Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Policyjni ordynansi .

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Ciekawostki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 2:29, 22 Sie 2006    Temat postu: Policyjni ordynansi .

Policyjni ordynansi .

Piotr Machajski

2006-08-21, ostatnia aktualizacja 2006-08-21 22:05:16.0

W każdej komendzie rejonowej są policjanci, którzy pełnią funkcję kierowców. Poza wożeniem komendantów nie robią nic innego. - To trwa od lat - mówią informatorzy "Gazety".7,8 kon.Przepisy mówią jasno: kierowca i samochód do wyłącznej dyspozycji przysługują jedynie komendantowi głównemu, jego zastępcom oraz komendantom wojewódzkim i ich zastępcom. W stołecznej policji jest jednak inaczej. Kierowców mają również komendanci rejonowi, tyle że nieformalnie.W każdej rejonówce jest funkcjonariusz oddelegowany do wożenia szefa po mieście. - To policjant, który w tym czasie mógłby robić, to, za co płacą mu pensję. Czyli np. u nas powinien prowadzić dochodzenia - mówi oficer jednej z warszawskich komend. - Najczęściej są to też ludzie z dosyć wysokimi, przynajmniej jak na nasze warunki, stanowiskami i stopniami - dodaje.Podobnie jest w innych jednostkach stołecznej policji: niektórych komendach powiatowych, komisariatach oraz wydziałach KSP. Na dodatek samochody, którymi jeżdżą komendanci, są zarezerwowane wyłącznie do ich dyspozycji. Normą jest, że są to najlepsze auta, którymi dysponuje jednostka. To najczęściej peugeoty 307. - Nasi szefowie najchętniej jeżdżą samochodami nieoznakowanymi. Mimo że reprezentują policję - opowiada inny oficer. - Powód jest prosty. Gdyby w drodze na jakieś spotkanie zauważyli sytuację wymagającą interwencji, musieliby się zatrzymać. A tak mogą jechać dalej, co najwyżej zadzwonią do dyżurnego.Co na to rzecznik stołecznej policji?- Komendantom rejonowym nie przysługuje kierowca służbowy i takich nie ma. W trakcie wykonywania swoich zadań muszą jednak przemieszczać się z jednego miejsca do drugiego. Jeżdżą na zdarzenia, spotkania, oficjalne święta państwowe, kontrole służby w terenie. Do transportu przeznaczone są zarówno radiowozy oznakowane, jak i nieoznakowane - mówi Mariusz Sokołowski. - Nie słyszałem o policjantach, których jedynym zadaniem byłoby wożenie komendantów. Oficer stołecznej policji: - Wydział inspekcji i kontroli może to łatwo sprawdzić. Wystarczy przejrzeć książki kontrolne pojazdów, którymi poruszają się komendanci. A następnie sprawdzić notatniki policjantów, którzy się do niej wpisali, i zobaczyć, jakie mają wyniki służby. Zaręczam, że większość z tych policjantów nie ma żadnych.

Piotr Machajski

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Kim jest wiceminister Surmacz .

Dariusz Barański, Paweł Krysiak

2006-08-26, ostatnia aktualizacja 2006-08-26 10:30:52.0

Już jako sierżant drogówki w Milicji Obywatelskiej udowodnił, że pijanym kierowcom nie przepuści. Nawet gdy za kierownicą usiądzie podchmielony wysoki rangą ubek. Przedwczoraj poseł Marek Surmacz został wiceszefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Surmacz nigdy nie zarządzał wielką firmą, nie był wysokim rangą urzędnikiem, tytuł magistra zdobył zaocznie dopiero dwa lata temu. A mimo to został wiceministrem kluczowego resortu w państwie. Dlaczego? - Bo jest uczciwy, bezkompromisowy, nienawidzi pijaków i komunistów, bo jest najwierniejszym politycznym przyjacielem ekspremiera Kazimierza Marcinkiewicza - tak najczęściej na to pytanie odpowiadają gorzowscy politycy. I jeszcze jedno: życiorys Surmacza idealnie pasuje do wizerunku partii, jaki starają się wylansować bracia Kaczyńscy. I może właśnie dlatego został prawą ręką ministra Dorna, a nie dlatego, że zna Marcinkiewicza.Za karę wysłali go do psychiatry Jeszcze jako sierżant milicji w latach 80. nie dopuścił do zatuszowania sprawy wypadku drogowego, który spowodował po pijanemu wysoki rangą funkcjonariusz bezpieczeństwa wewnętrznego. Pisał o tym raporty do MSW, KC PZPR, Sejmu. Za karę był kierowany na badania psychiatryczne, tracił premie, a w ramach represji musiał się w nocy opiekować policyjnymi psami. - Aż do okrągłego stołu wszystko toczyło się wewnętrznie. Potem przyszły wolne media i można było o tym mówić. I mówiłem, ostrzegałem. Ale wkrótce do policji zaczęli wracać ludzie z dawnych służb - opowiada Surmacz. Gdy w 1995 roku został rzecznikiem lokalnego biura wyborczego Hanny Gronkiewicz-Waltz, znów popadł w konflikt z przełożonymi. - Wtedy zasady apolityczności nie były jeszcze tak jasno określone. Zresztą były przypadki , że policjanci angażowali się w kampanię opcji lewicowej, która potem doszła do władzy. Ale to mnie zwolniono i zdegradowano. Odszedłem więc na emeryturę - opowiada Surmacz. Zajął się własnym wykształceniem. Najpierw licencjat w gorzowskiej PWSZ, potem studia magisterskie (2004) w Uniwersytecie Szczecińskim na Wydziale Prawa i Administracji.Od początku lat 90-tych radny Gorzowa, z jedną małą przerwą. Otóż kilka lat temu na jednej z sesji zarzucił radnej lewicy przyjęcie złotej karty na bezpłatne przejazdy w zamian za pomoc w załatwieniu miejsc postojowych dla jednej z firm taksówkarskich. Radna oskarżyła go o zniesławienie i w sądzie sprawę wygrała. Surmacz musiał pożegnać się z mandatem. Pierwszą partią Surmacza był ZChN, w którym w Gorzowie od zawsze królował Kazimierz Marcinkiewicz. Prowadził jego biuro poselskie, aż w końcu rok temu sam został parlamentarzystą.Nazwał mnie czerwoną gadziną Jako radny Gorzowa zasłynął z ciętego języka. Radni lewicy twierdzą, że Surmacz podczas sesji, siedząc za stołem, rzuca w ich kierunku obraźliwe stwierdzania typu "łachudra" i "cham". - Mnie nazwał na przykład "czerwoną gadziną" - utrzymuje radna Bożena Stańczyk (SLD). Marek Surmacz twierdzi, że było nieco inaczej. - Po pierwsze powiedziałem "czerwone gady", po drugie, nie publicznie, ale w prywatnej rozmowie z kolegą, a po trzecie, nie dotyczyło to pani Stańczyk, tylko ogólnie pewnej zbiorowości - replikował. Za „czerwone gady” radni lewicy mający większość w radzie odwołali go z funkcji szefa komisji rewizyjnej.Działacze rządzącego od wielu lat Gorzowem SLD nie cierpią Surmacza. Nie tylko za to, że ich przezywa, ale za to, że zawsze wypomina im PZPR-owską przeszłość i pociąg do alkoholu. Siedem lat temu na sesji oskarżył radnych lewicy, że są nietrzeźwi. Wyszedł na mównicę i sypał nazwiskami podchmielonych. Pijaków rozpoznaje bezbłędnie. Dziennikarz "Gazety" jechał kiedyś z Surmaczem z Warszawy w jednym przedziale. Nagle wszedł konduktor i poprosił o bilety. Wyglądał najnormalniej w świecie. A Surmacz zapytał przenikliwie: A czy pan przypadkiem w godzinach pracy nie jest po kielichu? Konduktor się zaczerwienił, poprawił czapkę i uciekając wzrokiem na boki zaczął się tłumaczyć, że je cukierka, że może stąd ten zapach. Pasażerowie kręcili głowami z podziwem. - Jak pan go rozpoznał - dopytywali. A Surmacz triumfalnie: - Lata pracy w drogówce, takich jak on wyczuwam na kilometr.Poszarpał się policjant z policjantem Na początku roku Surmacz już jako poseł PiS nie dopuścił do nominacji Wiesława Ciepieli na rzecznika krajowej policji. Ciepiela policyjną karierę robił w Gorzowie. Tam właśnie w 1995 r. współpracownik Surmacza zatrzymał pijanego policjanta, wysokiego stopniem. Zaczęły się naciski, żeby sprawę tuszować, ale ów policjant nie chciał tego zrobić. Według artykułu w "Rzeczpospolitej" Ciepiela miał go spotkać potem w knajpie i powiedzieć, że "nie Pan Prezes się we własne gniazdo". Doszło do bójki. Zastępca Surmacza wkrótce stracił pracę, a Ciepiela dostał naganę. Ciepiela inaczej widzi sprawę. - Doszło do kłótni w knajpie, ale przyczyną nie był incydent z zatrzymanym policjantem. To był nasz zupełnie prywatny spór. Pan Surmacz napadając na mnie medialnie popełnia błąd i jako rasowy polityk powinien mnie przeprosić - tłumaczy dziś Ciepiela. W styczniu tego roku Surmacz już jako poseł powiedział o niedoszłym rzeczniku w wywiadzie dla "Gazety Lubuskiej" : "Nie ma kwalifikacji moralnych, by pełnić jakąkolwiek funkcję. Takie kariery będę zwalczał u podstaw." Surmacz to także przypadek naukowy. W firmowanej przez PAN książce "Etyczne standardy firm i pracowników", którą napisała Anna Lewicka-Strzalecka, stawiany jest jako wyrazisty przykład człowieka ujawniającego nadużycia. Lizusostwo i kumoterstwo u mnie nie przejdzie Nowy wiceminister jest zadowolony ze swojej krótkiej kariery poselskiej. Został wiceprzewodniczącym komisji administracji i spraw wewnętrznych, a potem przewodniczącym komisji ds. ustaw o służbach wojskowych. Wczoraj w południe już jako wiceminister miał pierwszą odprawę ze swoimi współpracownikami. - Policja z pewnością będzie w centrum mojej uwagi - mówi Surmacz - Miarą awansów w policji będą dokonania , a nie lizusostwo, kumoterstwo czy lokalne koterie i sitwy - zapowiada.

Dariusz Barański, Paweł Krysiak

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Ciekawostki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin