Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna o przestępcach w policyjnych mundurach
Policyjny Serwis Informacyjny
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

V RP - czyli złote czasy dla gangsterów

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Policja V RP
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paweł




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 1145
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 3:48, 17 Lut 2007    Temat postu: V RP - czyli złote czasy dla gangsterów

.


TuskoĆwiąkal

- czyli złote czasy dla gangsterów

Gang "Pyzy" skazany



Sid 2008-05-06, ostatnia aktualizacja 2008-05-06 22:03:41.0


Na kary od 11 miesięcy do dwóch lat więzienia

skazał we wtorek krakowski sąd gangsterów z grupy "Pyzy".

To był jeden z największych procesów w ostatnich latach w Krakowie.

Przed sądem stanęło 29 gangsterów.

Gang uchodził w latach 90.

za jedną z dwóch najgroźniejszych grup przestępczych w Krakowie.

Prokuratura zarzuca gangsterom

udział w zorganizowanej grupie o charakterze zbrojnym,

napady,

wymuszenia haraczy,

handel bronią

i narkotykami na dużą skalę.

Na jej czele pod koniec lat 90. stanęli Zbigniew Ś., ps. "Pyza"

oraz Tomasz K., ps. "Kaczor",

obaj związani wcześniej z bossem śląskiego podziemia

"Krakowiakiem".



Gdy policja temu ostatniemu zaczęła deptać po piętach, zgodził się, by jego podwładni założyli grupę na terenie Krakowa. Gang szybko zdobywał miasto. Zmonopolizował handel kradzionymi autami, a potem ich odzyskiwanie. Mocno wszedł też w handel amfetaminą, kokainą i marihuaną oraz bronią. Według prokuratury gangsterzy mieli na swoim koncie zlecenie zabójstwa "żołnierza" z konkurencyjnej grupy przestępczej oraz głośne przed kilkoma laty podpalenia krakowskich agencji towarzyskich i brutalne napady.- To nie była grupa przypadkowych mężczyzn, którzy przy różnych okazjach spotykają się, bo mają wspólne zainteresowania czy hobby. Bez wątpienia były to osoby, które zjednoczyły się w celu wspólnego popełniania przestępstw - podkreślał w uzasadnieniu sąd. Gangsterów pogrążyły zeznania jednego z ich kolegów, który poszedł na współpracę z policją i został świadkiem koronnym. Sam boss grupy - Zbigniew Ś., ps. "Pyza" - przez długi czas ukrywał się za granicą. Policjanci namierzyli go w Hiszpanii, gdzie w 2001 roku został zatrzymany razem z Andrzejem Z., ps. "Słowik", jednym z domniemanych przywódców gangu pruszkowskiego. Teraz czeka na osobny proces.

Sid

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] © Agora SA



Forum :

Gang "Pyzy" skazany IP: *.ghnet.pl
Gość: efw 06.05.08, 22:31 Odpowiedz
Jest już po 22 więc nie mogę się głośno śmiać
Jak ma być porządek skoro za takie przestepstwa skazuje się na
odsiadkę do 2 lat .
Zawsze będzie się kalkulowało bycie przestępcą i nigdy się tego nie
wypleni


Gang "Pyzy" skazany IP: *.77.classcom.pl
Gość: Vasia 06.05.08, 22:58 Odpowiedz
tylko 2 lata? niesamowicie!



Gang "Pyzy" skazany IP: *.chello.pl
Gość: Krzyś 06.05.08, 23:21 Odpowiedz
To znaczy , że ci goście wyjda lada dzień zwięzienia. Posiedzieli
jużtroche czekając na wyrok.
To jakas kpina.
Po wyjściu zaczną topić tych co zeznawali przeciw nim.
Ludzie co to za kraj w którym za udział w gangu skazuje się ludzi na
2 lata a za kradzież np chleba pół roku w zawieszeniu.
Proponuje zasypaćsąd e-mailami.
moze ktoś zastanowi się nad tym co robi i jakie wyroki wydaje.


Gang "Pyzy" skazany IP: *.ghnet.pl
Gość: l/j/lj 06.05.08, 23:28 Odpowiedz
Przecież Pyza juz wyszedł jakieś 3 - 4 tygodnie temu. Czuje się swietnie.
Koledzy go nawet na wakacje zabrali.

<><><><><><><><><>
<><><><><><><><><>
<><><><><><><><><>

Jak Pruszków rządzi w sądzie


Sąd, decydując o wolności dla groźnych przestępców,

wziął na siebie dużą odpowiedzialność.

Po decyzji sądu zwalniającej z aresztu

dziewięciu członków gangu pruszkowskiego,

oskarżonych w toczącym się w Warszawie procesie,

w kręgach przestępczych wybuchła radość

– oto na wolność wrócili ci, którzy mogą odbudować struktury

najgroźniejszej polskiej grupy przestępczej.

Znani jako Bryndziak i Fabian, a także inni gangsterzy

to czołówka tzw. młodego Pruszkowa.

A Janusz P. ps. Parasol

(niebawem wyjdzie za kaucją w wysokości 200 tys. zł,

w Pruszkowie właśnie zbierane są dla niego pieniądze)

to członek zarządu gangu.


Sąd uznał, że trzyletni pobyt w areszcie wystarczy, teraz będą odpowiadać z wolnej stopy. Nie są już groźni, nie będą mataczyć ani zastraszać świadków.Ich proces trwa już prawie dwa lata, odbyło się ponad 150 posiedzeń sądu, a do finału jeszcze daleko. Przewiduje się, że wyrok zapadnie najwcześniej za kolejne dwa lata. Sprawa wyjątkowo się ślimaczy, bo oskarżeni przyjęli taktykę maksymalnego przedłużania rozpraw. Aż do granic absurdu korzystają z prawa do zadawania pytań świadkom. Sąd odrzuca protesty prokuratora i pozwala oskarżonym wypytywać o nieistotne dla sprawy szczegóły. Jeden ze świadków koronnych mówi „Polityce”, że na sali sądowej czuje się zastraszony. – Bryndziak wypytywał mnie o moje dzieci i żonę. Po co? I dlaczego sąd mu na to pozwolił?Inny świadek koronny opowiada, że zeznający w procesie byli członkowie grupy pruszkowskiej, którzy w zamian za zeznania skorzystali z nadzwyczajnego złagodzenia kary, są zastraszani przez młody Pruszków. – Dopadli Szlacheta i Chińczyka, grozili im i żądali, aby zmienili zeznania – opowiada. – Obaj teraz się boją. Jak tak dalej pójdzie, ten proces zakończy się fiaskiem.Sąd, decydując o wolności dla groźnych przestępców (prokurator zarzuca im napady, wymuszenia, podpalenia, handel narkotykami i zlecenie zabójstwa), wziął na siebie dużą odpowiedzialność. Zagrożony jest nie tylko dalszy przebieg procesu, ale i bezpieczeństwo świadków.

Piotr Pytlakowski

08 kwietnia 2008

Polityka

<><><><><><><><><>

tvp.info, PU /17.06.2008 18:26

Najgroźniejszy boss Pruszkowa na wolności


Janusz P. ps. Parasol, najgroźniejszy członek gangu pruszkowskiego, został dwa tygodnie temu zwolniony z warszawskiego aresztu - ustalił serwis internetowy tvp.info. Informację tę potwierdza Wojciech Małek, rzecznik warszawskiego sądu okręgowego.
- Obawiam się, że po blisko siedmiu latach względnego spokoju, "Pruszków" ponownie pojawi się na kryminalnej scenie polski. "Parasol" to najgroźniejszy boss tej bandy, który cieszy się wielkim poważaniem w półświatku. Na wolności są już jego zaufani "oficerowie" i żołnierze. Kwestią czasu jest całkowite odrodzenie się bandy - mówi TVP Info jeden z prokuratorów biura d.s przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej.

Z informacji operacyjnych policji wynika, że po odzyskaniu wolności "Parasol" urządził pod Warszawą huczną imprezę. Mieli w niej uczestniczyć członkowie kilku stołecznych gangów. Niewykluczone, że reaktywowany Pruszków porozumie się co do stref wpływów z niedobitkami gangu mokotowskiego. W ostatnich dniach w Warszawie i okolicy doszło do kilku spotkań przedstawicieli stołecznego półświatka, na których rozprawiono o nowym podziale terenów. Wypuszczenie z aresztu najgroźniejszego bossa mafii pruszkowskiej to efekt decyzji sądu okręgowego z 28 maja. Wcześniej sąd uchylił areszty wobec dziewięciu innych członków "Pruszkowa". Swą decyzję sąd uzasadnił "długotrwałością aresztów" i brakiem obawy o matactwo. Tymczasem świadkowie koronni oraz przestępcy zeznający w zamian za złagodzenie wyroków nie kryją, że boją się o swoje życie. - Bandyci traktowani są lepiej niż świadkowie. W dodatku większość tych, którzy zostali zwolnieni z aresztu, nie przychodzi na rozprawy, śmiejąc się z byłych kompanów, którzy poszli na współpracę z organami ścigania - mówi Jarosław S. ps. Masa, świadek koronny.

Janusz P. odpowiadał przed sądem m.in. za udział w napadzie na konwój z pieniędzmi. Wcześniej skończył odsiadywać siedmioletni wyrok za kierowanie gangiem pruszkowskim. W najgroźniejszym polskim gangu odpowiadał m.in. za rozwiązywanie konfliktów zbrojnych z konkurencyjnymi grupami. - To on wpadł na pomysł, aby ostrzelać dom Dziada z wyrzutni rakietowej - opowiada "Masa". - Mówił wówczas, że trzeba jej użyć, bo polując na dziada w rowie niedaleko jego domu dostaje już reumatyzmu - opowiada TVP Info "Masa".


<><><><><><><><><><><>><>
<><><<><><>><>><>><<>><>


Dla Lutka !


[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



To kręci Lutka :

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



Z serdecznymi pozdrowieniami od

Prezesa Niezależnego Obywatelskiego Centrum
Badania i Monitoringu
Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji i Patologii w Policji
Pawła Witkowskiego

TEL. 0 602 318 302
e-mail [link widoczny dla zalogowanych]


>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Płaciliśmy 1,8 tys. zł miesięcznie za obrazy dla Dorna

mar 2008-02-03, ostatnia aktualizacja 2008-02-03 14:49:15.0

Miłość do sztuki państwowych urzędników może być kosztowna dla podatników.

"Wprost" dotarł do wykazu 18 dzieł

ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie,

które Ludwik Dorn jako wicepremier i minister spraw wewnętrznych

i administracji wypożyczył do przyozdobienia ministerialnych gabinetów.

Za wypożyczenie wartych niemal 1,5 mln zł obrazów

(autorstwa polskich malarzy z XX wieku)

MSWiA płaciło ponad 1,8 zł miesięcznie.

Pod koniec stycznia 2007 r. trzy płótna zawisły w gabinecie ministra,

dwa najdroższe w sali narad,

a kolejne m.in. w pokoju jadalnym.



Wśród obrazów były m.in. "Zachód słońca w Bretanii" Teodora Schwanebacha oraz dwa dzieła Tadeusza Makowskiego - "Czworo dzieci z trąbą" i "Dzieci z turoniem". Jak poinformował "Wprost" Ludwik Dorn, wypożyczenie zbiorów miało służyć promocji nowoczesnego malarstwa polskiego.Dorn niezbyt długo cieszył oczy dziełami sztuki - pisze tygodnik. Płótna trafiły do resortu pod koniec stycznia, a już 7 lutego 2007 r. minister został zdymisjonowany. Jeszcze miesiąc napawał się jednak widokiem obrazów, ponieważ część z nich trafiła do rezydencji szefa MSWiA, w której Dorn mieszkał. Następca Dorna w MSWiA Janusz Kaczmarek w kwietniu 2007 r. zwrócił Muzeum Narodowemu 12 dzieł sztuki, a ostatnie sześć odesłał już Grzegorz Schetyna, obecny szef resortu. - Premier Schetyna uznał, że to zbędne koszty, a ludzie powinni oglądać obrazy w muzeum - mówi Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy wicepremiera.

mar

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

<><><><><><><><><>

LUTEK

Nareszcie wiemy dlaczego deesbekizacja kuleje .

WYWIAD Z ŻONĄ WICEPREMIERA DORNA


2006-12-26 23:29

Iza Śmieszek-Dorn: Ludwik nie dał się pomalować

Iza Śmieszek-Dorn ozdabia ludzkie ciała już od 16 lat. Pracuje jako charakteryzatorka w filmach i reklamie. Jest też mistrzynią body paintingu, a efekty jej pracy chętnie ogląda jej mąż - wicepremier Ludwik Dorn.


Zobacz film i zdjęcia :

[link widoczny dla zalogowanych]


Czy mając w domu takie atrakcje , można mieć głowę do deesbekizacji ?



>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Sukcesy Lutka .

http://www.policyjnyserwisinformacyjny.fora.pl/viewtopic.php?p=364#364

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Nie stawia pytania o "niejasne związki" wicepremiera Dorna

19 Lut 2007 r.


Tygodnik "Nie"

Latem zeszłego roku biznesmen i były senator Henryk Stokłosa gościł w swojej podpilskiej posiadłości wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych Ludwika Dorna. Trwały już wtedy śledztwa w kilku sprawach, w których przewijało się nazwisko Stokłosy. Wprawdzie ekssenator nie był jeszcze formalnie podejrzany, ale każdy, kto czytał gazety, mógł się spodziewać, że lada chwila prokuratorzy postawią zarzuty. Szef MSWiA wręcz musiał się tego spodziewać! A mimo to zdecydował się przyjąć gościnę Stokłosy. Dziś, gdy pilski biznesmen prysnął do Ameryki Południowej, takie spotkanie, które szczegółowo opisuje Bożena Dunat w publikacji "Dorn i padlina", musi być dla byłego ministra dość niewygodne. Czy z tego powodu został zmuszony do dymisji?

Adres WWW tego artykułu to:
[link widoczny dla zalogowanych]

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Naczelny konserwator eSBeckich

układów w Policji ,


Ludwik Dorn podał się do dymisji

PAP 2007-02-07 r .

Rzecznik rządu poinformował, że

szef MSWiA Ludwik Dorn

podał się do dymisji,

a premier przyjął jego rezygnację.

Ludwik Dorn nie odejdzie z rządu,

pozostanie na stanowisku wicepremiera.

* * *

Mając na uwadze wielki pociąg

Lutka do body paintingu ,

Prezes Niezależnego Obywatelskiego Centrum

Badania i Monitoringu

Stopnia Zdeprawowania Demoralizacji i Patologii

w Policji

proponuje obsadzenie Go w roli

KO-wca przy Rządzie .

Pokazy organizowane przez

Panią Izę Śmieszek - Dorn

zapewne spowodowały by

znaczne ożywienie w Rządzie


_______________________________


Lutek nareszcie będzie miał

więcej czasu na body painting



Dlaczego deesbekizacja kuleje :

Zobacz film i zdjęcia :


[link widoczny dla zalogowanych]

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Lutek do powodzian :

Dorn o powodzianach niczym Cimoszewicz .


Wojciech Pelowski 06-06-2006, ostatnia aktualizacja 06-06-2006 07:47

Szef MSWiA Ludwik Dorn znalazł w niedzielę
winnych podtopień gospodarstw na południu Polski
- to urzędnicy i mieszkańcy.


O sytuacji powodziowej minister mówił w Łodzi.

Relację podało Radio RMF FM.

- Zawsze jest tak w związku z tym, że część budynków,

zwłaszcza siedlisk, jest wybudowana na terenach zalewowych,
bo ktoś je wybudował bez pozwolenia,
no albo nieroztropnie dano pozwolenie

- powiedział Dorn.

W 1997 r. premier Włodzimierz Cimoszewicz
pytany o pomoc rządu dla powodzian odpowiedział,
że ludzie powinni się ubezpieczać.

Wtedy wybuchł skandal.


Tym razem MSWiA postanowiło załagodzić sytuację. W niedzielę wieczorem na polecenie ministra Dorna rzecznik resortu Tomasz Skłodowski poinformował, że w poniedziałek w trybie pilnym będzie dokonywana weryfikacja wniosków o doraźną pomoc na odbudowę i likwidację strat wywołanych podtopieniami.

ŹRÓDŁO: Wojciech Pelowski

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Lutek zbadał !

Ludwik Dorn zbadał wieśmaca


22 Kwi 2007 r.

Czy wręczając ministrowi wieśmaca z McDonalda można złamać aż trzy ustawy? Wicepremier Ludwik Dorn, były szef MSWiA, uważa, że tak. Jak dowiedział się "Wprost", sprawę wieśmaców zbadał na jego polecenie departament prawny w resorcie.Do zdarzenia doszło w styczniu 2007 r. podczas konferencji prasowej w MSWiA. Hamburgery wręczył dziennikarz RMF FM Roman Osica. Oprócz Dorna otrzymał je także jego zastępca Marek Surmacz. Była to aluzja do wyczynu tego ostatniego. Kilka miesięcy wcześniej Surmacz kazał policjantom zawieźć na dworzec kolejowy hamburgery dla wiceminister pracy, która zgłodniała podczas podróży - (sprawę ujawnił "Dziennik", sytuacja miała miejsce na tydzień przed tragiczną śmiercią dwójki funkcjonariuszy z Dw. Centralnego, którzy wykonywali podobną "misję" na zlecenie urzędnika MSWiA: odwozili go z libacji alkoholowej).

Kolega Dorna Jacek Maziarski,
były dziennikarz, przygotował
dwustronicową ekspertyzę o działaniach Osicy.

Stwierdził w niej, że reporter złamał
co najmniej trzy ustawy,
w tym ustawę o nieuczciwej konkurencji
i prawo prasowe.


Jeśli eksponował nazwę &raquo;wieśmac&laquo;, to widocznie zależało mu właśnie na tym, aby padła ona publicznie i została powielona w przekazach telewizyjnych i radiowych" - napisał Maziarski. Sugeruje też, że dziennikarz nie działał sam, ale ze swoimi przełożonymi, a "może nawet z siecią hamburgerów". Proponuje ministrowi skierowanie sprawy do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.

<><><><><><><><><>

Dorn kazał gotować flaki

według przepisu z 1860 roku


ulast 2008-01-20, ostatnia aktualizacja 2008-01-20 13:55:13.0

Kucharze resortu MSWiA musieli sprostać

niezwykle wyrafinowanym kulinarnym fanaberiom

Ludwika Dorna w czasach kiedy był on szefem ministerstwa.

Jak twierdzi "Wprost", minister wymagał,

aby gotować mu flaki według receptury z 1860 r.

Wśród wyszukanych kulinarnych życzeń Ludwika Dorna

miały znajdować się również m.in.

kalarepki nadziewane móżdżkiem cielęcym.


W ostatnim czasie burzę wywołały ujawnione przez dziennik "Polska" informacje o olbrzymich sumach wydawanych na wykwintne alkohole, słodycze i napoje wydawanych w MSWiA za czasów PiS.Gazeta, która dotarła do raportu z kontroli wydatków reprezentacyjnych byłego kierownictwa resortu, napisała, że tylko w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy funkcjonowania byłej ekipy w MSWiA sekretariaty dziesięciu najważniejszych osób w ministerstwie wydały na trunki, słodycze i napoje niemal 150 tys. zł. W tym ponad 22 tys. na sam alkohol, a najwięcej, bo ponad 27 tys. zł, wydał sekretariat szefa MSWiA - najpierw Ludwika Dorna, później Janusza Kaczmarka i Władysława Stasiaka. W tym aż 5 tys. zł - na alkohol.Alkoholowym rekordzistą - według raportu, do którego dotarł dziennik - był wiceminister Paweł Soloch - podczas dziesięciu miesięcy urzędowania jego sekretariat kupił napoje wyskokowe za blisko 8 tys. zł. ulast

Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - [link widoczny dla zalogowanych] &copy; Agora SA







.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Paweł dnia Pon 13:44, 28 Lip 2008, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum o przestępcach w policyjnych mundurach Strona Główna -> Policja V RP Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin