nagrania podsłuchiwanych rozmów w mieszkaniu Jacka W. obciążają sędziego Włodzimierza Cz. i adwokata Marka Raszewskiego. Przekazała 60 kaset ze 106 rozmowami prokuraturze w Katowicach. Ta wiosną 1994 r. wystąpiła o uchylenie Cz. immunitetu. Wtedy sędzia zaczął chorować - mając zwolnienie lekarskie, nie stawiał się w sądzie dyscyplinarnym. Do odpowiedzialności karnej udało się go pociągnąć dopiero osiem miesięcy później. Na początku 1994 r. wydano nakaz aresztowania Marka Raszewskiego, ale wtedy przebywał on już w Niemczech. Wrócił w 1995 r. i sam zgłosił się do prokuratury. Przesiedział w areszcie osiem miesięcy. Po wyjściu otworzył biuro handlu nieruchomościami, potem wrócił do zawodu adwokata.Akt oskarżenia w tej łapówkarskiej sprawie sporządzono w grudniu 1996 r. Oprócz sędziego Cz., prokuratora T. (zmarł przed zakończeniem procesu) z Jastrzębia i adwokata Prokuratura Okręgowa w Katowicach oskarżyła paserów, ich żony i Jacka W. Potem sprawa przez kilka lat wędrowała po różnych sądach w Polsce - żaden nie chciał się nią zająć. Wreszcie w 2005 r. trafiła do Sądu Okręgowego w Opolu. Niedawno zawyrokował on, że "Włodzimierz Cz. jako sędzia Sądu Wojewódzkiego w Częstochowie od października do grudnia 1992 roku przyjął udzieloną mu przez adwokata Raszewskiego obietnicę łapówki, a potem wziął od niego 12 tysięcy dolarów amerykańskich za uchylenie tymczasowego aresztowania wobec Dariusza G., Grzegorza L. i Adama D.". Sędzia został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata i 90 tys. zł grzywny. Taki sam wyrok - tyle że z grzywną 54 tys. zł - dostał mecenas Raszewski. Adwokat postanowił przyznać się do winy i skorzystać z możliwości samoukarania. - Nie będę niczego komentował - powiedział, gdy wczoraj zatelefonowaliśmy do jego kancelarii. Mimo prawomocnego wyroku za łapownictwo może pozostać w swoim zawodzie, bo sąd nie zakazał mu wykonywania pracy adwokata. Tej może go pozbawić tylko samorząd adwokacki. Jak ustaliliśmy, do tej pory nie wszczęto w nim żadnej procedury dyscyplinarnej wobec Raszewskiego. Ze względu na stan zdrowia sędzia Cz. kilka lat temu przeszedł w stan spoczynku. Pobiera wynagrodzenie z częstochowskiego sądu - 75 proc. pensji czynnego sędziego. Tylko w przypadku prawomocnego wyroku będzie otrzymywał "zwykłą" emeryturę. Dziś w majestacie prawa jest niewinny, od wyroku opolskiego sądu złożył bowiem apelację. To samo uczynił prokurator, uznając, że wyrok na sędziego jest zbyt łagodny. Akta już trafiły do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Nie ma jeszcze terminu rozprawy. Sprawa korupcji sędziego Cz. przedawni się w 2008 roku.Marek Mamoń

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Rada postanowiła wyrzucić komornika .

dw 06-07-2006, ostatnia aktualizacja 07-07-2006 11:27

Krajowa Rada Komornicza postanowiła wydalić z zawodu Stanisława F., komornika z Mielca, który został skazany przez sądy za przekroczenie uprawnień.Komornik już dwukrotnie został uznany winnym przekroczenia uprawnień przez sądy rejonowe - w tym roku przez sąd w Sandomierzu, a ok. trzy lata temu w Dąbrowie Tarnowskiej, m.in. za to, że na egzekucję majątku wysyłał osoby do tego nieuprawnione.Niebawem komornik po raz trzeci stanie przed sądem w Kolbuszowej. Oskarżony jest ponownie o to samo przestępstwo. Krajowa Rada Komornicza postanowiła wydalić go z zawodu dopiero kilka dni temu. - Istnieje domniemanie niewinności. Od wyroków sadu rejonowych przysługuje odwołanie do sądu wyższej instancji. Ważne jest uprawomocnienie się wyroku. W tej chwili znany jest nam jeden prawomocny wyrok na komornika z Mielca - wyjaśnia Iwona Karpiuk-Suchecka, rzecznik prasowy KRK.Rzecznik przyznaje, że takie orzeczenia zapadają rzadko. - Komornicy, przeciw którym wszczynamy postępowanie, sami na ogół składają rezygnację z funkcji - dodaje rzecznik.Decyzja KRK w sprawie wydalenia z zawodu Stanisława F. jest nieprawomocna, komornik może się od niej odwołać do sądu pracy.

dw

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Banki i policja wspólnie niszczą życie ofiar kradzieży dokumentów .

Joanna Jałowiec

08-08-2006, ostatnia aktualizacja 08-08-2006 21:59

Uważaj na skradziony dowód. Nawet jeżeli powiadomisz policję o stracie, bank może ci odmówić kredytu, a komornik zastukać do drzwi.Historia pani Aleksandry przypomina Kafkowski "Proces". Za jej plecami odbyła się rozprawa sądowa, zapadł wyrok. O tym, że jest dłużnikiem, kobieta dowiedziała się dopiero wtedy, gdy do drzwi zapukał komornik. A wszystko zaczęło się od skradzionego dowodu. Proces za plecami - W 2003 roku okradziono mieszkanie, które w tym czasie wynajmowałam. Straciłam m.in. dowód osobisty. Zgłosiłam sprawę na policję i myślałam, że mogę zapomnieć o tym przykrym incydencie - opowiada Aleksandra. Minęły trzy lata. Kobieta wspólnie z narzeczonym zaczęła się rozglądać za mieszkaniem - odwiedzili doradcę finansowego, wpłacili zadatek właścicielowi domu, poszli do banku załatwiać kredyt. - Bank, mimo niezłych zarobków, odmówił pożyczki. Okazało się, że moje nazwisko widnieje w tzw. BIK-u (Biurze Informacji Kredytowej), a na dodatek jestem na liście dłużników! - opowiada.W tym samym czasie na jej stały adres zameldowania przyszło pismo od komornika.- Byłam w szoku. Miałam do zapłacenia pięć tysięcy wraz z odsetkami i kosztami sądowymi. Złodzieje dokonali zakupu na raty, posługując się moim dowodem. Pożyczki udzielił GE Money Bank. Co więcej, w 2004 roku odbyła się rozprawa ze mną w roli głównej. Niestety, ani sąd, ani bank nie wysyłali wezwań na mój stały adres, lecz ten podany przez złodziei - żali się kobieta.Za błędy innych płaci do dziś. Straciła szansę na kupno upragnionego mieszkania i kilka tysięcy złotych. O nieprzespanych nocach i zszarganych nerwach woli nie wspominać. Kliencie, sam sobie zgłaszaj Banki, weryfikując dokumenty osób, które chcą wziąć kredyt, korzystają z bazy Międzybankowej Informacji Gospodarczej "dokumenty zastrzeżone". Obecnie figuruje w niej 12 milionów różnego rodzaju papierów. Baza pozwala na gromadzenie informacji np. o czekach krajowych, dowodach osobistych, paszportach. Sęk w tym, że informacje trafiają do bazy na wniosek klienta. Kowalski sam ma zadbać o to, by jego dowodem nie posłużyli się złodzieje. A takich przypadków jest sporo. Tylko w Krajowym Rejestrze Długów aktualnie jest zarejestrowanych 157 przypadków posłużenia się podrobionym lub cudzym dokumentem tożsamości.Co na to GE Money Bank?- Nasz bank sprawdził, czy przedstawiony dowód osobisty nie jest zastrzeżony. Dokument tej pani nie figurował w bazie MIG DZ. Kredyt został udzielony. Policja, otrzymując informację o kradzieży dokumentu tożsamości, powinna dokonać zgłoszenia do bazy MIG DZ. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w tym przypadku tak się nie stało - odpowiada Aleksandra Kwiatkowska, rzecznik GE Money Bank.Co innego twierdzą policjanci. - Prowadzimy własny rejestr utraconych dokumentów. To jednak informacje służbowe i nie mamy obowiązku przekazywać ich do bazy bankowej prowadzonej przez Związek Banków Polskich. Możemy to uczynić jedynie na wniosek ZBP w uzasadnionych przypadkach, ale na pewno nie automatycznie - wyjaśnia Sławomir Weremiuk, naczelnik Wydziału Policji Komendy Głównej w Warszawie.Lepsza baza? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że już wkrótce do bazy bankowej będą trafiać informacje z policyjnych źródeł. Daty nie znamy.- Robimy wszystko, by wzmocnić bezpieczeństwo klientów banków. Chodzi o to, by każdy pracownik banku miał możliwość weryfikacji, czy dokument należy do osoby, która się nim posługuje, i czy nie został sfałszowany. Chcemy w ten sposób ograniczyć różnego rodzaju oszustwa, np. branie kredytu, otwarcie rachunku, pranie pieniędzy - tłumaczy Elżbieta Piórkowska z ZBP.To jednak nie pociesza pani Aleksandry. Mimo że została skreślona z listy dłużników, a sąd odstąpił od egzekucji wyroku, dla banków wciąż jest na cenzurowanym. - Już dwa odmówiły mi pożyczki na mieszkanie. A na ostateczne zakończenie sprawy w sądzie mogę czekać nawet rok - mówi kobieta. - Najgorsze jest to, że zarówno policja, jak i banki nie poczuwają się do odpowiedzialności. Cały czas mam wrażenie, że to ja jestem winna i że to ja popełniłam przestępstwo. Dane bohaterki artykułu do wiadomości redakcji. Imię zmienione.To nie pierwsza taka historiaKłopoty z dziurawym systemem weryfikacji dokumentów podczas udzielania niewielkich kredytów to temat powracający na łamy "Gazety" niejednokrotnie. W 2003 roku opisywaliśmy historię Marii P. Mimo zastrzeżenia kont ścigały ją dwa banki, sieci komórkowe, straszyli egzekutorzy długów. Wszystko za kredyty, które złodzieje wzięli na jej skradzione dokumenty.

Joanna Jałowiec

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA



.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Sądownictwo IV i V RP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin